Wyścig po prezydenturę nabiera rozpędu. Ekspertka: PiS niewolniczo naśladuje kampanię Trumpa

1 tydzień temu
Wyścig o Pałac Prezydencki powoli się rozkręca (Fot. Pixabay)

Lewica postawiła na Magdalenę Biejat, wicemarszałkinię Senatu, jako swoją kandydatkę w wyścigu o Pałac Prezydencki. Choć jej nominacja była jednomyślna, eksperci wskazują, iż prawdziwa walka w drugiej turze wyborów prezydenckich rozegra się między dwoma głównymi graczami: Rafałem Trzaskowskim z Platformy Obywatelskiej i Karolem Nawrockim z Prawa i Sprawiedliwości.

Prof. Agnieszka Kasińska-Metryka, politolożka, w rozmowie z Onetem podkreśla, iż choć Biejat reprezentuje ważne lewicowe wartości, jej wpływ na wyborcze rozgrywki może okazać się ograniczony. Kandydatka Lewicy, mimo swojego doświadczenia i zaangażowania w kampanię warszawską, gdzie zdobyła około 13 proc. głosów, może nie znaleźć rezonansu wśród szerszego elektoratu, zwłaszcza w kontekście silnej konkurencji i wyzwań stojących przed lewicowymi postulatami.

– Ja mam niejakie wątpliwości, czy dotychczasowy sposób komunikowania się pani Biejat, dość mocno ofensywny i osadzony w realiach ideologii lewicowej, będzie miał przełożenie na większość wyborców. Bo może zadziałać wyłącznie na tych z dużych miast – zaznacza nasza rozmówczyni.

Karol Nawrocki, mimo początkowego statusu politycznego outsidera, zdobywa coraz większe poparcie, co zauważalne jest w serii sondaży. Jego wzrost popularności może jednak zostać zahamowany przez kwestie związane z jego przeszłością, które mogą negatywnie wpłynąć na percepcję jego kandydatury w oczach wyborców.

– Te kwestie związane z dość nietypowym i mało wyrafinowanym, mówiąc oględnie, doborem jego znajomych mogą go pogrążyć. Te sprawy zostały już lekko zasygnalizowane, ale nie zostały jeszcze wykorzystane w całej ich mocy. To do Nawrockiego wróci i na pewno mu nie pomoże – zaznacza.

Zdaniem ekspertki „PiS niewolniczo naśladuje kampanię Trumpa”.

– Wystarczy spojrzeć na tę nagłą aktywność prezesa Kaczyńskiego w mediach społecznościowych. Jednak o ile u Trumpa to było spontaniczne lub doskonale zagrane, to u Kaczyńskiego to jego rzekome oblatanie w sieci robi się wymuszone i sprawia dość smutne wrażenie – podkreśla rozmówczyni Onetu.

Idź do oryginalnego materiału