Analiza w skrócie:
- W 2024 roku z globalnego punktu widzenia odbyło się wiele istotnych procesów wyborczych. Świat z wielką uwagą obserwował procesy elekcyjne w bardzo wielu państwach, a zainteresowanie to wynikało z dynamiki jaka zachodzi współcześnie w środowisku międzynarodowym.
- Za najważniejsze wybory, które odbyły się w 2024 roku można uznać wybory prezydenckie w USA. Zwyciężył w nich Donald Trump, który ma zamiar prowadzić zupełnie odmienną politykę zagraniczną Stanów Zjednoczonych. Jej istotnym elementem ma być zmiana podejścia do wojny rosyjsko-ukraińskiej. W Rosji również zorganizowano wybory prezydenckie, ale mające charakter jedynie fasadowy.
- W minionym roku obywatele Unii Europejskiej wybierali posłów do Parlamentu Europejskiego. Wybory te były interesujące ze względu na wzrost popularności ugrupowań prawicowych na kontynencie. Wyniki tylko potwierdziły te tendencje. Sukces skrajnej prawicy we Francji doprowadził natomiast do szybkiej i zaskakującej decyzji prezydenta tego państwa o rozwiązaniu izby niższej parlamentu.
- Świat przykuwał również dużą uwagę do procesów wyborczych w Mołdawii oraz w Rumunii ze względu na silne zewnętrzne ingerencje w ich przebieg. W tym ostatnim państwie doprowadziło to do unieważnienia pierwszej tury wyborów prezydenckich. Mnóstwo nieprawidłowości zarzuca się także wyborom parlamentarnym w Gruzji, w których wygrała dotychczasowa władza, coraz mocniej orientująca się na Rosję.
Wybory jako proces polityczny są nieodłącznym elementem funkcjonowania praktycznie wszystkich istniejących współczesnych państw, także tych nieuznawanych. Ich przeprowadzanie jest charakterystyczne przede wszystkim dla państw demokratycznych, gdyż dzięki temu władza jest dzierżona przez społeczeństwo, które wyłania swoich przedstawicieli mających je reprezentować w najważniejszych organach i instytucjach. Jednocześnie organizacja wyborów jest istotna także dla reżimów autorytarnych oraz totalitarnych. Choć mają one tam charakter fasadowy, to ich zadaniem jest umacnianie pozycji elity rządzącej i legitymizowanie jej zarówno wewnątrz państwa, jak i na arenie międzynarodowej. W każdym roku mamy do czynienia z bardzo wieloma procesami wyborczymi na całym świecie, co wynika z normalnego biegu życia politycznego. Jednakże 2024 rok w tej kwestii odznaczył się w sposób szczególny. To właśnie w minionym roku świat z wielką uwagą obserwował procesy elekcyjne w bardzo wielu państwach. Zainteresowanie to wynikało z dynamiki jaka zachodzi współcześnie w środowisku międzynarodowym. Coraz więcej kwestii ma charakter globalny i choćby o ile dotyczą poszczególnych państw to oddziałują one na całe środowisko międzynarodowe i mają wpływ na reakcje oraz zachowania większości podmiotów stosunków międzynarodowych. Najogólniej chodzi tu o sprawy dotyczące bardzo szeroko rozumianego bezpieczeństwa międzynarodowego i wewnętrznego poszczególnych państw. W ciągu kilku ostatnich lat kwestie te nabrały fundamentalnego znaczenia dla egzystencji współczesnych społeczeństw. To wszystko z kolei się przekłada na to, iż coraz istotniejsze znaczenie dla kształtowania się nowego ładu międzynarodowego, którego świadkami w tej chwili jesteśmy ma to, kto wygra wybory i będzie rządził w poszczególnych państwach i jaką agendę będzie chciał realizować na arenie międzynarodowej. Procesy wyborcze w 2024 roku przykuwały uwagę również ze względu na znaczną ilość nieoczekiwanych zdarzeń i różnych działań im towarzyszących, które do tej pory choćby historia nie znała. Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju stwierdził, iż to największy rok wyborczy w historii ludzkości. Niniejsza analiza skupi się na podsumowaniu najważniejszych i najciekawszych wyborów mających miejsce w 2024 roku.
