„Bardzo radykalny krok” Trumpa. Ekspert ostrzega. „Inne kraje podejmą odwet”

news.5v.pl 3 godzin temu
  • Rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt potwierdziła w piątek, iż prezydent Donald Trump zdecydował o nałożeniu ceł w wysokości 25 proc. na towary z Meksyku i Kanady. 10-proc. opłata obejmie także wszystkie produkty z Chin
  • — Konsekwencje mogą być dotkliwe dla całego kontynentu — ocenił Kenneth Reinart, ekonomista i ekspert od spraw handlowych z George Mason University w Wirginii
  • Jak dodaje, najbardziej cła odczuje przemysł, w tym przemysł samochodowy
  • Cła mogą odbić się nie tylko na przemyśle, ale także m.in. na cenach żywności w USA, a także ropy naftowej
  • — Trump może myśleć, iż inne kraje nie podejmą odwetu, ale podejmą. Zwłaszcza Chiny — podsumował ekspert
  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

Kiedy jeszcze przed objęciem urzędu prezydenta Donald Trump zapowiadał nałożenie 25 proc. cła na towary z Meksyku i Kanady — dwóch największych partnerów handlowych USA, odpowiadających za 30 proc. całego importu USA — nie wszyscy komentatorzy wierzyli, iż zrealizuje swoją groźbę.

Choć Trump uzasadniał swoje zapowiedzi chęcią zmuszenia sąsiednich krajów, by ukróciły przemyt fentanylu i nielegalnej migracji, dziennik „Wall Street Journal” pisał, iż jest to w istocie próba wczesnej renegocjacji traktatu USMCA, umowy będącej lekką modyfikacją wcześniejszego porozumienia NAFTA. Trump jeszcze tego samego dnia zdementował te doniesienia i ponowił swoją zapowiedź nałożenia ceł 1 lutego.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Wśród zaskoczonych działaniem prezydenta jest prof. Kenneth Reinart, ekonomista i ekspert od spraw handlowych z George Mason University w Wirginii. Jak zaznaczył w rozmowie, jeżeli Trump faktycznie wprowadzi w sobotę zapowiadane cła na wszystkie produkty z Meksyku i Kanady, konsekwencje mogą być dotkliwe dla całego kontynentu.

— Wszyscy wiemy, jaki prezydent Trump jest zmienny i nieprzewidywalny, ale jestem zaskoczony tym, co robi, ponieważ łańcuchy dostaw na rynku północnoamerykańskim są bardzo silnie zintegrowane. I nałożenie 25 proc. taryfy celnej przeciwko dwóm głównym graczom w tym systemie produkcyjnym, północnoamerykańskim systemie produkcyjnym, to jest bardzo radykalne posunięcie — mówi ekspert.

USA nakładają cła na trzy kraje. Co to oznacza?

Jak dodaje, najbardziej cła odczuje przemysł, w tym przemysł samochodowy, który opiera się na swobodnym przepływie części i podzespołów, tj. produktów pośrednich między zakładami w tych państwach.

— To będzie miało bardzo znaczący wpływ na handel transgraniczny produktami pośrednimi, co może ostatecznie spowodować zamknięcie zakładów produkcyjnych. Problem z administracją Trumpa polega na tym, iż oni uważają, iż wszystko jest handlem produktami finalnymi. Nie rozumieją faktu, iż duża część handlu to produkty pośrednie i iż są one działaniem globalnych łańcuchów wartości — tłumaczy Reinert.

Jak dodaje, przełoży się to nie tylko na ceny ostatecznych dóbr, ale też ceny ich produkcji. — Kiedy nakładasz taryfy, to tak naprawdę jest to podatek od produkcji. W wielu przypadkach jest to podatek od konsumentów końcowych, ale jest to również podatek od produkcji, więc podnosi to koszty produkcji. I to jest złe choćby dla sektora produkcyjnego, który rzekomo te cła mają wspierać, ponieważ części przechodzą przez granicę tam i z powrotem, czasami wielokrotnie dla danego produktu finalnego i za każdym razem muszą być opodatkowane, więc to się wszystko kumuluje — dodaje.

Cła mogą odbić się nie tylko na przemyśle, ale także m.in. na cenach żywności w USA, a także ropy naftowej. 20 proc. ropy przetwarzanej w amerykańskich rafineriach pochodzi z Kanady. Reinert przyznaje, iż cła mogą skłonić zagraniczne firmy do przeniesienia produkcji do Stanów Zjednoczonych, ale proces ten zajmuje lata, a ostateczną konsekwencją są i tak wyższe ceny dla konsumentów.

Cła na Chiny. „To jest mniejsza stawka”

Według profesora podobne zakłócenia wywołają cła na towary z Chin, choć mniejsze — chodzi o taryfy w wys. 10 proc. Reinert zaznaczył, iż w praktyce cła te będą oznaczać odebranie Chinom klauzuli najwyższego uprzywilejowania (Most Favored Nation), z czym wiąże się członkostwo tego kraju w Światowej Organizacji Handlu (WTO).

— To jest mniejsza stawka od zapowiadanych na początku przez Trumpa 60 proc., ale to wciąż bardzo duży wzrost ceł, który zakłóci globalne łańcuchy wartości oparte na Chinach. To będzie duża zmiana — powiedział Reinert.

Zdaniem ekonomisty obok wzrostu cen wielu produktów, konsekwencją będą też cła odwetowe uderzające w amerykańskich producentów i eksporterów.

— On (Trump) może myśleć, iż inne kraje nie podejmą odwetu, ale podejmą. Zwłaszcza Chiny, które zrobiły to w bardzo znaczący i przemyślany sposób ostatnim razem. Więc pomysł, iż możemy wygrać jakąkolwiek wojnę handlową, jaką zaczniemy, jest błędny — ocenił ekspert.

Kanada, Meksyk i Chiny są trzema największymi partnerami handlowymi Stanów Zjednoczonych, które odpowiadają za ponad 40 proc. całego handlu zagranicznego USA. Meksyk i Kanada są jednak szczególnie zależne od wymiany z USA, bo Ameryka stanowi rynek zbytu dla ponad trzech czwartych eksportowanych przez te państwa towarów. W przypadku Chin proporcja ta wynosi 16 proc.

Idź do oryginalnego materiału