Dziś w kaplicy cmentarnej pw. św. Józefa parafii Ducha Świętego w Siemianowicach Śląskich pochowano Piotra Madeję, pierwszego Prezydenta Miasta po upadku komunizmu w Polsce.
W uroczystościach wzięli udział rodzina, przedstawiciele Rady Miasta i Prezydium, urzędnicy, mieszkańcy, znajomi i przyjaciele. Wśród nich był Jacek Guzy, były prezydent naszego miasta i przyjaciel zmarłego. We wspomnieniach opisał pana Piotra jako ciepłego i serdecznego człowieka oraz fachowca, który wierzył w samorządność w Polsce.
– Jak wspomina pan Piotra Madeję?
– Miło i ciepło. Piotr nie tylko był bardzo dobrym fachowcem, ale również człowiekiem. Potrafił rozmawiać na każdy temat. Bardzo interesowała go samorządność i Siemianowice Śląskie.
– Mimo tego, iż nie był rodem z Siemianowic Śląskich.
– To prawda, ale bardzo je pokochał. Sam pochodził z Bytomia z Rozbarku. Przypominam sobie, kiedy byłem prezydentem miasta, iż zorganizowaliśmy spotkanie z ciekawymi ludźmi. I pierwszym człowiekiem był właśnie Piotr Madeja. Sala była wypełniona po brzegi widownią.
– W takim razie zacznijmy od początku. Okres transformacji w Polsce przeszedł do historii Polski jako czas burzliwych przemian. W jakich okolicznościach został wybrany prezydentem miasta?
– Większością głosów Rady Miasta, bo to ona wówczas wybierała na urząd Prezydenta Miasta. Wówczas tworzyły się ruchy polityczne i samorządowe, przy czym on nigdy nie chciał być politykiem. Zawsze interesował go samorząd. Dlatego współtworzył Siemianowicki Ruch Samorządowy. I to w ramach tej grupy osób został wybrany. Ja tego nie pamiętam aż tak dobrze, ale kojarzę, iż Piotr Madeja został wybrany na to stanowisko, ponieważ miał cechy osoby, która potrafi łączyć ludzi o różnych poglądach. Nie chciał z początku tej funkcji przyjąć, to było olbrzymie wyzwanie. Ale z drugiej strony na początku wszyscy się tego samorządu uczyliśmy.
– Jakie to były wyzwania?
– Uchwały dotyczące edukacji na rzecz samorządu. Bardzo trudna sprawa. Działało się wówczas metodą prób i błędów. Był to okres, w którym nie było jeszcze procedury przetargowej. Wszystko się organizowało i na nowo tworzyło. Nie udałoby się to bez urzędników, z którymi Piotr był w dobrych relacjach. Potrafił stworzyć świetny zespół. Zresztą w naszym urzędzie zawsze byli wspaniali urzędnicy, co mogę potwierdzić jako były prezydent.
– Z urzędnikami wiąże się ciekawostka, bowiem na początku kadencji przyszedł do pustego urzędu.
– Taki był okres transformacji, iż trzeba było na nowo skompletować zespół. Piotr zamiast zwolnić wszystkich, postanowił ich niemal w całości przyjąć na nowo do pracy. Wiedział, iż mają doświadczenie, które jest ważne w tworzeniu samorządności. Co później okazało się kluczowe. Faktycznie w tym czasie w wielu miastach w Polsce dochodziło do kompletnych czystek w urzędach, ale to nie miało żadnego sensu, bo za co karać można było zwykłego urzędnika, który pracował w poprzednim ustroju?
– Z czego zapamiętamy Piotra Madeję jako mieszkańcy?
– Jako prezydenta, który wprowadził Siemianowice Śląskie w samorządność, dając jej fundamenty. To, iż jesteśmy miastem na prawach powiatu to jego zasługa, ponieważ wywalczył to dla miasta. Niewielu już pamięta, ale była propozycja, aby Siemianowice Śląskie weszły do powiatu bytomskiego. Następnie pierwsze inwestycje jak wyremontowanie amfiteatru miejskiego, budowa nowych chodników, których brakowało. Prezydent Piotra Madeja miał bardzo dobry kontakt z zakładami pracy. Wiążą się z tym też anegdoty.
– Jakie?
– Na początku kadencji pojechał do Huty „Jedność”, gdzie chciał się spotkać z pracownikami. A pan ochroniarz nie wiedział, kto przyjechał i w jakim celu. Nie chciał go wpuścić na teren zakładu. Dopiero jak (ochroniarz) zadzwonił do kierownictwa huty, to pozwolił prezydentowi miasta wjechać do środka.
– Pan prezydent Madeja lubił też wyjazdy zagraniczne.
– Był zwolennikiem miast partnerskich, od których czerpał inspirację. Jak zobaczymy przy wjeździe do miasta tablicę z naszymi partnerami, to większość umów wyszła z jego inicjatywy. Bardzo lubił osobiście brać udział w delegacjach do tychże miast.
– A po zakończeniu kadencji został sekretarzem Urzędu Miasta.
– I proszę zwrócić uwagę, iż od kadencji prezydenta Henryka Mrozka, aż do początku kadencji prezydenta Rafała Piecha nieprzerwanie pełnił funkcję sekretarza miasta. Później przeszedł na emeryturę. Za mojej kadencji też był sekretarzem. A ja miałem duży szacunek do jego wiedzy o urzędzie i mieście. Był naszą kopalnią informacji. Dlatego nie tytułowałem go często sekretarzem, ale per panie prezydencie.
– A prywatnie jak pan go zapamięta?
– Piotr lubił wędkować i zrobił dla mnie tort rybny. I muszę przyznać, iż był bardzo dobry. Był też muzykalnie uzdolniony oraz lubił pielęgnować ogródek. Z nim też wiążą się historie, bo to często tam powstawały wizje rozwoju i kierunku naszej samorządności. Lubił zapraszać tam ludzi i z nimi rozmawiać. Myślę, iż to była jego strategia, żeby w niektórych trudnych sprawach nie rozmawiać w urzędzie, ale na łonie natury. W gabinecie w trakcie szybkich godzinnych narad nie zawsze jest przestrzeń do spokojnej i owocnej rozmowy. Każdy walczy o swoje sprawy i jest trudniej coś wypracować. Łatwiej jest spotkać się w innym otoczeniu, aby napić kawy, zjeść ciasto i porozmawiać spokojniej.
Rozmawiał: Łukasz Pietrzyk, Rzecznik Prasowy Urzędu Miasta Siemianowice Śląskie.