Pomimo iż na stronie internetowej widnieją wciąż godziny otwarcia polskiego muzeum w centrum Filadelfii, a zarówno comiesięczny biuletyn organizacji, jak i strona internetowa, nie wspominają ani słowa o zaistniałej sytuacji i wciąż posługują się dotychczasowym adresem, informacje na Google pokazują, iż Polsko-Amerykańskie Centrum Kulturalne przy 308 Walnut Street jest permanentnie zamknięte. Po prawie 40 latach urzędowania w kilkupiętrowym budynku w historycznej części miasta polonijna organizacja została eksmitowana przez władze miasta. Jak się okazało, sytuacja co do własności budynku nie była do końca klarowna i nieruchomość rzekomo przekazana została organizacji „na słowo”. Dopóki nikt się sprawą nie interesował, polskie centrum i muzeum działały – nieustannie od 1987 roku.
Wartość budynku przy 308 Walnut Street, który straciła polonijna organizacja, szacowana jest w milionach dolarów. Fot. The Constitutional Walking TourPonad stuletni dorobek
Polsko-Amerykańskie Centrum Kulturalne było i jest (organizacja wciąż funkcjonuje pomimo braku siedziby) nowym wcieleniem Polish American Social Services, organizacji, która powstała w 1908 roku po to, aby pomagać polskim imigrantom odnaleźć się w „nowym świecie”, tym samym będąc łącznikiem między Polakami a usługami świadczonymi przez miasto i stan. W 1981 roku zarząd organizacji uznał, iż przyszedł czas na zmodyfikowanie działalności i celów organizacji, aby koncentrowała się ona nie tylko na potrzebach wciąż napływających imigrantów z Polski, ale też na promocji polskiej kultury i dziedzictwa poza Polonią. Przekształcona organizacja przeniosła też wtedy swoją siedzibę z dzielnicy Fairmount do historycznej części miasta, z myślą o stworzeniu w niej polskiego muzeum. Przez kolejne ponad 30 lat organizacja funkcjonowała przy 308 Walnut Street, gdzie realizowała swoje nowe założenia i cele. Powstałe w nowej siedzibie organizacji muzeum czynne było przez cały rok, a wstęp do niego był bezpłatny. Odwiedzali go nie tylko członkowie Polonii, ale i przybywający do historycznej części miasta turyści z całego kraju, czy choćby z różnych stron świata.
Początek problemów
Pierwsze problemy na Walnut Street pojawiły się 7 lat temu. Prezes Centrum Michael Blichasz, długoletni działacz polonijny i prezenter w polonijnej audycji radiowej, zgłosił się do władz miasta, aby wydano mu akt własności budynku, który miał być niezbędnym załącznikiem do wniosku o dofinansowanie organizacji, o które się właśnie ubiegała.
Wtedy władze miasta, a dokładnie agencja Philadelphia Redevelopment Authority (PRA), zaczęły interesować się tym, jak Blichasz i kierowana przez niego organizacja stali się właścicielem posiadłości w prestiżowej części miasta, której wartość szacowana jest w milionach dolarów. Odpowiedź na pytanie okazała się nie być prosta, i do dziś obie strony roszczą sobie prawa do własności budynku, ale z dokumentów znajdujących się w posiadaniu PRA wynikało, iż to jednak miasto, a nie Polsko-Amerykańskie Centrum Kulturalne jest właścicielem budynku. Efektem kilkuletniego sporu była eksmisja polonijnej organizacji przez władze miasta, do której doszło w kwietniu br.
Organizacją i muzeum od kilkudziesięciu lat zarządzał Michael Blichasz. Fot. Youtube„Na słowo”
Ostatecznie obie strony spotkały się w sądzie. Władze miasta zarzuciły reprezentowanemu przez Blichasza Polsko-Amerykańskiemu Centrum Kulturalnemu, iż budynek był zajmowany przez organizację bezprawnie, a ponadto, iż jest winna miastu kilka milionów dolarów w zaległych ratach niespłacanej przez lata pożyczki, dzięki której organizacja rzekomo nabyła budynek 38 lat temu. Wersja Blichasza jest jednak inna. Według prezesa organizacji pełniący w latach 80. funkcję burmistrza Filadelfii W. Wilson Goode i inni miejscy urzędnicy zakupili posiadłość dla polonijnej organizacji i zobowiązali się spłacić całą pożyczkę jako prezent dla lokalnej polskiej społeczności. Jak się okazuje, rzekoma umowa była „na słowo” i nigdy nie została spisana.
Dokumenty z tych czasów pokazują, iż miasto rzeczywiście przeznaczyło 2.1 miliona dolarów na zakup budynku pod działalność United Polish American Social Services, organizacji, która świadczyła usługi społeczne dla miejskiej Polonii od 1908 roku i którą już w latach 80. zarządzał Michael Blichasz. W budynku docelowo miało mieścić się też polskie muzeum. ale w dokumentach istnieje również zapis, iż o ile organizacja nie będzie w stanie spłacać pożyczki, miasto ma prawo do przejęcia budynku.
