W Belwederze wręczono noty identyfikacyjne kolejnych ofiar komunistycznego i niemieckiego terroru. Wśród nich jest żołnierz wyklęty z Lubelszczyzny. O poszukiwaniach i przywracaniu rodzinom poległych, z dyrektorem lubelskiego Instytutu Pamięci Narodowej Robertem Derewendą rozmawiała Ewelina Kwaśniewska.
Instytut Pamięci Narodowej ogłosił nazwiska kolejnych 18 zidentyfikowanych ofiar komunistycznego i niemieckiego terroru. Wśród nich jest jedna osoba z Lubelszczyzny.
– Wśród tych, których prezent Rzeczypospolitej Polskiej przywraca do pamięci narodu z imienia i nazwiska, jest również Jan Grochowiec, pseudonim „Tom”, człowiek z Lubelszczyzny, młody chłopak urodzony w 1926 roku, wzięty na roboty przymusowe przez Niemców. Po II wojnie światowej, w maju 1945 roku zaangażował się w podziemie niepodległościowe, walczył o suwerenną Rzeczpospolitą, ujawnił się wobec komunistów w kwietniu 1947 roku, ale dalej był zagrożony aresztowaniem, w związku z tym wspierał działania polskiej partyzantki, wspierał działania żołnierzy niezłomnych. W jednej z potyczek z komunistami w czasie walki z grupą UB i MO w czerwcu 1948 roku został aresztowany i był potem brutalnie przesłuchiwany tutaj w Lublinie i jesienią 1948 roku został wykonany na nim wyrok śmierci na Zamku w Lublinie, a jego ciało zostało ukryte przez komunistów na cmentarzu przy ulicy Unickiej. Komuniści nie tylko mordowali żołnierzy niezłomnych, ale również ukrywali ich ciała, bo wiedzieli, iż to są prawdziwi bohaterowie, wiedzieli, iż po śmierci tych ludzi wokół ich grobów będzie budowana legenda tych, którzy oddawali swoje życie za pełną, suwerenną Rzeczpospolitą. Wiedzieli, iż na ich grobach będą nie tylko paliły się świece, ale iż te groby będą takim punktem odniesienia, dlatego ukrywano ich ciała. A dziś po tylu latach państwo polskie dokonuje wszelkich starań, aby przywrócić pamięć o tych ludziach, aby wydobyć ich szczątki ukryte przez komunistów. Stąd działania Instytutu Pamięci Narodowej, którego pracownicy w 2023 roku odnaleźli szczątki właśnie Jana Grochowca. Dziś prezydent Rzeczypospolitej Polskiej przywraca do naszej pamięci nazwisko tego żołnierza.
Te prace na cmentarzu przy Unickiej realizowane są już kilka lat. Ile osób do tej pory udało się tam odnaleźć?
– Możemy mówić o całej skali działań, jakie podejmuje Instytut Pamięci Narodowej, bo jest to skala olbrzymia. Pracownicy, którzy pracują przy ulicy Unickiej, to nie są tylko pracownicy oddziału Instytut Pamięci Narodowej w Lublinie. Te prace są koordynowane w ramach całego kraju, a choćby poza granicami. Możemy powiedzieć, iż Instytut Pamięci Narodowej do tej pory wydobył ponad 2,5 tysiąca szczątek ludzkich. Wiele z tych osób zostało zidentyfikowanych, około 300 znamy z imienia i nazwiska. To są bardzo trudne prace. Najpierw trzeba wytypować miejsce. Bardzo często są to miejsca, które były ukrywane, np. przez komunistów czy przez Niemców, aby nikt nigdy nie dowiedział się o tych zbrodniach. Czasem to lokalna społeczność zachowała w pamięci informacje o tym, iż tutaj dokonywano takich mordów albo zakopywano właśnie ciała tych, którzy byli mordowani. Ta pamięć ludzka jest bardzo ważna, dlatego iż zarówno okupantowi niemieckiemu, jak też komunistom, zależało na tym, żeby w dokumentach nie pozostał ślad o tym, gdzie możemy odnaleźć szczątki tych, którzy zostali zamordowani. Cmentarz przy ulicy Unickiej to szczególne miejsce, bardzo ważne miejsce, dlatego iż komuniści rozpoczynali swoje działania czy panowanie na terenach powojennej Polski również od Lubelszczyzny. To tutaj, na Zamku w Lublinie działała katownia bezpieki, to tutaj wykonywano kary śmierci. Już nie ma tego budynku, który stał przed Zamkiem, w którym dokonywano takich zbrodni. Właśnie na cmentarzu przy ulicy Unickiej chowano w potajemny sposób tych, którzy wcześniej zostali zamordowani. A potem w kolejnych latach, w kolejnych dziesięcioleciach, bardzo często w tych miejscach są zwykłe cywilne pochówki. Stąd oczywiście jest to tym bardziej trudna praca dla Instytutu Pamięci Narodowej, aby wydobyć szczątki tych, którzy byli zamordowani przez aparat komunistyczny.
