Naukowcy znaleźli sposób, by zwiększyć populację sokoła wędrownego na terenie Parku Narodowego Yosemite w USA. Wszystko stało się dzięki przyjaźnie nastawionym do przyrody wspinaczom skałkowym.
Naukowcy zaobserwowali wyraźną odbudowę populacji sokoła wędrownego (Falco peregrinus) na obszarze Parku Narodowego Yosemite. W ciągu 15 lat jej wzrost wyniósł prawie 113 proc.
Sokoły wędrowne są najszybszymi podniebnymi łowcami. Aby upolować swoją ofiarę w locie, najczęściej ptaka, rozwijają zawrotną prędkość do 322 kilometrów na godzinę. Często pikując (nurkując w locie) w dół. Ptaki te żyją na każdym kontynencie oprócz Antarktydy. Ich siedliska to przede wszystkim strome i skaliste klify w obszarach górzystych. Tam też zakładają gniazda i wychowują swoje pisklęta.
Dramatyczny spadek liczby par lęgowych sokoła wędrownego w XX w.
Odkąd ludzie rozpoczęli w rolnictwie stosować pestycydy, po raz pierwszy zaczęło gwałtownie spadać wiele populacji gatunków zwierząt. W szczególności najmocniej narażone były drapieżniki będące na szczycie łańcucha pokarmowego.
Sytuacja wymknęła się spod kontroli już podczas drugiej wojny światowej w 1941 r. W tym czasie na terenie Parku Narodowego Yosemite naukowcy nie odnotowali żadnej pary lęgowej sokoła wędrownego. Ten dramatyczny scenariusz rozwijał się na całym świecie przez długie dekady aż do lat 70-tych. Do czasów, gdy ludzie postanowili coś zrobić, by ratować wiele drapieżników, w tym sokoły wędrowne.
Naukowcy amerykańscy obliczyli, iż na terenie całego kraju liczba ptaków zmalała z ponad 3,8 tys. par w pierwszej połowie XX wieku do 324 par w 1974 r.
Już w 1970 r. naukowcy postanowili umieścić te drapieżniki na federalnej liście gatunków zagrożonych. A w 1971 r. na liście gatunków zagrożonych w Kalifornii.
W powojennej przeszłości główną przyczyną były pestycydy
Od lat 40-tych do końca lat 80-tych XX wieku populacja tych majestatycznych drapieżników obniżyła się dramatycznie. Główną przyczyną było masowe stosowanie chemicznych środków w przemysłowym rolnictwie. Do najgroźniejszych dla sokołów wędrownych oraz innych zwierząt należały pestycydy takie jak:
- dieldryna,
- aldryna,
- DDT (dichlorodifenylotrichloroetan).
Pierwsze dwie substancje bezpośrednio przyczyniały się do zabijania ptaków, ponieważ były potencjalnymi truciznami. Natomiast druga powodowała, iż DDT gromadziło się w dorosłych ptakach i samice znosiły jaja, których skorupki były za cienkie, przez co mogły przedwcześnie pękać. W ten sposób przyczyniało się do przedwczesnej śmierci nienarodzonych piskląt.
Postanowiono coś z tym zrobić. Najpierw weszły w życie zakazy stosowania pestycydów. Poczynając od lat 70-tych, ekolodzy amerykańscy, zarówno naukowcy, jak i aktywiści, zaczęli bić na alarm, gdyż ptakom tym groziło całkowite wyginięcie w całej Kalifornii.
Pierwszym krokiem było stopniowe wycofywanie szkodliwych pestycydów. Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (EPA) oficjalnie wydała zakaz stosowania DDT w 1972 r. A dwa lata później zakazała większość zastosowań aldryny i dieldryny. Tylko w wyjątkowych okolicznościach te dwa toksyczne środki miały służyć zwalczaniu termitów. Ale w 1987 r. ta sama agencja również poddała je zakazowi stosowania.
Na efekty w odbudowie populacji sokołów wędrownych trzeba było jednak bardzo długo czekać.
Niespodziewane odkrycie. Na pomoc ekologom przybyli wspinacze skałkowi
Ekolodzy byli podłamani całą sytuacją, gdyż nie wiedzieli, ile tak naprawdę jest ptaków oraz ich gniazd i piskląt. Dopiero coś w tym temacie ruszyło w 1978 r. Na pomoc zmartwionym badaczom nieoczekiwanie przybyli wspinacze skałkowi.
Sportowcy wspinaczkowi: Dale Bard, Hugh Burton, Bruce Hawkins i Ron Kauk na południowo-wschodniej ścianie słynnego El Captain w Yosemite dokonali po wielu dekadach niesamowitego odkrycia. Wysoko na stromym skalistym klifie zobaczyli parę lęgową sokoła wędrownego.
Sportowcy bez wahania zgłosili to wspaniałe odkrycie działaczom organizacji pozarządowych. Ci z kolei we współpracy z naukowcami obmyślili misterny plan w celu odbudowywania populacji tych drapieżnych ptaków.
