Wenezuela. Fala protestów po cudach nad urną

1 miesiąc temu

Wszystko jednak wskazuje na to, iż doszło do fałszerstw wyborczych na ogromną skalę. W Caracas i innych miastach wybuchły liczne protesty. Zamknięto sklepy, stanęły autobusy, a siły bezpieczeństwa rozpraszają demonstrantów gazem łzawiącym i gumowymi kulami. Do 1 sierpnia w manifestacjach straciło życie 16 osób, a ponad tysiąc aresztowano. W mieście Upata zginął uczestniczący w protestach 19-letni Luis Eduardo Roberto. Ojciec młodego mężczyzny opowiada, iż jego syn został zastrzelony przez bandytów na motocyklach, którzy wspierają reżim Maduro.

Przywódczyni opozycji María Corina Machado powiedziała 31 lipca, iż Edmundo González Urrutia, kandydat zjednoczonych przeciwników Maduro, uzyskał aż 73,2 proc. głosów, dlatego siły antyrządowe „mogą jedynie negocjować pokojowe przejęcie władzy”. choćby dotychczasowi sojusznicy socjalistycznego przywódcy, lewicowi prezydenci Brazylii i Kolumbii, Luiz Inácio Lula da Silva i Gustavo Petro, wzywają władze w Caracas do ujawnienia pełnej dokumentacji wyborczej. Rząd obłudnie zapewniał, iż na razie nie może tego zrobić, ponieważ elektroniczny system wyborczy został zablokowany przez hakerów z Macedonii Północnej. Były wiceprezydent Kolumbii Francisco Santos poinformował 31 lipca, iż zdobył poufne informacje, jakoby na Kubie przy pomocy Chin zostały spreparowane wenezuelskie karty do głosowania, które mają potwierdzić zwycięstwo Maduro. 30 i 31 lipca na lotnisku w Caracas wylądowały cztery tajemnicze samoloty z Hawany i to one być może przywiozły zmanipulowane karty do głosowania.

Wenezuela ma najbogatsze na świecie złoża ropy naftowej. Niestety, socjaliści rządzący tym krajem od 25 lat doprowadzili gospodarkę do upadku. Ośmiu na dziesięciu mieszkańców żyje w nędzy, a inflacja sięga 130 tys. proc. Od 2014 roku 7,8 mln obywateli uciekło z ojczyzny przed szerzącym się ubóstwem. To największa emigracja we współczesnej historii Ameryki Południowej. W 2019 roku wiele państw uznało za prawowitego przywódcę Wenezueli ówczesnego przywódcę opozycji Juana Guaidó, który z pewnością zdobył najwięcej głosów wyborczych. Waszyngton nałożył na wenezuelski sektor naftowy i finansowy dotkliwe sankcje, ale Maduro przetrwał dzięki wsparciu Chin, Rosji, Kuby i Iranu. Właśnie te antyzachodnie kraje pogratulowały mu w ubiegłym tygodniu „zwycięstwa w wyborach”.

Zdaniem wielu komentatorów Nicolás Maduro chce przeczekać protesty i nie odda władzy mimo nacisków międzynarodowych. Liczy na pomoc swoich generałów, którym przyznał lukratywne posady w przemyśle naftowym.

Wenezuelski politolog Daniel Lansberg-Rodriguez powiedział: „Prawdopodobnie Maduro uważa, iż jeżeli się wycofa, to czeka go coś między długim wyrokiem więzienia w Hadze a powieszeniem na strunie fortepianowej na Plaza Bolívar w Caracas. Pozostaje mu więc tylko zamknięcie się w kłamstwie”.

Idź do oryginalnego materiału