Wybory w USA – jedna z najważniejszych rozgrywek politycznych w 2024 roku.
Niewątpliwie jednymi z najważniejszych wyborów 2024 roku, których wynikiem był zainteresowany bez wątpienia cały świat, były wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych. Po przeprowadzeniu prawyborów w Partii Demokratycznej oraz Partii Republikańskiej do walki mieli stanąć urzędujący Prezydent USA, Joe Biden oraz były Prezydent USA, Donald Trump. Ten pierwszy pod wpływem presji społecznej, zwłaszcza ze strony wyborców oraz swojej partii zrezygnował z udziału. Jego miejsce zajęła Wiceprezydent USA Kamali Harris. Zwycięstwo ostatecznie odniósł Donald Trump, zostając 47 Prezydentem USA, uzyskując aż 312 głosów elektorskich, a w skali kraju mając poparcie 49,8% wyborców.
W przestrzeni europejskiej na pierwszy plan wybijała się kwestia wojny rosyjsko-ukraińskiej, a następnie sprawa przyszłego układu bezpieczeństwa na Starym Kontynencie. Stany Zjednoczone aktualnie są jednym z najważniejszych filarów bezpieczeństwa militarnego w Europie, a także największym dostawcą pomocy dla Ukrainy. Wygrana Trumpa, który zostanie zaprzysiężony 20 stycznia 2025 roku oznacza przede wszystkim ograniczenie, a być może choćby całkowite odcięcie amerykańskiej pomocy dla tego państwa, co niejednokrotnie było podkreślane w trakcie kampanii wyborczej prezydenta-elekta. Coraz częściej wskazuje się również na to, iż nowa administracja będzie chciała ograniczyć swój udział w systemie bezpieczeństwa europejskiego. Wówczas Europa będzie musiała stawić czoła nowym dylematom. Pierwszy będzie dotyczył europejskich pomysłów na pomoc Ukrainie w konflikcie zbrojnym po potencjalnym znacznym ograniczeniu amerykańskiej pomocy. Kolejny zaś będzie się odnosił do tego, jak w planach obronnych państw Starego Kontynentu, uwzględnić potencjalną możliwość znacznie ograniczonej reakcji USA na wypadek większego konfliktu zbrojnego w Europie. Dla przyszłej struktury systemu międzynarodowego istotne znaczenie mogą mieć również prawdopodobne tendencje izolacjonistyczne nowej administracji w polityce zagranicznej oraz zapowiedzi de facto wojny handlowej z Chinami, ale także z Unią Europejską.
„Wybory prezydenckie w Rosji”.
W dniach 15-17 marca 2024 roku w Federacji Rosyjskiej odbyły się tzw. wybory prezydenckie. Oprócz Władimira Putina o stanowisko to ubiegało się trzech innych kandydatów reprezentujących partię polityczne obecne w Dumie Państwowej. Zostali oni dobrani tak, by nie stanowić żadnego zagrożenia dla ubiegającego się już o piątą kadencję Putina. Bez żadnych zaskoczeń zdobył on 87,3% poparcia, przy rzekomej 77% frekwencji. Udział wyselekcjonowanych kontrkandydatów miał prawdopodobnie stworzyć iluzję demokratycznej rywalizacji, a także poprzez bardzo dużą dysproporcję w wynikach pokazać, iż dla Rosjan istnieje tylko jeden silny lider. Wysoki wynik frekwencyjny miał tylko umocnić to przeświadczenie. Jednocześnie z wyborczej konkurencji zostali usunięci antywojenni kandydaci, będący pewnym zagrożeniem dla sprawności przeprowadzenia całego procesu wyborczego. Rosyjska Centralna Komisja Wyborcza nie dopuściła do wyborów Borysa Nadieżdina i Jekateriny Duncowej, którzy mogli stanowić prawdziwą opozycję wobec Putina. Ich wycofanie można uznać z jednej strony za zaskakujące, gdyż cały aparat administracyjny i medialny mógłby zadbać o to, by Ci kandydaci zostali zmarginalizowani. Z drugiej jednak strony Kreml mógł mieć obawy, iż ich udział mobilizowałby ich zwolenników do różnych demonstracji i protestów władzy. Jednocześnie w pewnych okolicznościach na ich tle sam Putin mógłby wypadać słabiej, co mogłoby delikatnie destabilizować cały zorganizowany spektakl wyborczy i psuć wizerunek jedynego adekwatnego kandydata.