Te prace jeszcze nie dobiegają końca, wciąż jeszcze wiele przed nami.
– Te prace nie dobiegają końca i te prace będą trwały jeszcze przez wiele lat, natomiast najważniejsze jest to, iż państwo polskie czuje się odpowiedzialne za pamięć o tych, którzy walczyli o naszą suwerenność, o Rzeczpospolitą. To o tyle istotne, iż komuniści dołożyli wszelkich starań, aby nie tylko zamordować tych, którzy walczyli o suwerenność, ale aby nikt nigdy nie dowiedział się o tych zbrodniach. Dzisiaj w wolnym państwie w naturalny sposób odnosimy się do tych, którzy walczyli o wolne państwo, którzy oddawali swoje życie za Rzeczpospolitą, a nie odnosimy się do tych, którzy byli zbrodniarzami, którzy służyli de facto obcemu mocarstwu, Rosji bolszewickiej, Rosji sowieckiej. Te działania są prowadzone nie tylko na terenie Polski, one prowadzone są również poza granicami, choćby tego powodu, iż po pierwsze po II wojnie światowej zmieniły się granice Rzeczypospolitej, a po drugie wielu zbrodni dokonywano na Polakach również poza granicami państwa polskiego.
Wręczenie not identyfikacyjnych w Belwederze to jest takie zwieńczenie, ukoronowanie prac tak naprawdę od archiwum, od samego początku, aż do wykopania, identyfikacji.
– Instytut Pamięci Narodowej jest dość ciekawie pomyślany, dlatego iż z jednej strony mamy dokumentację, mamy archiwalia po komunistycznym aparacie represji, na przykład po Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego. Nie tylko przechowujemy te dokumenty, nie tylko je udostępniamy czy opracowujemy, ale mamy również Biuro Badań, mamy naukowców, którzy te dokumenty badają i na ich podstawie przygotowują opracowania naukowe. Mamy również Biuro Edukacji, które przekazuje tę informację publicznie w różny sposób, bo wiemy dobrze, iż lekcja historii to nie jest jedyna edukacja historyczna, iż ta edukacja historyczna odbywa się w wielu miejscach, choćby w przestrzeni publicznej dzięki wystaw, choćby dzięki filmów, dzięki internetu. Mamy wiele takich spotkań, wiele możliwości. Mamy również Biuro Poszukiwań i Identyfikacji. To biuro, które wydobywa szczątki, poszukuje tych, którzy zostali w potajemny sposób ukryci, a przynajmniej ich szczątki zostały w potajemny sposób ukryte w ziemi. I wreszcie mamy Biuro Upamiętnień, które dba o to, aby te miejsca były upamiętnione – czy tablicą, czy nagrobkiem, czy w inny godny sposób. Rzeczywiście jest to bardzo interesująca formuła Instytutu Pamięci Narodowej. Do tego wszystkiego w Instytucie Pamięci Narodowej mamy pion śledczy, czyli mamy komisję ścigania zbrodni przeciwko narodowi polskiemu. Przecież te wszystkie ekshumacje realizowane są właśnie w ramach śledztw, które są prowadzone przez polskich prokuratorów, którzy jednocześnie są również pracownikami Instytutu Pamięci Narodowej. Mamy tutaj wszelkie narzędzia ku temu, żeby nie tylko odnaleźć te miejsca zbrodni, nie tylko wydobyć szczątki naszych bohaterów, ale również przywrócić im pamięć, pamięć w naszym społeczeństwie, w narodzie polskim.
Fot. Instytut Pamięci Narodowej
Oddać też ich krewnym, którzy na pewno czekają latami na to, żeby faktycznie tego bliskiego odnaleźć. Pan pewnie spotkał się kiedyś z rodziną, która tego doświadczyła. Jakie to są emocje z ich strony?
– Jak wiele osób poszukuje do dzisiaj, jak wiele rodzin poszukuje informacji o swoich bliskich, to chyba najlepiej wiedzą pracownicy Instytutu Pamięci Narodowej. adekwatnie jest to pytanie codzienne wobec dyrektora oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. Codziennie spotykamy się z tego typu historiami, z tego typu zapytaniami. Często swoich bliskich szukają najbliżsi krewni, np. syn szuka informacji o tym, co stało się z jego ojcem. Oczywiście ci najstarsi odchodzą, ale jeszcze mamy do czynienia z takimi sytuacjami, iż dokonujemy na przykład pochówku i są najbliżsi krewni, np. mamy córkę, syna, którzy stoją nad trumną swojego ojca, który był zamordowany przez komunistów już po II wojnie światowej. Są to niezwykle wzruszające momenty, zwłaszcza iż jeżeli są to żołnierze, jest to pochówek państwowy, z salwą wojskową, z asystą wojskową, z hymnem, z flagą. To wszystko ma znaczenie. Dzisiaj nie tylko przywracamy im pamięć, ale oddajemy cześć w imieniu Rzeczypospolitej, za którą przecież oddali swoje życie. To coś pięknego, to jest pewna sztafeta pokoleń, pewien łańcuch pokoleń, który tworzymy z tymi pokoleniami, które były przed nami, ale oddajemy również pewną odpowiedzialność za tę historię młodym pokoleniom. To jest też nowoczesne państwo, państwo silne, które opiera się na swoich korzeniach, które nawiązuje do swoich przodków, ale które czuje się odpowiedzialne właśnie za tych, których nie mogliśmy pochować, czy krewni nie mogli pochować, czy państwo polskie nie mogło pochować z należnymi honorami właśnie w tamtym okresie, kiedy walczyli o wolną, suwerenną Rzeczpospolitą.
