Po awanturze w Białym Domu dla części polityków PiS nie tylko krytyka, ale choćby dyskredytowanie prezydenta Ukrainy, to polityczna jazda obowiązkowa. Zbigniew Kuźmiuk w Sejmie pytał, czyje interesy w gabinecie owalnym reprezentował "kiedyś tam wybrany" Wołodymyr Zełenski, bo – jak stwierdził – "na pewno nie Ukrainy". Po wstrzymaniu pomocy wojskowej dla Ukrainy, część posłów PiS zaciąga taktyczny hamulec.