Wybory te odbyły się także na ukraińskich terytoriach okupowanych przez Rosję, która to uznaje je za własne, co z perspektywy zewnętrznej podważa ich legalność i legitymizację osoby obsadzonej na ten urząd. Sam rezultat tego procesu wyborczego dla systemu międzynarodowego nie miał aż takiego znaczenia, ze względu na to, iż nikt nie liczył na jakikolwiek przełom, czy zmianę w strategii geopolitycznej tego państwa po jego zakończeniu. Unaocznił jednak światu, iż Rosja jest zdeterminowana we wszystkich swoich działaniach i iż Kreml będzie chciał mieć znaczny udział w kształtowaniu nowego ładu międzynarodowego.
Europejskie wybory. Wzrost znaczenia ugrupowań po prawej stronie.
W 2024 obywatele państw członkowskich Unii Europejskiej wybierali swoich przedstawicieli do Parlamentu Europejskiego. Eurowybory odbywały się w dniach 6-9 czerwca, a każde państwo mogło wybrać w którym z tych dni będzie organizować głosowanie na swoim terytorium. W nowej kadencji Parlamentu Europejskiego przewidziano zwiększenie liczby europosłów z 705 do 720, by lepiej odzwierciedlić poziom populacji państw członkowskich w ławach tej instytucji.
Tematy wokół, których ogniskowały się kampanie wyborcze w poszczególnych państwach różniły się między sobą. Wynikało to z tego, iż z reguły partie ubiegające się o miejsca w Europarlamencie poruszają również kwestie, które pozostaje w gestii władz narodowych, ale dla zbicia kapitału politycznego są umieszczane także w eurokampanii. Można natomiast wskazać, iż takim wspólnym mianownikiem były tematy dotyczące bezpieczeństwa europejskiego i polityki obronnej, odpowiedzi na wojnę rosyjsko-ukraińską, kwestie klimatyczne, w tym Zielony Ład, a także coraz większe problemy migracyjne i sposoby jej ustabilizowanie lub choćby zwalczenia. To właśnie te sprawy wywoływały największe poruszenia wśród społeczności europejskiej w ostatnich latach oraz przyczyniły się do wzrostu popularności ugrupowań prawicowych i skrajnie prawicowych.
Eurowybory były interesujące z tego względu, gdyż były niejako testem dla rosnących w siłę tychże ugrupowań, czy będą one mogły realnie wpływać na bieg spraw europejskich. Wybory te ostatecznie zakończyły się utrzymaniem władzy przez koalicję złożoną z trzech frakcji tj. Europejskiej Partii Ludowej, Socjalistów i Demokratów oraz Renew Europe, których sumaryczny stan posiadania wynosi ponad 400 europarlamentarzystów. Zgodnie z przewidywaniami w nowej kadencji Parlamentu Europejskiego swoją siłę wzmocniły ugrupowania prawicowe oraz skrajnie prawicowe. Są one zgrupowane w ramach trzech frakcji, a nie dwóch jak miało to miejsce w poprzedniej kadencji. Do tych grup należą tradycyjnie Europejscy Reformatorzy i Konserwatyści oraz dwie nowe frakcje, tj. Patrioci dla Europy oraz Europa Suwerennych Narodów. Ich łączny stan posiadania to ponad 180 parlamentarzystów, podczas gdy pod koniec poprzedniej kadencji prawicowe frakcje liczyły w sumie około 120 członków.
Wyniki zatem pokazały, iż faktycznie europejska prawica jest na fali wznoszącej i iż kwestie poruszane przez nią trafiają na coraz bardziej podatny grunt społeczny. Trudniej jest ocenić, czy można mówić o jej sukcesie, gdyż wciąż nie będzie ona miała, aż tak dużego wpływu na bieg spraw europejskich. Należy się jednak wciąż spodziewać tendencji wzrostowych dla tych ugrupowań we wszystkich europejskich państwach i mieć na uwadze, iż będą one w części z nich przejmowały władzę.
Przyspieszone wybory do izby niższej francuskiego parlamentu.
