Wiek XXI to moment zniszczenia czy odrodzenia?

niepoprawni.pl 1 rok temu

Jeszcze dziesięć lat temu, adekwatnie w roku 2012, mimo ewidentnej Zbrodni Smoleńskiej, w ludzach tliła sie jeszcze nuta optymizmu.

Czuliśmy, ze możemy zrobić jeszcze dużo dobrego. Czuliśmy, ze tak, jak zawsze być powinno, dobro pokona zło.

W tamtych tragicznych latach, gdy bezwzględnie eliminowano kochających swój kraj patriotów, po Polsce krążył "seryjny samobójca", a władza strzelała do górników, ciągle mieliśmy nadzieję na dobrą przyszłość i jeszcze tyle energii, by walczyć o nasze dobro.

Pisałem wówczas, zaślepiony nazwiskami dobrych i słynnych blogerów, tworzących redakcję portalu, oraz piszących tam poważnych ludzi, na Nowym Ekranie. Dopiero gdzieś po 2, albo 3 latach, w pełni zrozumiałem, iż zwabiono nas do internetowej jaskini bolszewickich służb specjalnych, by mieć oko na ewentualnych niebezpiecznych dla spadkobierców PRLowskiej komuny, Polaków.

Wtedy rozpocząłem realizować pewną ideę mającą zapobiec powszechnemu ogłupianiu społeczeństwa, sprowadzania ludzi do zadowolonych z siebie owieczek na rozległym pastwisku zielonej trawy, zwierząt głupich i naiwnych, idących za cwanym pasterzami i pilnowanych przez kilka groźnych psów.

Uznałem, ze naukowy paradygmat, aby w każdy temat drążyć coraz głębiej; tym samym zawężać pole widzenia, co zawsze prowadzi do tego, iż jest się unikalnym ekspertem w bardzo wąskiej dziedzinie, a w całej reszcie życiowych wyzwań, jest się bezmyślnym idiotą.

Czyli, nie tylko w powszechnej edukacji, wychowaniu i nauczaniu, ale także w dorosłym życiu, nie wolno się zasklepiać na jakiejkolwiek wąskiej specjalizacji, być geniuszem od kwantowego splątania, czy architektury białek w genach długiego łańcucha DNA, a poza tym być życiowym głupcem o ograniczonych horyzontach.

Wtedy to, słuchając wypowiedzi setki głupców, w tym wielu z tytułami profesorskimi, czy stopniami generalskimi, roztrząsającymi detale Zbrodni Smoleńskiej i śmierci niemalże całej patriotycznej elity kraju, z prezydentem na czele; gdzie wygadywano takie głupstwa i bzdury, jakby zdrowy rozsądek, podstawowa logika i choćby chłopski rozum, zostały wyłączone i dobrze schowane, uznałem, iż tak być nie może – trzeba ludziom przywracać, faktycznie ciężką i męczącą pracę, która jednak jest naturalnym Darem Bożym. To jest samodzielne myślenie.

Inspirowany londyńskim klubem bogatych i ciekawych świata Brytyjczyków, dla których mistrzami byli Arystoteles, czy Leonardo da Vinci, słynnym XIX wiecznym Society of Dilettanti, w ślady którego poszli choćby nasi wieszcze, Adam Mickiewicz i Juliusz Słowacki, zrozumiałem, iż filozofia tych ludzi – to, iż wiedzę należy zdobywać w jak najszerszym obszarze, a nie w wąskiej specjalizacji, jest właśnie adekwatną drogą rozwoju intelektualnego i pozyskiwaniu mądrości.

Przy okazji starałem się odczarować powszechne znaczenie słowa 'dyletant' jako kogoś, co coś tam wie, ale tylko po łebkach i nie na poważnie. Tymczasem pierwowzór, włoskie dilettante, to nie niekompetentny laik, ale, 'amator' – nie w sensie pejoratywnym, czyli przeciwstawienie 'zawodowca', czy eksperta, ale pasjonat, hobbysta i amator przeróżnej wiedzy: - a]]>matore]]>, ]]>cultore]]>, ]]>appassionato]]>, ]]>hobbista]]> .

