Wybory na Białorusi: Łukaszenka lepszy niż los Ukrainy?

5 dni temu
Zdjęcie: https://www.euractiv.pl/section/demokracja/news/wybory-na-bialorusi-lukaszenka-lepszy-niz-los-ukrainy/


Białorusini wybierają dzisiaj prezydenta, a Alaksandr Łukaszenka szykuje się do siódmej kadencji w roli głowy państwa. Próżno jednak dziś szukać bojowej atmosfery, jaka panowała wśród narodu przed pięcioma laty.

W Polsce do wyborów prezydenckich pozostały jeszcze cztery miesiące, a kampania, choć formalnie dopiero się rozpoczęła, w rzeczywistości trwa w najlepsze. Co kilka dni wychodzi nowy sondaż tej czy innej sondażowni, a kandydaci biorą urlopy, aby ruszyć w kampanijną trasę po kraju.

Nie ma się co dziwić temu ferworowi, bo stawka jest wysoka – zależy od nich, czy rząd będzie miał „swojego” prezydenta, co pozwoli mu szybciej i skutecznej wdrażać swoje legislacyjne plany, czy może stanowisko głowy państwa pozostanie w rękach PiS.

Zupełnie inna atmosfera panuje na Białorusi. Tam, podobnie jak to jest w Rosji, doskonale wiadomo, kto wygra. O ile jednak poprzednim wyborom towarzyszył masowy zryw przeciwników panującego reżimu, to dzisiaj dominuje raczej marazm.

Na ulicach Mińska próżno szukać transparentów wyborczych, a kampanii jest mało. Jak pisze BBC, choćby sam „faworyt głosowania”, Alaksandr Łukaszenka, prezydent Białorusi od 1994 roku, wydaje się mało zainteresowany wyborami.

– Nie śledzę kampanii wyborczej. Nie mam czasu – powiedział w tym tygodniu podczas wizyty w Mińskiej Fabryce Samochodów (MAZ). Robotnicy wręczyli mu prezent: siekierę do rąbania drewna. – Wypróbuję ją przed wyborami – obiecał Łukaszenka.

Nie oznacza to, iż białoruski przywódca w ogóle nie przygotowuje się do wyborów. Stara się zaprezentować jako dobry „ojciec narodu”. W piątek (24 stycznia) ułaskawił 15 więźniów: 8 skazanych za „działalność ekstremistyczną”, a 7 za przestępstwa związane z narkotykami. Do publicznej wiadomości nie podano jednak nazwisk ułaskawionych osób.

Łukaszenka ogłosił też, iż od 1 lutego emerytury wzrosną o 10 proc. Analitycy polityczni twierdzą, iż ma on nadzieję wykorzystać wybory i ułaskawienie więźniów, by spróbować naprawić stosunki z Zachodem, który nałożył na Białoruś fale sankcji za łamanie praw człowieka i wspieranie Rosji w wojnie z Ukrainą.

UE potępia „wybory”

Nie milczą natomiast zagranica oraz najbardziej zaangażowana część białoruskiej opozycji, na czele ze Swiatłaną Cichanouską, uważaną przez Zachód i białoruskich demokratów za rzeczywistą zwyciężczynię wyborów z 2020 r.

– To działanie całkowicie niedemokratyczne. Te wybory są całkowitą fikcją. I nie są to wybory, kiedy już wiadomo, kto wygra – stwierdziła unijna rzeczniczka ds. zagranicznych Anitta Hipper.

– To fikcja – zgadza się Cichanouska. – To operacja w stylu wojskowym, przedstawienie zainscenizowane przez reżim w celu utrzymania władzy – podkreśla.

Tymczasem reżim Łukaszenki zarzucił w tym tygodniu Unii Europejskiej próbę ingerencji w wybory poprzez potępianie ich, zanim jeszcze się odbyły.

Parlament Europejski przyjął w środę (22 stycznia) rezolucję, w której wezwał do bojkotu wyborów prezydenckich na Białorusi. Za jej przyjęciem zagłosowała przytłaczająca większość europosłów – aż 567. 25 osób było przeciwko, a 66 wstrzymało się od głosu.

Europosłowie potępili w rezolucji „poważne naruszenia praw człowieka i zasad demokracji na Białorusi”, które jeszcze bardziej nasiliły się w okresie poprzedzającym wybory. PE zwrócił się do państw członkowskich UE i społeczności międzynarodowej o nieuznawanie zwycięstwa wyborczego Łukaszenki, którego określa mianem dyktatora.

