Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński nie mieli zamiaru stawiać się na przesłuchaniu komisji śledczej ds. Pegasusa. Ten pierwszy nie dość, iż zlekceważył wezwanie, to jeszcze pokusił się o niewybredny komentarz. Scenariusz na film Takiego duetu jak Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński w najnowszej historii polskiej polityki jeszcze nie było. Bohaterowie PiS stanowią nierozerwalną parę niczym frytki i sól albo Zbigniew Boniek i wąsy. To musi być przyjaźń przez duże „P”, którą wydarzenia z ostatnich miesięcy najwyraźniej tylko wzmocniły. Wątków w ich tragikomicznej historii jest tyle, iż można by nimi obdarować kilka filmów kryminalnych. Przypomnijmy: zaczęło się od tego, iż policja dostała nakaz aresztowania dwóch skazanych polityków, ci uciekli do Pałacu Prezydenckiego. Pod nieobecność prezydenta funkcjonariusze wpadli do pałacu i zatrzymali bohaterów PiS. A to był dopiero początek. Partia Jarosława Kaczyńskiego organizowała protesty, do akcji wkroczyły też żony aresztowanych (jedna z nich marzła w pustym domu, bo nie umiała ustawić termostatu), a ci w międzyczasie rozpoczęli głodówkę. Później nastąpiło uwolnienie, objazd zaprzyjaźnionych mediów, dantejskie sceny pod Sejmem (Antoni Macierewicz niemal znokautował pana Mariusza), przesłuchania na komisji śledczej… Skończyło się tak, iż Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński najpierw wylądowali na wyborczych listach PiS do Parlamentu Europejskiego, a ostatecznie zostali europosłami. I obaj