Ponad 10 lat temu, gdy jeszcze, mimo pewnych wątpliwości, iż portal jest "lepem na muchy" stworzonym przez tę całą post- transformacyjną esbecję, te UOPy, czy WSI, aby zgromadzić i indoktrynować internautów, założyłem, za zgodą redakcji, na Nowym Ekranie (Nowyekran.pl, a w tej chwili już bez kamuflażu , pro-ruski organ agentów wpływu na opinię publiczną – Neon24.pl) osobną zakładkę "Klub Dyletantów". Tam też, pełne obszernej wiedzy i humoru, artykuły około 30 internautów, w szczycie gromadziły zawsze ponad 40 tysięcy wejść. To był niewątpliwy sukces i pokazywał, ze ciekawi i myślący ludzie są spragnieni szerokich dyskusji, dowcipnej wymiany zdań, czasami choćby w oparach absurdu i jak najwięcej ciekawostek ze świata nauki, sztuki, czy techniki. Fajnie tam było.

Ale się urwało. Dawna redakcja NE odeszła z wielkim hukiem, a jej miejsce zajęła grupa jak najbardziej pro-bolszewickich onuc, które do dzisiaj walczą z budową Polski – państwa suwerennego i bogatego. Nie ma tam po co zaglądać, będąc dobrym Polakiem.

Żali mi było Klubu Dyletantów. Teraz trudno tę ideę wskrzesić. Co tu dużo gadać, nasze społeczeństwo, atakowane ze wszystkich stron, zmiękczone traumą epidemii nieznanego, podejrzanego wirusa, kłopotami gospodarczymi z tym związanymi i wreszcie bestialskim napadem ruskich barbarzyńców na Ukrainę i zagrażaniu zbrojnym konfliktem również naszej ojczyźnie, po prostu w swoim stresie zgłupiało.

To nie jest łaskawy czas dla dobrych spokojnych ludzi. W takim potężnym światowym kryzysie pasą się tylko i bogacą ludzie nikczemni, źli, bez honoru i sumienia.

Wczoraj na przykład dowiedziałem się z jakiejś instytucji, nie wiem, czy to GUS, czy NBP, iż za naszą inflację, z której na szczęście z trudem wychodzimy, w 60% winni są handlarze, pośrednicy, ci wszyscy cwaniacy, co to 'nie sieją, nie orzą", tylko kombinują, spekulują i wyzyskują kogo się da.

Wczoraj tankując zauważyłem, iż w myjni samochodowej jescze rok temu tzw. mycie podstawowe auta kosztowało 10 zł, co i tak było świetnym zyskiem za te 10 minut wodnego prysznica z gramami piany i dwiema minutami suszarki, ale dzisiaj widocznie dla chciwych to kiepski zysk i to mycie kosztuje już 20 zł.

To nie PiS, to nie Morawiecki ze swoim rządem, czy Obajtek ze swoim Orlenem są winni. To ci chciwi spośród nas, którym PRL i komuna zniszczyły moralność i sumienie. A my się dziwimy i kiwamy głowami, przytakując tym, co gardłują, iż władza nie wspiera małych i średnich przedsiębiorców. To przypomnę, iż po transformacji, dzisiaj analizy IPNu wskazują, iż te "małe i średnie firmy" w 80% zakładali pracownicy i współpracownicy służb bezpieczeństwa i tłuste bysie z aparatu politycznego PRL. A ile tych małych firm w tej chwili to tylko "słupy", by robić brudne i międzynarodowe interesy. Jak na przykład przywóz i składowanie na naszym terytorium niebezpiecznych i toksycznych śmieci z Niemiec.

___________________

Jak już napisałem, te dziesięć lat wstecz, istniała w nas nuta optymizmu i iskierka nadziei, Dzisiaj chyba nas tylko trzyma w trudnych momentach postawa rewolucyjna.

