Szmydt będzie pilnował "wyborów" na Białorusi
"Tomasz Szmydt wie, jak sprawić, by Duda obudził się zlany zimnym potem. Polski sędzia (były-red.), który otrzymał azyl polityczny na Białorusi, powiedział, iż został międzynarodowym obserwatorem. Wyrazy uznania dla tego Białorusina" – taki wpis pojawił się na koncie w serwisie X Tomasza Szmydta, która najpewniej jest prowadzone z pomocą białoruskiej bezpieki.
Były sędzia-hejter dodał też zdjęcie, na którym pozuje z jakąś urzędniczką. Pokazano na nim również jego identyfikator.
Jak już informowaliśmy w sobotę, dyktator Białorusi Alaksandr Łukaszenka w niedzielę zostanie po raz siódmy "wybrany" prezydentem.
W niedzielę odbędą się "wybory" na Białorusi. Wynik jest już jednak znany
W przeciwieństwie do 2020 roku, gdy w wyborach wystartować mogła zlekceważona przez Łukaszenkę opozycjonistka Swiatłana Cichanouska, w tym roku dyktator nie ma żadnej realnej konkurencji. Czworo "kontrkandydatów" to de facto aktorzy w teatrzyku, który urządził dyktator Białorusi. "Prezydent" Łukaszenka zmienił prawo tak, by opozycja choćby nie mogła zarejestrować komitetu.
W wyborach nie mogą startować bowiem ani więźniowie polityczni, a jest ich na Białorusi ponad 1200, ani emigranci. Opozycjonistki i opozycjoniści zostali więc praktycznie pozbawieni biernego prawa wyborczego.
Co ważne, także Białorusinki i Białorusini, którzy mieszkają poza granicami kraju, nie będą mogli głosować, bo nie będą mieli gdzie. Ambasady i konsulaty Białorusi nie przeprowadzą głosowania "ze względów bezpieczeństwa". W ten sposób Łukaszenka uniknie symbolicznego policzka od emigrantów, którzy masowo zagłosowaliby na kogoś innego.
O co chodzi ze Szmydtem? Hejtował sędziów za PiS, potem uciekł na Białoruś
Wracając jeszcze do Szmydta, to przypomnimy, iż jesienią zeszłego roku dostał on oficjalnie azyl na Białorusi. – Bardzo się cieszę. Byliście pierwszymi, którzy mi o tym powiedzieli. Dziękuję prezydentowi Białorusi. To dla mnie bardzo ważne – powiedział wówczas państwowej agencji BiełTa. Jak dodał, "Białoruś jest teraz także moim krajem".
Szmydt już wtedy twierdził, iż teraz czuje się bardziej Białorusinem niż Polakiem. – Są na mnie nakazy w Polsce i wszystkich krajach UE. Naprawdę? Człowiek tu przyjechał, chce mieszkać na Białorusi, nikogo nie skrzywdził, nie złamał żadnego prawa. I co ze mną zrobili? Czy ja jestem szpiegiem? Jaki mają dowód, iż jestem szpiegiem? Nie ma żadnego – stwierdził.
Pożalił się także wówczas, iż anulowano mu paszport i jest wobec niego nakaz aresztowania w UE. – A jakie prawo złamałem? Żadne. Moim zdaniem Polska będzie miała dalsze problemy gospodarcze. To będzie problem dla ludzi w Polsce: gaz, benzyna, jakie tam są ceny? Zobaczcie. Ale na Białorusi można spokojnie pracować i żyć – powiedział białoruskiej agencji.