5 milionów do spłacenia
– Powiedzieli mi, iż ostateczne nic nie będziemy musieli zapłacić – tak w lokalnych mediach relacjonuje rozmowy sprzed prawie czterech dekad z nieżyjącymi już politykami Michael Blichasz, który sam ma prawie 80 lat. W sierpniu 1988 roku jego organizacja wpłaciła na poczet spłaty pożyczki prawie 82 tys. dolarów. Jak wynika z dokumentów, łącznie na przestrzeni tych wszystkich lat spłacone zostało około 155 tys. dolarów. Wg miasta wartość pożyczki z odsetkami sięga dziś 4.6 miliona. Późniejsze dokumenty wskazują, iż kilka lat po przejęciu budynku przez polonijną organizację miasto wnioskowało o federalny grant, aby spłacić pożyczkę, ale nie został przyznany.
Zanim pod koniec lat 80. miasto podjęło kroki, aby pokryć pożyczkę z funduszy federalnych, Blichasz zobowiązał się do zwiększenia rocznego budżetu organizacji o 50%, co umożliwiłoby spłatę pożyczki przez samą organizację. Szacował, iż lokalna Polonia „z euforią” poprze pomysł utworzenia polskiego muzeum w centrum miasta i hojnie wesprze go finansowo. Tak się jednak nie stało. Już kilka miesięcy później Blichasz w imieniu kierowanej przez siebie organizacji ubiegał się w urzędzie miasta o dodatkowe 350 tys. dolarów na dokończenie muzeum, po tym jak wśród Polonii udało się zebrać tylko małą część z miliona dolarów potrzebnego na jego funkcjonowanie. Prezes organizacji argumentował wtedy, iż miasto dołożyło się do powstania innych etnicznych muzeów, w tym afroamerykańskiego czy żydowskiego, i powinno również dołożyć się finansowo do utworzenia polskiego.
Wielka inauguracja
Pomimo problemów finansowych do inauguracji polskiego muzeum doszło w 1988 roku, rok po tym, jak organizacja przeprowadziła się do nowej siedziby. W uroczystości wzięło udział około 300 osób, wśród których był sam były wiceprezydent USA George H.W. Bush. Przez lata zarówno muzeum, jak i polskie centrum, funkcjonowały głównie dzięki grantom od miasta, które miały zapewnić dostęp lokalnej Polonii do usług miejskich takich jak pomoc w pokryciu opłat za czynsz czy ogrzewanie. Datki na utrzymanie organizacji wpłacała też lokalna Polonia poprzez wykupywanie członkostwa w organizacji. Według Blichasza jeszcze na samym początku działalności organizacji przy Walnut Street były burmistrz miasta oraz niektórzy członkowie rady miejskiej kazali mu nie wypisywać więcej czeków na spłatę pożyczki, sugerując, iż sprawa została załatwiona. Przez kolejne 30 lat nikt nie upomniał się o kolejną ratę pożyczki ani o sam budynek, do czasu aż kilka lat temu władze miasta ponownie zaczęły interesować się nieruchomością.
Wiceprezydent George H.W. Bush wziął udział w otwarciu Polskiego Centrum i muzeum w 1988 roku. Fot. Archiwum Philadelphia InquirerInspekcja i alarm
W 2019 roku wszystkie budynki należące do miasta były sprawdzane przez firmę ubezpieczeniową. W kontroli budynku, gdzie mieściło się polskie centrum i muzeum, wzięli też udział przedstawiciele Philadelphia Redevelopment Authority. Stwierdzono wtedy, iż owszem, w nieruchomości działa muzeum, mieszczące się na pierwszym piętrze, ale stan pozostałych czterech kondygnacji budynku uznano za alarmujący. Miejska agencja zatrudniła inżynierów, aby ocenili stan budynku i wycenili niezbędne remonty, które doprowadziłyby jego wnętrze do bezpiecznego stanu. Prace te oszacowano na 1.8 miliona dolarów. Większość problemów dotyczących stanu budynku uznano za wynikające z zaniedbania. Blichasz nazwał jednak raport fikcją, sugerując, iż jego organizacja wydala miliony dolarów na naprawy w ostatnich latach.
Władze miasta nie chciały jeszcze w tym czasie przejąć budynku i pozostawić polonijnej organizacji bez siedziby, padła propozycja wynegocjowania nowych warunków, które pozwoliłyby jej pozostać przy Walnut Street. Blichasz, jak raportują lokalne media, nie chciał słyszeć o żadnych opcjach, które według niego mogłyby podważyć stuprocentowe prawa polonijnej organizacji do budynku. W 2023 rok PRA wniosło sprawę do sądu. Bez dowodów w postaci dokumentów, które potwierdzałyby ustne zobowiązania sprzed lat, i bez prawnika, Blichasz był bezradny. Sąd potwierdził, iż zgodnie z prawem właścicielem budynku jest miasto i zobowiązał polonijną organizację do zapłaty 3.5 miliona dolarów tytułem zaległych rat pożyczki i odszkodowań. W kwietniu br. Polskie Centrum i polskie muzeum zostały eksmitowane.