Czy możemy oszacować, ile osób pochodzących z Lubelszczyzny czeka jeszcze na odnalezienie?
– Oczywiście jest to bardzo trudne. Jest to bardzo trudne pytanie, natomiast mogę powiedzieć, iż mamy takie szczególne miejsca, które są badane przez pracowników Instytutu Pamięci Narodowej. To są właśnie ekshumacje, poszukiwania prowadzone na cmentarzu przy ulicy Unickiej, ale to są również działania, które prowadzimy na Górkach Czechowskich. Tam odkryliśmy całe mogiły. To są bardzo poważne ekshumacje, adekwatnie nieprowadzone na tak masową skalę od czasów powojennych w Lublinie, bo tam odkrywamy całe mogiły. Możemy choćby zobaczyć, jak ci ludzie zostali wrzuceni do tych dołów śmierci. Możemy domniemywać, czy byli zamordowani nad dołami śmierci, czy przewiezieni już martwi. Znajdujemy różne artefakty przy tych osobach. Jesteśmy w stanie powiedzieć, w jakim mniej więcej byli wieku, jakiej płci. Gdybyśmy zidentyfikowali choćby jedną osobę z Górek Czechowskich, łatwiej byłoby nam pewnie powiedzieć coś więcej o tych grupach, które były tam mordowane. Ale proszę zwrócić uwagę, iż tak wiele lat od czasów II wojny światowej, czy od czasów tej komunizacji Polski po II wonie światowej, bo to są zarówno ofiary okupanta niemieckiego, jak też tego uzależnienia, czy też wprowadzenia Polski w orbitę Związku Sowieckiego, czyli również od tego aparatu komunistycznego – czy to ofiary jednego kata, czy drugiego, to tak naprawdę czujemy się zobowiązani, choćby tak wiele lat po tych wydarzeniach, wobec tych ludzi, którzy nie mogli nam opowiedzieć swojej historii. Ale choćby te doły śmierci opowiadają bardzo wiele.
Fot. PAP/Marian Zubrzycki
Jeszcze wiele szczątków, wiele osób czeka na identyfikacje, z tych, których już udało nam się odnaleźć. Proces identyfikacyjny jest jednak długi, badania DNA realizowane są długo, ale ostatecznie każdy wróci do domu?
– To są trudne badania, natomiast nauka przychodzi nam tutaj z pomocą. Proszę zwrócić uwagę, iż jeszcze kilkanaście lat temu takie badania byłoby zdecydowanie trudniej prowadzić. Dzisiaj mamy do dyspozycji współczesną naukę, ale być może i w kolejnych dziesięcioleciach okaże się, iż będziemy mieli do dyspozycji jeszcze więcej instrumentów badawczych, więc tym bardziej warto odkrywać te miejsca, zabezpieczać te szczątki i dokonywać takich badań. Oczywiście przed nami jeszcze wiele innych badań, choćby ekshumacji na Wołyniu, więc choćby patrząc na skalę, jeżeli chodzi o liczbę osób, która została tam w brutalny sposób zamordowana – jest ona ogromna. To jest ponad 100 tysięcy Polaków. Większość tych miejsc, w których zostały złożone, te miejsca czekają nie tylko na ekshumacje, ale i na upamiętnienie. Jako Instytut Pamięci Narodowej również jesteśmy gotowi do podejmowania właśnie takich działań.
Biuro Poszukiwań i Identyfikacji Instytutu Pamięci Narodowej działa na rzecz odnalezienia i identyfikacji ofiar reżimów totalitarnych oraz czystek etnicznych. Dzięki działaniom IPN odnaleziono i wydobyto szczątki ponad 2,5 tysiąca osób. Zabezpieczono 3 tysiące 700 próbek materiału genetycznego ofiar i ich krewnych, które znajdują się w Bazie Materiału Genetycznego. W latach 2023-2024 przeprowadzono prace w 96 miejscach w kraju i za granicą.
EwKa / opr. WM
Fot. PrzeG / archiwum