Od początku 2023 r. z Warszawy powinny zniknąć wszystkie pozaklasowe kotły. W mieście wciąż dymi prawie 6 tys. takich urządzeń i choć władze stolicy zachęcają do ich wymiany to równolegle stawiają na miękkie rozwiązania. Jednym z nich jest antysmogowy chodnik. Wątpliwą skuteczność tego rozwiązania jeszcze bardziej obniżają parkujące na nich samochody.
– Beton, z którego wykonane są antysmogowe płyty chodnikowe, ma adekwatności fotokatalityczne. W ich produkcji wykorzystywany jest cement z dodatkiem nanometrycznego dwutlenku tytanu. Na dobrze nasłonecznionej powierzchni płyty redukują się związki zagrażające zdrowiu, takie jak dwutlenek azotu. Rozkładane substancje stają się nieszkodliwe i następnie wraz z wodą deszczową odprowadzane są do gleby. Atutem samego betonu są adekwatności samooczyszczenia się – przekonuje warszawski ratusz w prezentacji “innowacyjnego rozwiązania”. Brzmi, jak recepta na bolączki miasta.
– Chodnik antysmogowy działa jak oczyszczacz powietrza w pokoju pełnym palaczy. To tak jakby chorego na zapalenie płuc leczyć samą witamina C. Nie wyleczy się choroby, jeżeli nie wyeliminujemy jej przyczyn. A jedną z przyczyn zanieczyszczonego powietrza w Warszawie jest nadmiar samochodów – odbija piłeczkę Agnieszka Drozd z Warszawskiego Alarmu Smogowego (WAS).
Działaczka przypomina, iż w 2021 r. było zarejestrowanych ponad 2 mln aut – czyli więcej niż mieszkańców Warszawy. – Oczywiście część tych aut jeździ w innych miastach, ale z drugiej strony do Warszawy zjeżdżają pojazdy tu nie zarejestrowane, więc jest status quo. Budując chodnik antysmogowy i od razu wyznaczając na nim miejsca parkingowe, zapewniając tym samym iż ten chodnik będzie działał tylko w połowie. Bo przecież by działał potrzebne jest światło słoneczne. To szyderczy rechot urzędników w twarz mieszkańców – mówi Agnieszka Drozd w rozmowie ze SmogLabem.
Czy antysmogowe chodniki działają?
Według warszawskich urzędników tak, a najlepsze efekty osiągnięto w warunkach laboratoryjnych. Poziom redukcji tlenków azotu dochodził tam do 70 proc. Jednak, gdy sprawdzono to samo rozwiązanie w warunkach miejskich wskaźnik redukcji szkodliwych tlenków spadł do 30 proc.
Wątpliwe adekwatności antysmogowych chodników rozłożył na części pierwsze Jakub Jędrak ze SmogLabu. “Niestety, nie jest jednak aż tak różowo. Podawana skuteczność odnosi się bowiem do warunków optymalnych – dobre nasłonecznienie, brak wiatru. Resztę sobie Państwo dopowiedzcie proszę sami. Pytania są raczej retoryczne: jak taki chodnik działa po zmroku, kiedy jest pochmurno? Jaka będzie jego wydajność w oczyszczaniu powietrza z NO2 uśredniona po okresie całego roku. No więc oględnie mówiąc będzie dość skromna… Pewnie, iż <lepszy rydz niż nic>, ale sprzedawanie tego rozwiązania jako cudownej recepty na zanieczyszczenia generowane przez motoryzację jest, dyplomatycznie rzecz ujmując, mocno dyskusyjne – pisał Jędrak w 2019 r. Okazało się także, iż chodniki owszem, działają punktowo w niewielkim zakresie, ale tylko do wysokości kolan…
Do długiej listy czynników obniżających skuteczność antysmogowych chodników stołeczni urzędnicy dorzucili parkujące samochody. Dorzucili na własne życzenie – malując miejsca postojowe.
Jeszcze dosadniej chodnikową ofensywę komentują działacze “Warszawy Bez Smogu”. Kilka lat temu przeliczyli “korzyści” płynące z tego rozwiązania. Jakie były wnioski? – Nie dajcie się nabrać! To odwracanie uwagi od szukania realnych, skutecznych rozwiązań. Chodniki nie działają na pyły zawieszone, a neutralizacja dwutlenku azotu jest w skali miasta symboliczna i zachodzi tylko w określonych warunkach (udział słońca i słaby wiatr). Chcemy prawdziwej walki ze smogiem samochodowym! – apelowali do mieszkańców i włodarzy.
