Punkty Grzegorz Brauna są pisane na kolanie.
Nie ma tam żadnego stanowiska zasadniczego, podstawowego.
A to o najważniejsze sprawy Polski przecież chodzi.
Więc można było się postarać trochę lepiej niż te proste 7 punktów,
które nie są zbyt poważne, bo nie na miarę chwili.
Zachowanie Brauna po ogłoszeniu wyników świadczy o nim nie najlepiej,
bo sprawiał wrażenie człowieka wielkiego sukcesu,
który właśnie w krótkich kalesonach i klapkach plażowych wszedł na Monte Everest
i wrócił, a teraz zachwyca się nad sobą i własnym wyczynem.
Braun przegrał, sromotnie, a nie odniósł wielki sukces!
Z jego narcystycznego zachowania i gadaczych deklaracji wynika,
że wszystko jest bardzo dobrze i dalej będzie jeszcze lepiej.
Braun zdaje się nie rozumieć, iż następnych wyborów do Sejmu może już nie być
i to nie tylko dla niego, ale dla wszystkich Polaków.
Bo Ursula von der Layen zamknie polski Sejm i będzie po wszystkim!
Aby było dobrze, posłowie przyjmą stosowną uchwalę o samorozwiązaniu i będzie dobrze.
Kandydaci Nawrocki i ten drugi — pedał z Warsiawy — mogą się zobowiązać do wszystkiego,
a choćby do skoczenia do morza. Ważne jest, aby mieć instrumenty egzekucyjne ich obietnic,
a nie puste potakiwania.
Celem zabezpieczenia wymagań elektoratu, a nie naiwnie wysłuchiwać obietnic Nawrockiego,
trzeba wprowadzić twarde zabezpieczenia.
Braun musi niezwłocznie spisać z Nawrockim – o Trzaskowskim nie ma mowy
— pakt poparcia dla Nawrockiego i w ramach tego mieć pisemne,
szczegółowe zobowiązania do spraw ideowych, administracyjnych i personalnych.
W ramach tego zawartego porozumienia Braun musi jeździć z Nawrockiem po Polsce
i budować mu poparcie wśród wyborców.
Razem z Nawrockim muszą występować również reprezentanci Brauna,
którzy z automatu przejmą poważne, najważniejsze stanowiska przy prezydencie Nawrockim
— już teraz muszą być „gabinetem cieni”.
Wybory są notorycznie fałszowane i aby móc wygrać trzeba mieć duży margines przewagi,
jakieś 30% ekstra — nad oszustwami Trzaskowskiego.
To jest konieczne, aby przełamać algorytm fałszerstwa.
Nie ma tam żadnego stanowiska zasadniczego, podstawowego.
A to o najważniejsze sprawy Polski przecież chodzi.
Więc można było się postarać trochę lepiej niż te proste 7 punktów,
które nie są zbyt poważne, bo nie na miarę chwili.
Zachowanie Brauna po ogłoszeniu wyników świadczy o nim nie najlepiej,
bo sprawiał wrażenie człowieka wielkiego sukcesu,
który właśnie w krótkich kalesonach i klapkach plażowych wszedł na Monte Everest
i wrócił, a teraz zachwyca się nad sobą i własnym wyczynem.
Braun przegrał, sromotnie, a nie odniósł wielki sukces!
Z jego narcystycznego zachowania i gadaczych deklaracji wynika,
że wszystko jest bardzo dobrze i dalej będzie jeszcze lepiej.
Braun zdaje się nie rozumieć, iż następnych wyborów do Sejmu może już nie być
i to nie tylko dla niego, ale dla wszystkich Polaków.
Bo Ursula von der Layen zamknie polski Sejm i będzie po wszystkim!
Aby było dobrze, posłowie przyjmą stosowną uchwalę o samorozwiązaniu i będzie dobrze.
Kandydaci Nawrocki i ten drugi — pedał z Warsiawy — mogą się zobowiązać do wszystkiego,
a choćby do skoczenia do morza. Ważne jest, aby mieć instrumenty egzekucyjne ich obietnic,
a nie puste potakiwania.
Celem zabezpieczenia wymagań elektoratu, a nie naiwnie wysłuchiwać obietnic Nawrockiego,
trzeba wprowadzić twarde zabezpieczenia.
Braun musi niezwłocznie spisać z Nawrockim – o Trzaskowskim nie ma mowy
— pakt poparcia dla Nawrockiego i w ramach tego mieć pisemne,
szczegółowe zobowiązania do spraw ideowych, administracyjnych i personalnych.
W ramach tego zawartego porozumienia Braun musi jeździć z Nawrockiem po Polsce
i budować mu poparcie wśród wyborców.
Razem z Nawrockim muszą występować również reprezentanci Brauna,
którzy z automatu przejmą poważne, najważniejsze stanowiska przy prezydencie Nawrockim
— już teraz muszą być „gabinetem cieni”.
Wybory są notorycznie fałszowane i aby móc wygrać trzeba mieć duży margines przewagi,
jakieś 30% ekstra — nad oszustwami Trzaskowskiego.
To jest konieczne, aby przełamać algorytm fałszerstwa.
Redakcja Gazeta Warszawska