Bez względu na profil polityczny, w każdym rządzie istnieją tak zwane gorące krzesła ministerialne, czyli stanowiska rządowe podwyższonego ryzyka. Zwykle na gorącym krześle siedzi minister zdrowia albo finansów, z kolei dość komfortowo może się czuć minister sprawiedliwości, czego najlepszym przykładem jest kariera ministra Zbigniewa Ziobry. W latach 2005-2007 Ziobro ministrem od początku do końca rządów tej partii, ale rekord pobił w latach 2015-2023, bo żaden szef Ministerstwa Sprawiedliwości tak długo nie sprawował tej funkcji.
Zupełnie inaczej wyglądało to w gabinetach Donalda Tuska, gdzie ministrowie byli zmieniani seryjnie i z wyjątkiem Marka Biernackiego wszyscy kończyli bardzo źle. Pierwszym pechowcem został Zbigniew Ćwiąkalski, znany adwokat, obrońca i pełnomocnik w wielu głośnych sprawach. Na urzędzie utrzymał się 432 dwa dni, po czym Tusk ministra zdymisjonował. Powodem było samobójstwo Roberta Pazika, skazanego na dożywocie za zabójstwo Krzysztofa Olewnika. sukcesor Ćwiąkalskiego, Andrzej Czuma, utrzymał tekę zaledwie przez 273 dni i odszedł w atmosferze skandalu, jaki wybuchł po doniesieniach medialnych o niespłaconych długach. Absolutnym rekordzistą okazał się kolejny minister Krzysztof Kwiatkowski, on cieszył się swoim stanowiskiem aż 765, ale jak wiadomo po kilkuletnim procesie został nieprawomocnie skazany.
Jarosław Gowin również może się pochwalić niezłym stażem, dokładnie 535 dni i jest to drugi wynik, jeżeli chodzi o ministrów sprawiedliwości w czasie pierwszych rządów Donalda Tuska. Tyle tylko, iż Gowin został z Platformy Obywatelskiej wyrzucony, a po zmianie kolorów politycznych zapłacił jeszcze wyższą cenę, bo najpierw wyleciał z koalicji „Zjednoczonej Prawicy”, potem z członkostwa we własnej partii i dramatycznym finałem było załamanie psychiczne. Marek Biernacki to ostatni minister z okresu pierwszych rządów Donalda Tuska, zaliczył 504 dni na ministerialnym fotelu i jemu jednemu udało się uniknąć przykrych konsekwencji, ale stanowisko i tak stracił, gdy premierem została Ewa Kopacz. Dla chronologicznego porządku wypada przypomnieć, iż Cezary Grabarczyk zastępujący Biernackiego, to drugi minister sprawiedliwości, który został skazany i to prawomocnie.
Po powrocie do władzy Donald Tusk już zdążył zatrudnić dwóch ministrów sprawiedliwości. Pierwszy Adam Bodnar pomimo wielu wysiłków i zabiegów, żeby utrzymać się na stanowisku, został zdymisjonowany po 589 dniach. Od 150 dni szefem MS jest Waldemar Żurek, który zaczął sprawować swoją funkcję dyplomatycznie, wręcz był wycofany medialnie, ale bardzo gwałtownie zmienił taktykę i to nie był dobry pomysł. Waldemar Żurek postanowił odgrywać jeszcze twardszego szeryfa niż Zbigniew Ziobro. Kuriozalne filmiki z udziałem ministra rozlały się po Internecie: jedzenie żurku, rąbanie drewna, czy przebywanie z psem w symbolicznym kojcu, to bardzo osobliwa forma komunikacji, jednak początkowo Żurek na tym zyskiwał, ale teraz wiele się zmieniło.
Cała seria porażek ministra na wokandach sądowych sprawiła, iż fanatyczni wyborcy skupieni pod szyldem „Silni Razem”, coraz mniej są zadowoleni z „produkcji filmowych” Żurka i coraz częściej zaczynają porównywać go Adama Bodnara, któremu zarzucali opieszałość i brak skuteczności. Innym, równie poważnym, problemem Waldemara Żurka jest afera jaka wybuchła wokół audytu prowadzonego w Funduszu Sprawiedliwości przez firmę zewnętrzną, co samo w sobie jest kompromitujące, ale w tej firmie pracuje ścigana przez prokuraturę była pracownica MS zatrudniona przez Zbigniewa Ziobro. Dziś minister na konferencji prasowej musiał gęsto się tłumaczyć z porażek sądowych i afery w samym środku ministerstwa. Jak to się dla Żurka skończy? Statystycznie rzecz ujmując dymisja jest kwestią czasu, a wyrok bardzo prawdopodobny.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

3 godzin temu






![Niedobrze u niepełnosprawnych. Źle z Wytycznymi, świadczeniem wspierającym, kwotami świadczeń [List]](https://g.infor.pl/p/_files/37885000/shutterstock-1905886204-37885243.jpg)