Wspinacze na prośbę ekologów wykonują pracę na rzecz ochrony przyrody
Tym razem aktywiści i naukowcy ekologiczni z grupy badawczej Santa Cruz Predatory Bird Research Group poprosili jeszcze raz wspinaczy skałkowych, aby pomogli w badaniu przywracania gatunku sokoła wędrownego do równowagi ekologicznej.
Sportowcy mieli za zadanie pobranie próbek skorupek jaj z gniazda ptaków i zawiezienie ich do laboratorium. Tam, gdy okazało się, iż są bardzo cienkie, były poddawane inkubacji. Po wylęgnięciu się zdrowe pisklęta były zawożone z powrotem do tych samych gniazd.
Sokołom jednak nie podobało się, iż wspinacze raz zabierali jaja, a raz zwracali do nich pisklęta. Dlatego też z rodzicielską determinacją próbowali odgonić ludzi od gniazd.
– Właśnie wtedy, gdy myślałem, iż umrę, rozkładały skrzydła nad moją szyją i szybowały zaledwie około 10 cm ode mnie – powiedział dla Mercury News Ken Yager, założyciel Yosemite Climbing Association. Był jednym ze wspinaczy, który w dużej mierze pomógł ocalić gatunek sokoła wędrownego na obszarze Yosemite.
Dalsze wysiłki w coraz skuteczniejszej ochronie sokołów
Oficjalnie od co najmniej 15 lat wspinacze i służby parkowe ściśle współpracują z sobą w ramach programu ochrony sokoła wędrownego. Od tamtej pory każdego roku wiele tras wspinaczkowych na obszarze Yosemite zamyka się na czas lęgowy od marca do lipca.
– Omijając obszary niedostępne i edukując innych poszukiwaczy przygód, wspinacze pomagają zapewnić młodym sokołom największe szanse na przeżycie – powiedział Jesse McGahey, strażnik parku Yosemite.
– Utworzono również strefy buforowe, aby zapobiec zbytniemu zbliżaniu się helikopterów – pisze dziennikarka Sara Kuta w serwisie Smithsonian Magazine.
Pracownicy parku monitorują gniazda ptaków. Sprawdzają też, czy są przestrzegane prawa tymczasowego zakazu na trasach wspinaczkowych.
Dzisiaj jest nadzieja. W ciągu ostatnich 15 lat populacja sokoła wędrownego wzrosła
Służba Parków Narodowych w Stanach Zjednoczonych oraz amerykańska organizacja non-profit Yosemite Conservancy przedstawili na bieżąco aktualną sytuację stanu populacji sokołów w porównaniu z tą jaka była w 2009 r.
– Sokół wędrowny jest na szczycie łańcucha pokarmowego i najbardziej podatny na zanieczyszczenia — mówi Samowi Whitingowi z San Francisco Chronicle prezes Yosemite Conservancy Frank Dean. – Tak więc to, iż wróciły do takiego stanu, jest oznaką zdrowia całego ekosystemu Yosemite.
W 2009 r. naliczono:
- 8 par lęgowych
- 15 gniazd
- 25 piskląt
A wiosną w 2024 r.:
- 17 par lęgowych
- 51 gniazd
- 385 piskląt
W 1999 r. gatunek sokoła wędrownego został zdjęty z listy gatunków zagrożonych. Obecne szacunki populacji (liczone w osobnikach) są następujące:
- według American Bird Conservancy w Ameryce Północnej około 40 tys. osobników
- według Partners in Flight na Ziemi około 340 tys. osobników
– Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody uważa je za gatunek „najmniejszej troski” i informuje, iż ich populacja rośnie – pisze Sara Kuta.
Sukces w przywróceniu populacji sokoła wędrownego
Współpraca służb parkowych, aktywistów i ornitologów od 1978 r. przyniosła wymierne efekty. Wielu już starszych wiekowo wspinaczy, którzy dokonywali tego niełatwego zadania, dziś mile wspomina tamte piękne czasy ratowania zagrożonego gatunku ptaków.
– To cudowne uczucie – powiedział Yager, który ma teraz 65 lat i mieszka w Mariposa w Kalifornii. – Myślałem, iż projekt ma bardzo małe szanse na powodzenie. Cieszę się, iż się myliłem.
I w taki sposób jedni ludzie, pomagając drugim, przyczynili się do uratowania jednego z najpiękniejszych gatunków wśród ptaków drapieżnych. Zażegnano na szczęście główną przyczynę dramatycznego spadku ich populacji, którymi były pestycydy.
– Dzięki pomocy wspinaczy te programy hodowli w niewoli z powodzeniem wypuściły na wolność ponad 1000 młodych sokołów wędrownych. Sokoły wędrowne są na tyle wszechstronne, iż mogą gniazdować w miastach, ale parki narodowe mają na celu ochronę naturalnych ekosystemów ptaków – pisze na łamach Seattle Times Lisa M. Krieger.
–
Zdjęcie tytułowe: Agorca/Shutterstock