Według Mroziewicza. Wyspa Zielona

1 tydzień temu

Jej nazwa – Zielony Ląd – pochodzi z języka islandzkiego, później norweskiego, który w wieku VIII naszej ery, a potem w wieku Sag (X wiek n.e.) nazywał się językiem wikingów. Dziś wiking to słowo obojętne, ale w przeszłości znaczyło „pirat”, „zbójca” i pochodziło od rzeczownika vik – port. Więcej na ten temat przeczytać można w „The Encyclopaedia Britannica”, 11 wydanie, XIV tom, s. 547, którą profesor Norman Davies uważa – i podkreśla to wielokrotnie – za niezawodną. Mam jej oryginał wydany przez Cambridge University Press 110 lat temu.

Nazwę nadał wyspie w X wieku n.e. norweski wiking (zbójca morski) Eryk Rudy po trzech latach pobytu na niej. Chciał zachęcić przyszłych osiedleńców, aby zagospodarowali ją jako kolonię. Nazwa sprzeczna z lodowym krajobrazem miała robić na nich dobre wrażenie. Miała też sugerować przychylność podróżnym, którzy wyruszali na zachód z Islandii, Krainy Lodu. Wyruszył drugi raz na Grenlandię w 25 statków, z których do celu dotarło 14. Był rok 986. Syn Eryka Rudego, Leif Ericson, przedsięwziął kolejną wyprawę z Norwegii i w roku 1000 odkrył Amerykę. Na polecenie króla Norwegii Olafa Tryggvasona ochrzcił Grenlandię w tymże roku. W XII wieku Grenlandia miała już swego biskupa i 12 kościołów. Dziś wiemy, iż wykopaliska lodowe dowodzą, iż Grenlandię odkryli pierwotni mieszkańcy Kanady, co prezydent Trump weźmie prawdopodobnie pod uwagę.

W latach 1247 – 1261 Zielona Wyspa podobnie jak Islandia była republiką. W drugim roku granicznym zmuszona była wejść pod koronę norweską i przebywała tam do roku 1814, kiedy po rozwiązaniu unii Norwegii z Danią znalazła się pod koroną duńską. Niemniej handel i rybołówstwo pozostały monopolem króla Norwegii. W połowie XV wieku kolonie norweskie napadane były przez atakujących od północy Eskimosów. Część kolonistów zginęła w walkach, a druga część weszła z Eskimosami w związki prokreacyjne. W wieku XVI Norwegów już na Grenlandii nie było. W tym miejscu miło mi donieść profesorowi Daviesowi, iż jego ciosek, czyli właściciel tego samego nazwiska, John Davies odwiedził Grenlandię w roku 1585 i nie zastał tam nikogo prócz… Eskimosów. Ich potomkowie stali się ludnością autochtoniczną, która mówiła jedną z dwu odmian języka grenlandzkiego, została schrystianizowana, a na początku wieku XVIII przeszła epidemię ospy wietrznej, która okazała się plagą dziesiątkującą mieszkańców.

Współczesna historia Grenlandii datuje się na rok 1953, rok konstytucji duńskiej. Wyspa (największa na świecie), będąca częścią Królestwa Danii, zyskała samodzielność w zakresie spraw konstytucyjnych, obrony, polityki zagranicznej i finansów. Dania była już wtedy, od roku 1949, członkiem NATO. Zgodziła się w referendum w roku 1971 na autonomię Grenlandii, na której terytorium znajdowały się dwie bazy wojskowe USA – jedna lotnicza, a druga tajna. Grenlandczycy wycofali się w roku 1985 z Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej i rozszerzyli jurysdykcję na politykę morską, zasoby naturalne, policję i sądy.

Jest ich, Inuitów, stałych mieszkańców Zielonej Wyspy, 50 tysięcy. Mieszkają w 17 miastach (miasteczkach), co w kraju górzystym, jakim jest Grenlandia, decyduje o braku komunikacji między nimi. Polskie wyprawy na Grenlandię zaczęły się dość późno. Autorem jednego z pierwszych reportaży o życiu Inuitów był Czesław Centkiewicz („Anaruk, chłopiec z Grenlandii”). Z książki, która wyszła drukiem w roku 1937, dowiadujemy się, iż dwunastoletni chłopcy potrafią zabijać foki i iż Inuici nie kradną. Prezydent Trump chce ich kupić razem z wyspą, bo Rosja wciska się do Arktyki. Trumpowi nie przeszkadza to, iż Rosja wciska się przede wszystkim do Ukrainy. Zapowiadając wejście do Kanału Panamskiego, prezydent lekceważy zasadę „pacta sunt servanda” (traktaty obowiązują choćby wtedy, gdy rząd się zmienia). Zamiary terytorialne Trumpa doprecyzowali jego urzędnicy uczestniczący w konferencji monachijskiej. Jeden z nich powiedział, iż wartości europejskie nie mogą zastąpić karabinów, a drugi dodał, iż Europa nie przestrzega wartości, co pozwala sądzić, iż nie akceptuje także wartości amerykańskich. Ze słów prezydenta Trumpa wynika, iż nie będzie on przestrzegał jakichkolwiek wartości poza finansowymi. Na prawach felietonu mamy tedy ochotę odwrócić równania i wyrazić sąd, iż Grenlandia ma możliwość przyłączenia USA do siebie i do Kanału Panamskiego, zaś Kanada mogłaby wchłonąć Nowy Jork.

Idź do oryginalnego materiału