Były dziennikarz „Gazety Wyborczej”, później agent CBA zamieszany w atakowanie m.in. Romana Giertycha i Donalda Tuska, realizator pisowskich poleceń politycznych Artur Chodziński, miał prześmiewczy pseudonim „Kurtka”. Dlaczego?
To nie żart, to anegdota, która dziś nabiera nowego, gorzkiego znaczenia. Wojciech Czuchnowski, doświadczony reporter śledczy „Gazety Wyborczej”, ujawnił w mediach społecznościowych historię, która pokazuje, jak wyglądały początki kariery Artura Chodzińskiego – człowieka, który po odejściu z dziennikarstwa trafił do Centralnego Biura Antykorupcyjnego, gdzie – jak wynika z licznych publikacji – blisko współpracował z Mariuszem Kamińskim i realizował polityczne polecenia obozu PiS.
„Otóż w czasach, gdy Artur pracował we wrocławskim oddziale Gazety Wyborczej (tak było, lata 2001–05), dorobił się w redakcji pseudonimu ‘Kurtka’” – napisał Czuchnowski.
Skąd wziął się ten przydomek?
„Otóż ten obibok przychodził do pracy, odpalał komputer, wieszał na krześle swoją kurtkę, a sam znikał na cały dzień. Ta kurtka miała znaczyć, iż jest w pracy, tylko na chwilę wyszedł. Taka anegdota…” – dodał Czuchnowski.
Czyli wyglądało to mniej więcej tak: kurtka pracuje, Artur odpoczywa.
Po odejściu z „Wyborczej” Chodziński zniknął z mediów, by – jak się później okazało – rozpocząć karierę w służbach specjalnych. W CBA, kierowanym przez Mariusza Kamińskiego, miał gwałtownie zdobyć zaufanie przełożonych. Z dziennikarza, który „wieszał kurtkę i znikał”, stał się jednym z wykonawców najbardziej kontrowersyjnych działań służb, w tym operacji wymierzonych w przeciwników politycznych PiS.
To właśnie on, jak ujawniono niedawno, miał nadzorować sprawę operacyjnego rozpracowania Romana Giertycha, o kryptonimie „Okser” – jedną z akcji, które dziś są analizowane pod kątem przekroczenia uprawnień i użycia nielegalnego systemu Pegasus do włamań na telefony przeciwników PiS.

5 godzin temu