Polskie muzeum powstałe w 1988 roku mieściło się na pierwszym piętrze budynku. Fot. Polish American Cultural CenterPróby negocjacji
Władze miasta próbowały jeszcze w tym roku dojść do porozumienia z Blichaszem i znaleźć rozwiązanie, które pozwoliłoby organizacji pozostać w budynku jako najemca bądź pomóc w znalezieniu nowej siedziby. Z upublicznionej korespondencji wynika jednak, iż Blichasz odrzucił co najmniej trzy takie propozycje ze strony miasta. Oskarżył też władze miasta o faworyzowanie innych mniejszości etnicznych oraz iż miasto „woli” pomagać nie-białym mieszkańcom. W negocjacjach między Blichaszem a obecnym burmistrzem pośredniczył członek rady miasta Mark Squilla, reprezentujący dzielnicę, której częścią jest Walnut Street, gdzie znajduje się była siedziba organizacji. Squilla starał się wesprzeć Blichasza w rozmowach z miastem, ponieważ według niego, mimo braku dowodów co do warunków przekazania budynku w latach 80., po prawie 40 latach prowadzenia w nim działalności polonijna organizacja powinna mieć prawo w nim pozostać. 9 października br. Squilla wniósł sprawę na agendę w radzie miasta, nakazując jej zbadanie sytuacji oraz tego, jak Philadelphia Redevelopment Authority potraktowało Blichasza.
Pierwsze i dotychczas jedyne z przesłuchań odbyło się 7 listopada br. Jesse Lawrence, dyrektor planowania i rozwoju w Filadelfii, zeznał, iż miasto popiera działania Philadelphia Redevelopment Authority w sprawie budynku przy 308 Walnut Street oraz uznaje za kończący sprawę proces prawny, który ostatecznie zadecydował o jego aktualnym właścicielu. Wspomniał też, iż formalnie agencja Phildalphia Redevelopment Authortity ma status niezależnej organizacji, co znaczy, iż miasto teoretycznie nie jest właścicielem posiadłości i nie może nią dysponować czy ponownie przekazać na potrzeby polskiego centrum czy muzeum. Michael Blichasz zeznawał natomiast, iż jego organizacja dbała o budynek przez kilkadziesiąt lat i szukała ugodowych rozwiązań, aby móc w nim pozostać. Podczas przesłuchania Blichasz powoływał się na całą rzeszę nieżyjących już polityków z lat 80., którzy wg niego podarowali polskiej organizacji nieruchomość i umorzyli kredyt. Nie był jednak w stanie przedstawić dowodów na piśmie. Ostatecznie przewodniczący komitetu handlu i rozwoju gospodarczego w radzie miejskiej, który przeprowadzał przesłuchanie, zamknął posiedzenie bez żadnych konkluzji, zostawiając otwartą furtkę do możliwości jego kontynuacji w przyszłości.
Marne szanse
Kolejne przesłuchania, o ile do nich dojdzie, będą miały prawdopodobnie jedynie symboliczne znaczenie. choćby o ile rada miasta uzna, iż Blichasz i kierowana przez niego organizacja nie zostali sprawiedliwe potraktowani przez PRA, organ ten nie ma praw do przywrócenia im budynku przy Walnut Street. Michael Blichasz mimo wielu apeli do polityków na niemal wszystkich szczeblach, od lokalnych po sam Waszyngton, nie uzyskał poparcia, na jakie liczył. Mimo tego wciąż się nie poddaje i szuka sojuszników wśród obecnego politycznego establishmentu – na razie bezskutecznie. Nic nie wskazuje też, żeby w akcję włączyła się lokalna Polonia.
Na zmianę miejskich władz – a w ślad za tym na ewentualne spojrzenie przez nie na sprawę z innej perspektywy – trzeba poczekać w najlepszym wypadku jeszcze kilka lat, o ile popularna Charelle Parker, pierwsza kobieta, która rządzi jednym z najstarszych amerykańskich miast, nie wygra mandatu na kolejną, czteroletnią kadencję. Zmiany te też, o ile do nich by doszło, nie są żadną gwarancją, iż w sprawie polskiego centrum i budynku przy Walnut Street coś może się zmienić.
W Filadelfii wciąż mieszka kilkadziesiąt tysięcy osób, które deklarują polskie korzenie, ale pomimo iż przez cały czas tworzą oni prężną i liczną grupę etniczna, brakuje w niej wypływowych liderów, których relacje z obecnymi władzami czy wpływy w środowisku politycznym mogłyby coś wnieść do sytuacji. A w tej przykrej sprawie obie strony zgadzają się co do jednego: to właśnie relacje i polityczne wpływy Blichasza w latach 80. przyczyniły się do tego, iż polska organizacja znalazła się na Walnut Street i nikt przez ponad 30 lat nie upomniał się o spłatę pożyczki.
Darek Barcikowski
* Materiał opracowany na podstawie publicznie dostępnych akt miejskich, nagrań z przesłuchań oraz relacji w lokalnych mediach. Pomimo starań ze strony redakcji nie udało się przeprowadzić rozmowy z panem Michaelem Blichaszem przed publikacją artykułu.










