Wielki deal rządu z Google czy „kapiszon”? Komentarze w sieci

2 tygodni temu

„Wielki deal” gwałtownie stał się obiektem kpin i żartów internautów. Okazało się bowiem, iż Google zainwestuje w naszym kraju… zaledwie 5 mln dol. w okresie pięciu lat, czyli 1 mln dol. rocznie. Firma przeszkoli milion Polaków w zakresie sztucznej inteligencji. Daje to kwotę 5 dolarów na głowę!

Biorąc pod uwagę, iż przychody Google Poland za 2023 r. wyniosły według KRS 1,4 mld zł (przy 100 mln zysku), to firma wyda na te szkolenia, które tak świętuje premier Donald Tusk, ok. 0,2857 proc. rocznego przychodu – wyliczał Szymon Jadczak (x.com/ SzJadczak).

Dziennikarze nie mogli uwierzyć, iż premier Polski i prezes wielkiej firmy ogłaszają inwestycję o wartości rozbudowy ul. Nadbrzeżnej w Gąskach w gminie Mielno! Wszyscy mamy nadzieję, iż to tylko nieśmieszny żart. Prawda jest taka, iż ta konferencja ośmieszyła Polskę i cały wasz plan. To, iż mamy wielki potencjał i powinniśmy rozmawiać o miliardach, wiedzą wszyscy. Waszym zadaniem jest to dowieść, więc zamiast PR-u – do roboty! – grzmiał Janusz Cieszyński (x.com/jciesz).

Trzeba było nie robić konferencji prasowej na temat tych grosików, tylko poczekać, aż będzie coś istotnego do powiedzenia. Teraz to za tydzień rząd może ogłosić choćby budowę kosmodromu, a i tak wszyscy będą pamiętać tylko te kompromitujące 5 mln – skomentował Paweł Rutkiewicz (x.com/ rutkiewicz_pawe).

– Przecież inwestycja na 5 baniek to jest info na komunikat prasowy, a nie na konferencję prasową. A już na pewno nie na konferencję premiera. Czy polski rząd liczył na coś więcej, ale Google w ostatniej chwili zmienił zdanie? To byłoby chyba jedyne wytłumaczenie tego cyrku. Naprawdę nie wiedzieliście, jak to zostanie odebrane? Najpierw przestrzelona konferencja, teraz tweet, który brzmi jak jakaś bigtechowa tajemnica… – krytykowała Magdalena Broda (x.com/ politics_lurker).

Nawet jeżeli ta kropla w oceanie finansów Google wpłynie pozytywnie na oświecenie ciemnogrodu, dającego się zwodzić prawicowym populistom, poprzez szkolenia z obsługi internetu i narzędzi, jakimi są komputery i usługi Google, to jest to bardzo dobra informacja. Najłatwiej jest krytykować, o wiele trudniej zrobić cokolwiek sensownego – skomentował Baron (Gazeta.pl).

Niestety, wszystko, co jest związane z inwestycjami zagranicznymi promowanymi przez kolejne rządy od 1989 roku, działa według tego samego wzorca. Inwestor dostaje kasę i zwolnienia z podatków. Rządzący chwałę i kasiorę. A obywatel – kolejne podatki. Centrum obliczeniowe pożera ogromne ilości prądu, więc do zysków Google obywatel dopłaci w cenie kWh. A dopuszczenie AI pod pełną kontrolą Google do wpływu na gospodarkę i administrację państwową, zwłaszcza przy takim jak teraz prezydencie i jego gabinecie, to zdrada stanu. To tak, jakby zamiast własnego systemu obrony powietrznej zapłacić inwestorowi, aby wybudował taki w Polsce, a później liczyć na to, iż w razie wojny ten inwestor będzie bronił Polski za wszelką cenę – porównywała Tarninowa (Gazeta.pl).

Wizyta była zaplanowana od dawna. Google wybrał drogę lizania tyłka Trumpowi, bo jak i inni giganci liczy na wypłaty z budżetu lub kontrakty. A Trump właśnie spisał Polskę na straty. To na cholerę oni mają coś inwestować, a odwołać wizytę tak w ostatniej chwili to trochę słabo. Zatem wyzłośliwiajcie się, miłośnicy Trumpa. Założę się, iż pierwsi sp…cie, kiedy Putin zapuka do drzwi – pisał Yahoo_Y (Gazeta.pl).

Zacznijmy od tego, iż to wcale nie musi być w ogóle nowa inwestycja – studził Wojtek Szkutnik (x.com/Wojtek- Szkutnik).

– Firmy partnerskie, których w Polsce są setki, dostają już teraz od Google, Microsoftu i AWS sześciocyfrowe kwoty na szkolenia każda. Więc prezes sobie może wyjść na konferencję i to obiecywać bez dodatkowych zobowiązań… (…) Czy fajnym pomysłem jest oparcie kraju o big techy o budżetach większych niż sam kraj? Trump również to zrobił. Ale tu jest Polska. I Europa. Która powinna wreszcie mieć jaja i determinację, żeby tworzyć własne, bo jak na razie to 4 z 50 największych są z UE – tyle mamy szabel. Nie wiem, na czym polegać mają strategiczne ustalenia z takim Google, premier się tą wiedzą nie dzieli, ale jeżeli kiedyś mnie zapyta, powiem, iż swoją chmurę trzeba trzymać na swoim niebie. I zrobić wszystko, by nasze skarby, dane, były zawsze i wszędzie zależne tylko od nas, a nie od „właścicieli świata”, których politycy właśnie utwierdzają w przekonaniu, iż całe kraje da się – o, patrzcie – kupować za gotówkę. Podsumowując: Make Europe Great Again? Europa już jest wielka, jest najlepszym miejscem do życia. Naszej siły szukajmy w nas, nie u innych – pisał Szymon Hołownia (x.com/Szymon_ Holownia).

CEO Google miesięcznie inkasuje 20 mln. Wychodzi na to, iż w Polskę zainwestowali swoją tygodniówkę. Te 5 mln ma być inwestowane przez 5 lat na szkolenie 1 mln Polaków. Wychodzi 1 dol. na Polaka rocznie. Tusk i jego wyznawcy robią z tego sukces – krytykował Konrad Berkowicz (x.com/KonradBerkowicz).

I cyk, 1700 lajków zebrał pan Konrad Berkowicz. Zaangażowanie Google to miliardy dolarów, a nie miliony. Berkowicz to oczywiście wie, ale co tam, ważne, iż jego ameby nie wiedzą. I mają nie wiedzieć – skomentował Jacek Liberski (x.com/Jacek_Liberski).

To był gigantyczny błąd w komunikacji. Prawdziwy deal jest o czymś innym – wplataniu usług Google w krytyczne dla Polski systemy – pisała Anna Wittenberg (x.com/annawitten). – Między Google i PFR ma być szykowany miliardowy deal. Szczegóły są tajne – mamy stanowisko Polskiego Funduszu Rozwoju: „Strony zastrzegły poufność”.

Idź do oryginalnego materiału