Eurodeputowani stwierdzili, iż nie uznają Łukaszenki jako prezydenta i uważają, iż cały jego reżim jest nielegalny. Jednocześnie wyrazili „niezachwiane poparcie” dla narodu białoruskiego „w jego dążeniu do demokracji, wolności i praw człowieka”.

Koncesjonowana opozycja gra na Łukaszenkę

Lokale wyborcze otwarto o 8:00 czasu lokalnego (o 6:00 czasu polskiego). Głosowanie zakończy się o 20:00 (o 19:00 polskiego czasu). Przedterminowe głosowanie miało miejsce od wtorku do soboty (21-25 stycznia). Jak podaje państwowa agencja BiełTA, głos oddało w nich 41,81 proc. uprawnionych do głosowania.

W całym kraju znajduje się 5325 lokali wyborczych. Na kartach wyborczych teoretycznie jest pięć nazwisk, ale żaden z kontrkandydatów 70-letniego Łukaszenki nie rzucił mu poważnego wyzwania ani jakoś szczególnie go nie krytykował.

Korespondent BBC spotkał się z jednym z nich, Siarhiejem Syrankowem, liderem Komunistycznej Partii Białorusi, i uczestniczył w jego kampanijnym wiecu w Witebsku. Znamienne było jego hasło wyborcze: „Nie zamiast, ale razem z Łukaszenką!”

Syrankow otwarcie popiera swojego przeciwnika. – Nie ma alternatywy dla Alaksandra Łukaszenki jako przywódcy naszego kraju. Dlatego startujemy ramię w ramię z ekipą prezydenta – stwierdził w rozmowie z BBC.

Zapytany, dlaczego twierdzi, iż nie ma alternatywy, stwierdził, iż Łukaszenka „jest człowiekiem ludu, człowiekiem ziemi, który zrobił wszystko, aby oszczędzić nam takiego chaosu, jaki mają na Ukrainie”.

Na uwagę, iż jest nieco dziwnym, iż startuje w wyborach, a popiera swojego kontrkandydata, odrzekł, iż „jest pewien, iż Alaksandr Łukaszenka odniesie miażdżące zwycięstwo”. – Ale choćby jeżeli on wygra, a ja nie, to i tak komuniści będą zwycięzcami – ocenił.

Łukaszenka: Nie będzie powtórki z 2020 r.

Po ostatnich wyborach, które odbyły się w 2020 r., miały miejsce masowe protesty przeciwników Łukaszenki. Zachód poparł stwierdzenie opozycji, iż sfałszował on wyniki i ukradł zwycięstwo swojej kontrkandydatce, Swiatłanie Cichanouskiej.

Z zawodu nauczycielka i tłumaczka, wystartowała ona w zastępstwie za swojego męża, uwięzionego przed wyborami youtubera Siarhieja Cichanowskiego, i według nieoficjalnych, zebranych przez opozycję wyników to ona wygrała głosowanie.

Łukaszenka wykorzystał służby bezpieczeństwa do brutalnego stłumienia demonstracji. Zatrzymano dziesiątki tysięcy ludzi. Od tego czasu UE i Stany Zjednoczone odmawiają uznania go za prawowitego przywódcę Białorusi.

Na piątkowym wiecu w Mińsku Łukaszenka powiedział, iż Białorusini wyciągnęli wnioski z tamtych protestów i do podobnych demonstracji po tych wyborach nie dojdzie. – Prawie się zniszczyliśmy, powiedzmy sobie szczerze – stwierdził. – Nie dopuścimy do powtórki tego, co miało miejsce w 2020 r. – dodał.

Zajmująca się prawami człowieka Wiasna, która jest zakazana na Białorusi jako organizacja ekstremistyczna, twierdzi, iż na Białorusi jest około 1250 więźniów politycznych, mimo uwolnienia w ubiegłym roku ponad 250. Wielu z uwolnionych było chorych, w podeszłym wieku lub zbliżało się do końca swoich wyroków, podkreśla organizacja.

Łukaszenka zaprzecza, iż na Białorusi są w ogóle jacyś więźniowie polityczni. Cichanouska oceniła natomiast w tym tygodniu w rozmowie z agencją Reutera, iż dyktator gra w swoją „zwykłą grę”: uwalnia więźniów „po trochu”, mając nadzieję, iż uspokoi tym czujność Zachodu.

– To, co w demokratycznym świecie nazywa się wyborami, nie ma nic wspólnego z tym, co odbywa się na Białorusi. To rytuał na potrzeby dyktatorów, którzy ponownie mianują się na stanowiska – podkreśliła.

Idź do oryginalnego materiału