Dość zaskakującym, a wręcz dla niektórych choćby szokującym posunięciem w wyborczej układance 2024 roku, była decyzja Prezydenta Francji Emmanuela Macrona, o rozwiązaniu Zgromadzenia Narodowego. Została ona podjęta wskutek wygrania wyborów do Parlamentu Europejskiego we Francji przez skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe i wielkiej przegranej opcji politycznych tworzących ówczesną koalicję rządową, składającą się również z jego ugrupowania. Decyzja była o tyle zadziwiająca, iż została podjęta po zamknięciu lokali wyborczych i ogłoszeniu sondaży exit poll, bez oczekiwania na oficjalne wyniki.
Przyspieszone wybory odbyły się 30 czerwca (pierwsza tura) i 7 lipca (druga tura). Wybory wygrało Zjednoczenie Narodowe, jednak najwięcej mandatów w izbie niższej francuskiego parlamentu uzyskała koalicja złożona z partii lewicowych, Nowy Front Ludowy. Od momentu rozpisania przedwczesnych wyborów, Francja pogrąża się w coraz większym kryzysie politycznym, ponieważ ugrupowania zasiadające w Zgromadzeniu Narodowym nie chcą ze sobą współpracować. To przełożyło się na to, iż po przyspieszonych wyborach pierwszy rząd powstał dopiero po dwóch miesiącach, na czele którego stanął Michel Barnier. Przetrwał on zaledwie trzy miesiące, ponieważ upadł w wyniku wotum nieufności. Był to najkrótszy rząd w nowożytnej historii Francji i pierwszy od 1962 roku odsunięty w procedurze wotum nieufności. Decyzja Macrona podjęta w czerwcu na gorąco po ogłoszeniu sondaży exit poll w eurowyborach z aktualnej perspektywy była bardzo niefortunna.
Wybory prezydenckie i referendum w Mołdawii.
W 2024 roku bardzo dużym zainteresowaniem opinii publicznej cieszyły się wybory prezydenckie i referendum przeprowadzone w Republice Mołdawii – jednym z najbiedniejszych państw Europy. To zainteresowanie wynikało z tego, iż stawką w tych wyborach i referendum był przyszły kurs polityczny tego małego państwa, tzn. czy utrzymana zostałaby proeuropejska orientacja, czy też powrót do strefy oddziaływań Rosji, o który Kreml zabiega w tym kraju już od dłuższego czasu z coraz większym nasileniem. Jednocześnie informowano o licznych rosyjskich ingerencjach w cały proces wyborczy, w tym m.in. poprzez kupowanie głosów oraz prowadzenie działań dezinformacyjnych.
Był to kolejny sygnał dla UE i USA, iż Moskwa będzie wciąż ubiegała się o wyłączną możliwość realizowanie swojej agendy w tej części świata.
Pierwsza tura wyborów prezydenckich i referendum w sprawie wpisania proeuropejskiego kursu Mołdawii do konstytucji odbyły się 20 października. W wyborach wystartowało aż 11 kandydatów, w tym dotychczasowa prozachodnia Prezydent Maia Sandu. Pierwsza tura zakończyła się wynikiem 42,1% dla dotychczasowej głowy państwa oraz poparciem 26,3% wyborców dla Alexandra Staianoglo, który oficjalnie popierał integrację europejską, a zarazem wskazywał na konieczność budowania relacji z Rosją. W referendum zaś za formalnym kursem proeuropejskim Mołdawii odpowiedziało się jedynie 50,26% głosujących, co całkowicie rozminęło się z przewidywaniami. Rezultat Mai Sandu w pierwszej turze, jak i wynik referendum można było uznawać za porażkę. W znacznej mierze przyczyniły się do tego zewnętrzne ingerencje, ale po części był to również wynik niezadowolenia z rządów Mai Sandu oraz jej Partii Działania i Solidarności, gdyż Mołdawia od dłuższego czasu mierzy się z coraz poważniejszymi problemami gospodarczymi. Słaba przewaga euroentuzjastów w referendum może być natomiast wykorzystywana przez mołdawską prorosyjską opozycję do argumentowania utrzymania neutralnego statusu państwa i kwestionowania proeuropejskiego kursu państwa jako jego jedynej drogi.