W 2015 roku, w marcu, kiedy jeszcze zwycięstwa prezydenta Dudy i koalicji prawicowej nie znaliśmy tak rozmyślałem:

Ponad trzy lata od powstania [Klubu Dyletantów - jk]. Setka blogerów. Spokojna przystań, gdzie można było odetchnąć od napięcia dnia codziennego. Od Bronka, Donka i Kopaczki. Od kłamstw i propagandy. Od Putina, który znika, a potem się pojawia. I od rakiet, co czekają w gotowości.

Dajmy sobie pożyć i wyciągnijmy nogi z tego bagna.
Cieszmy się choć trochę, póki jeszcze możemy. Świat jest piękny, a my, jak by nie patrzeć – jesteśmy dobrzy. Złość nas czasami ponosi, ale w sercach nie nosimy nienawiści.

Zawsze ktoś pyta – dlaczego Dyletanci?
Wyjaśnienie prawdziwego znaczenia słowa jest poniżej w tekście. I w oparciu o tą prawdziwą definicję, a nie tą potoczną, ludową, można powiedzieć, iż bycie dyletantem to pewna filozofia, postawa życiowa, która nas zmusza, by życiem jak najbardziej się cieszyć. By je smakować. Nie być tylko biernym obserwatorem, ale jak najbardziej aktywnym uczestnikiem.

Żeby już w jesieni życia, gdy chwytają pierwsze przymrozki, siedzieć w wygodnym fotelu, otulony kocem, z ulubioną kawą lub herbatą... i rozmyślać... i wspominać. A ma tego być tak dużo, iż godzinami, ba... dniami nie musimy wracać do ciągle tych samych wspomnień.
Żeby było jeszcze lepiej, dodam radośnie, iż kończą się prace nad wdrożeniem skutecznego leku na Alzheimera. Więc warto mieć dużo do zapamiętania.
Ludzi, miejsc, widoków, dźwięków i zapachów – a wszystko to razem pięknie i harmonijnie połączone.

Popatrzcie, jak trzy lata temu, w styczniu 2012 zakładałem Klub – Ars Dilettanti (nieco uaktualniłem):


Żyjemy w strasznych i jednocześnie ciekawych czasach.
Nie tak jeszcze dawno przez świat przetoczyły się wielkie i przerażające wojny. A już następne się toczą i wiszą w powietrzu.
Wojny i zagłady, jakich historia ludzkości nie znała. Najstarsi spośród nas przeżyli to na własnej skórze.
W tym samym czasie chore i zatrute umysły wymyśliły dwie najstraszliwsze ideologie - komunizm i faszyzm. To one doprowadziły do wojen i śmierci milionów ludzi.
Świat jeszcze się po tym wszystkim nie otrząsnął.
Różni pogrobowcy tych zabójczych ideologii, dla niepoznaki zmieniwszy maski na tak zwanych lewicowców, zielonych, neoliberałów starają się kontynuować swoją destrukcyjną robotę.

Pod fałszywymi i zakłamanymi hasłami starają się zniszczyć kulturę europejską, z jej wielowiekową tradycją, jej wartościami i zasadami.
Ba... ostatnio choćby zabrali się za niszczenie europejskiego systemu państwowego, realizując w ten sposób przeklęte idee Róży Luksemburg, Hitlera, Lenina i Stalina.

Zaczyna się likwidować humanizm.

Aktualne dla współczesnych, często samozwańczych przywódców są tylko dwa starorzymskie hasła: divide et impera – dziel i rządź, oraz - panem et circenses chleba i igrzysk.

A większość ludzi ma być sprowadzona do roli motłochu. Już teraz adekwatnie jesteśmy tylko poddanymi, a nie obywatelami. A jutro kim mamy być? Niewolnikami?

Jednocześnie ostatnimi laty dokonał się niezależnie, choć również przy pomocy tych zbrodniczych wojen, niebywały postęp nauki i techniki.
Spowodowało to, iż drastycznie zmienił się styl życia ludzi prawie na całym świecie. ale wszystkie te wynalazki jeszcze bardziej odhumanizowują.
Panuje przewaga techniki nad biologią i rozumem.

Współczesnym światem rządzi telewizor, telefon komórkowy i Internet.