W drugiej turze urzędująca prezydenta uzyskała reelekcję z poparciem 55,4%, głównie dzięki głosom oddanych w komisjach wyborczych zlokalizowanych za granicą. Biorąc pod uwagę głosy oddane tylko w kraju, to przewagę zdobył Staianoglo. Taki przebieg wyborów w Mołdawii jest dowodem na to, iż proces integracji europejskiej i wciąganie tego państwa do Zachodniej przestrzeni politycznej będzie dla UE wyzwaniem znacznie trudniejszym niż w przypadku chociażby Bałkanów Zachodnich, gdyż tutaj będzie musiała wprost mierzyć się z nieprzewidywalnym przeciwnikiem jakim jest Rosja.
Gruzińskie wybory parlamentarne.
26 października Gruzini oddawali głos w wyborach do jednoizbowego parlamentu Gruzji. Główną stawką wyborów był kurs polityki zagranicznej państwa, podobnie jak w przypadku Mołdawii, tzn. czy państwo dalej będzie podejmowało wszelkie działania, by stać się częścią UE, czy też skieruje się w stronę Rosji.
Wspólnym ich mianownikiem była chęć odsunięcia dotychczasowej władzy i realizację polityki nastawionej na członkostwo w UE. Tutaj warto podkreślić, iż niemalże wszystkie opcje polityczne odpowiadały się za integracją europejską, jednak to właśnie Gruzińskie Marzenie w praktyce było uosabiane z odejściem od tego kursu i zwrotem ku Rosji, a także tendencjami do coraz bardziej autorytarnego zarządzania krajem. Rządząca partia uzależniła od siebie cały aparat administracyjny państwa, sądownictwo, media oraz podejmowała brutalne działania wymierzone w opozycję. Realizowała politykę, która de facto polegała na odsuwaniu się od Zachodu, co było chociażby mocno akcentowane podczas Szczytu NATO w 2023 roku. Zacieśniała swoje relacje z Rosją, która to ponownie chętnie wciągała Gruzję do swojej strefy oddziaływań. Opozycja nie miała natomiast wyrazistego lidera i też nie była zbyt przekonująca dla wyborców chcących głosować przeciw Gruzińskiemu Marzeniu.
Dzień głosowania natomiast według misji obserwacyjnych przebiegł w bardzo napiętej atmosferze ze względu na liczne zgłoszenia dotyczące naruszenia tajności głosowania, wywierania presji na głosujących oraz innych nieprawidłowości, które nie powinny mieć miejsca podczas prawdziwie demokratycznego procesu wyborczego. Same wybory zakończyły się spektakularnym zwycięstwem rządzącego od trzech kadencji Gruzińskiego Marzenia, które oficjalnie zdobyło blisko 54% głosów. Opozycja na czele z Prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili wyników nie uznała, wskazując na ich fałszerstwo.
Aktualnie państwo pogrąża się w coraz większym kryzysie politycznym, ponieważ opozycja odmawia udziału w sesjach tak wybranego parlamentu, a na ulicach wielu miast realizowane są liczne protesty również ze względu na wstrzymanie procesu integracji europejskiej przez Gruzińskie Marzenie do 2028 roku. Z kolei Salome Zurabiszwili wciąż uważa się za Prezydenta kraju, mimo iż 29 grudnia zaprzysiężono na to stanowisko Micheila Kawelaszwilego, wybranego wcześniej po raz pierwszy przez Kolegium Elektorów. Według opozycji zrobiono to nielegalnie.
Wybory parlamentarne i prezydenckie w Rumunii. Ostateczne zatwierdzenie i ostateczne unieważnienie pierwszej tury wyborów prezydenckich.
W Rumuni w 2024 roku wybory parlamentarne i prezydenckie zorganizowano w postaci maratonu wyborczego. Uwzględniając potencjalną drugą turę wyborów prezydenckich, wszystkie elekcje miały odbywać się co tydzień przez okres 3 tygodni tj. pierwsza i druga tura wyborów prezydenckich odpowiednio 24 listopada i 8 grudnia, zaś wybory parlamentarne 1 grudnia. Warto zaznaczyć, iż te ostatnie odbyły się bez żadnych większych zaskoczeń.