Mam nadzieję, iż właśnie ten ostatni pozwoli powrócić nam do szczytnych idei humanistycznych epoki Renesansu.
Potrzeba jak najwięcej ludzi o otwartych umysłach i szerokich horyzontach. A tak codziennie, ludzi, z którymi można interesująco pogadać na każdy temat.

Jest to zadanie dosyć trudne, gdyż potrzebna jest porządna edukacja. A psucie edukacji zaczyna się już w przedszkolach i rodzinach. A dalej jest tylko gorzej. Systemy edukacyjne na poziomach szkół podstawowych, średnich i wyższych, kiedyś w miarę spójne i logiczne, po kolei padały ofiarą zwariowanych eksperymentów tzw. reformatorów. Rezultat mamy przygnębiający: młode pokolenia są źle wyedukowane, nie mają potrzeby wiedzy i ich wyobraźnia jest w stanie uwiądu.
Do czego ta destrukcja może doprowadzić? Będziemy mieli coraz większe masy słabo myślących ludzi, którym wystarczy zapewnić podstawowe warunki bytu, aby byli zadowoleni. Ludzi bez głębszych myśli. Bombardowani telewizją i nowymi gadżetami będą się koncentrować na swej mało wymagającej pracy, taniej rozrywce i pełnym brzuchu. Nic więcej nie będzie im potrzebne.
Sterowanie tym systemem i taką społecznością przejmą dwie kasty: kasta przywódców i kasta technokratów. Przywódcy będą pracować nad tym by nowy system doskonalić i utrwalać. Technokraci natomiast zapewniać będą środki techniczne do utrzymywania systemu w ruchu, produkując dostateczną ilość żywności oraz tak potrzebnych społeczeństwu gadżetów, zaspakajających ich naturalne i wymyślone przez przywódców dążenia.

Jeżeli się z taką perspektywą się nie godzimy, to należy natychmiast podjąć odpowiednie kroki. Najważniejszym celem jest niedopuszczenie do zasklepienia się ludzi w roli bezwolnego motłochu. Trzeba budzić ich świadomość i zdolności samodzielnego myślenia. Trzeba pokazywać, iż poza porcją codziennej papki dostarczanej przez media jest inny interesujący świat pełen wyzwań, pytań i odpowiedzi. Sukcesem będzie, o ile ludzie zaczną sobie zadawać pytania. I nie o to gdzie i za ile można coś kupić, ale po co się adekwatnie żyje i czy to życie jest takie, jak być powinno.

Ktoś słusznie zauważył, iż w dniu dzisiejszym władze sprawują banksterzy i gangsterzy. Dla nich właśnie produkuje się zegarki po 50 tyś dolarów, samochody po milion euro, jachty po 20 milionów i prywatne odrzutowce po 40 milionów. Podczas gdy członek społeczeństwa zakwalifikowany do motłochu zarabia 4 tysiące zł, marząc by tą sumę podwoić, bo dopiero 7 tysięcy zapewni mu względny dobrobyt, a nasz krajowy bankster, gdy już dawno temu pan Krzysztof Bielecki zadowalał się pensją 500 tyś zł. Przedstawiciel narodu w Europie, pan Tusk otrzymuje przez cały czas niestety tylko nieco ponad 100 tyś zł. No, ale Polska jest biednym krajem.
Widać od razu, iż przepaść jest ogromna, co najmniej ponad stukrotna, o ile chodzi o zarobki. I stale się powiększa.
Dodatkowo banksterzy i gangsterzy zabezpieczyli się systemowo w ten sposób, co widać choćby w obecnym europejskim kryzysie, iż gdy coś spieprzą, to za to będzie płacił motłoch. Oni kary za swe błędy nie poniosą.


Dyletanci w założeniu są ludźmi, którzy patrzą i widzą. Mają swoje zdanie, własnym umysłem ukształtowane, a nie z wiodących gazet i telewizji. To nie jest takie skomplikowane być dyletantem – trzeba przede wszystkim umieć myśleć samodzielnie, zdobywać wiedzę i kiedy tylko się da, ją rozprzestrzeniać.
I wyciągać jak najwięcej ludzi, by nie byli skazani na bycie motłochem.

CDN.

Idź do oryginalnego materiału