W pierwszej turze wyborów prezydenckich natomiast nieoczekiwanie zwyciężył skrajnie prawicowy Călin Georgescu z wynikiem niemalże 23%, któremu wcześniej sondaże nie dawały większych szans. Na drugim miejscu znalazła się centroprawicowa Elena Lasconi z wynikiem nieco ponad 19%. Ogromnym zaskoczeniem był również trzeci wynik Marcela Ciolacu, któremu to przed wyborami przypisywało się największe szanse.
Jednakże najbardziej szokującym zdarzeniem, było całkowite unieważnienie pierwszej tury wyborów przez Sąd Konstytucyjny na dwa dni przed jej odbyciem się. Postanowiono, iż cały proces wyborczy ma rozpocząć się kompletnie od nowa. Ten sam sąd wcześniej uznał wyniki pierwszej tury wyborów, wskazując iż jest to decyzja ostateczna. Decyzja o unieważnieniu wynikała z raportów służb specjalnych o znacznej ingerencji zewnętrznej w proces wyborów, które zostały odtajnione przez urzędującego Prezydenta Rumunii Klausa Iohannisa. Wskazano w nich, iż dobry rezultat Georgescu w wyborach był wynikiem skoordynowanych działań wspieranych przez wprost nie wymieniony podmiot państwowy. Chodziło tu o ingerencję Rosji. Według raportów jego kampania była oparta o wykorzystanie choćby 25 tys. fałszywych kont i botów w mediach społecznościowych, zwłaszcza na TikToku. Ponadto w dniu wyborów administracja wyborcza podlegała ciągłym, choć nieskutecznym atakom cybernetycznym (mowa choćby o kilkudziesięciu tysiącach ataków). Unieważnienie decyzji wynikało również z niejasnych sposobów finansowania kampania Georgescu. Mimo zapewnień kandydata o tym, iż nie wydał na kampanię żadnych pieniędzy, otrzymał on około miliona euro darowizn. Rumuni będą wybierać na nowo prezydenta najprawdopodobniej w okolicach wiosny 2025 roku.
Te wybory są natomiast sygnałem dla świata, iż próbami ingerencji w organizację elekcji są zagrożone adekwatnie wszystkie państwa. Ich destabilizacja w ten sposób może się przekładać na przyszłą strukturę międzynarodową. Wybór określonych opcji politycznych i kandydatów wskutek zewnętrznych ingerencji, zwykle będzie oznaczał, iż urząd jest obsadzony osobą bądź osobami preferowanymi przez siły, które dokonywały tych zakłóceń. Preferencje te wynikać będą zwykle z tego, iż tak wybrane siły polityczne będą z dużą dozą prawdopodobieństwa realizować politykę akceptowaną przez podmiot, który wpływał na wynik wyborczy w danym kraju.
Wnioski
Procesy wyborcze na świecie w 2024 roku charakteryzowały się dużą nieprzewidywalnością ich rozstrzygnięć, a także serią niespotykanych dotąd incydentów i zdarzeń mających wpływ na dalsze losy procesów politycznych w państwach oraz w systemie międzynarodowym. Współczesne rządy muszą być gotowe na obejmowanie władz w innych państwach przez bardzo różne opcje polityczne i liczyć się z tym, iż układanie stosunków międzynarodowych może być znacznie trudniejsze przez wzrost znaczenia ugrupowań skrajnie prawicowych, które mogą okazywać tendencje izolacjonistyczne. Okazuje się ponadto, iż poważnym zagrożeniem dla stabilności funkcjonowania współczesnego świata i jego bezpieczeństwa są bezpardonowe zewnętrzne ingerencje w organizację i przebieg wyborów. Za koordynację tych działań aktualnie odpowiada przede wszystkim Rosja. Można je zatem wpisywać w kolejny rozdział wojny hybrydowej ze światem zachodnim. Polska, ale także państwa Unii Europejskiej powinny wnikliwie przyglądać się, analizować i wyciągać wnioski z tych działań, by móc wypracować szereg rozwiązań mających przeciwdziałać takim ingerencjom w państwach Zachodu i nie tylko. Przykład działań Kremla i jego determinacja oraz coraz większy upór w ich realizacji wskazuje, iż Moskwa nie będzie miała żadnych hamulców, by w taki sposób destabilizować przyszłe procesy wyborcze w różnych państwach na świecie.