Co pomoże? Strefa Czystego Transportu i likwidacja kopciuchów
– Są dwa źródła smogu w Warszawie – przydomowe kopciuchy oraz samochody. Żeby poprawić jakość powietrza trzeba walczyć z oboma. I tak jak wymiana kopciuchów w mieście powoli, ale jakoś idzie, tak ograniczanie liczby samochodów choćby jeszcze się nie zaczęło. przez cały czas nie mamy Strefy Czystego Transportu ani choćby Śródmiejskiej strefy płatnego parkowania – rozkłada ręce wspomniana Agnieszka Drozd.
Zdaniem przedstawicielki WAS miasto wręcz zachęca kierowców do wjazdu. Skąd takie wnioski? – Parkowanie w Warszawie jest tańsze niż w innych dużych miastach Polski. jeżeli ktoś za nie chce płacić to parkuje na trawniku i głos mu z głowy nie spada – wyjaśnia. Wśród zarzutów do władz stolicy wymienia ponadto brak opłaty za parkowanie w weekendy.
– A za bilet w transporcie zbiorowym zapłacić trzeba zawsze. Najtańsza opłata abonamentowa za parkowanie dla mieszkańców wynosi 30 złotych rocznie. Również rozwój infrastruktury rowerowej idzie słabo. Warszawa przespała pandemię i nie wyznaczyła tymczasowych Dróg Dla Rowerów (DDR – red.), tak popularnych w Europe Zachodniej, czy choćby w naszym rodzimym Krakowie. Takie drogi w Warszawie wyznacza się najczęściej kosztem chodnika albo pasa zieleni, prawie nigdy kosztem samochodów. Bielańska ulica Sokratesa została zwężona dopiero kiedy doszło do tragicznego wypadku i na pasach zginął człowiek – przypomina Drozd.
Według obowiązującej na Mazowszu uchwały antysmogowej, kopciuchy są zakazane na terenie całego województwa od pierwszego stycznia 2023 r. – To oznacza, iż jeżeli kogoś odwiedzi Straż Miejska to za posiadanie takiego pozaklasowego kotła można otrzymać mandat do 500 zł lub grzywnę do 5 tys. zł – przypomina Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego (PAS).
Kopcą nielegalnie
Warszawa szacuje, iż z początkiem 2023 r. w mieście funkcjonuje około 5700 kotłów. W programie dotacyjnym urzędu miasta jest aktualnie rozpatrywanych ok. 1,5 tys. wniosków. Gdy te kopciuchy znikną w Warszawie zostanie niecałe 5 tys. kotłów na węgiel i drewno (choć głownie tych pierwszych).
– Przypuszczam, iż wiosną proces wymiany kotłów przyspieszy. Fakt obowiązywania uchwały dodatkowo motywuje właścicieli do wymiany. Dodatkowo 1 października 2023 r. w Warszawie w gospodarstwach domowych wjedzie zakaz spalania węgla. To jeszcze bardziej przyspieszy proces wymiany palenisk. Jestem dosyć optymistycznie nastawiony do tego, czy uda się uporać z wymiana kotłów w 2023 r. – przyznaje Piotr Siergiej z PAS.
Aktualnie z miejskich dotacji można uzyskać kilkanaście tysięcy złotych na wymianę źródła ogrzewania. Te dopłaty można łączyć ze wsparciem z programów rządowych. Główny z nich to “Czyste Powietrze”. Co z tymi, którzy kopciuchów wymieniać nie będą chcieli? Zdaniem przedstawiciela PAS miejscy urzędnicy i strażnicy miejscy powinni dotrzeć do tych, którzy wciąż posiadają pozaklasowe kotły. Po pierwsze trzeba takie osoby zachęcać wsparciem finansowym. – Ale ważne są też ostrzeżenia, iż posiadanie takiego kotła wiąże się z karą. – Zgodnie z danymi z Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków miasto dokładnie wie gdzie kotły się znajdują. W ten sposób możemy uporać się ze smogiem zimowym. Natomiast jeżeli chodzi o smog letni, to jak najszybciej powinna powstać Strefa Czystego Transportu (SCT), czyli obszar do którego nie mogą wjeżdżać najbardziej zanieczyszczające powietrze samochody – mówi Piotr Siergiej.
W Warszawie realizowane są przymiarki do takiej strefy. Miałaby obowiązywać w centrum miasta i dotyczyć głównie starych samochodów z silnikiem diesla. Miasto już rozpoczęło kampanię informacyjną dotyczącą szkodliwości pyłów emitowanych przez samochody. Antysmogowe chodniki dobrze wyglądają w reklamowych broszurach, jednak problem trującego powietrza nie zniknie, choćby jeżeli cała Warszawa zostanie takimi chodnikami pokryta. Tylko systemowe rozwiązania mogą trwale i skutecznie poprawić jakość powietrza w stolicy. O dalszych losach SCT i tempie wymiany warszawskich kopciuchów będziemy informowali na łamach SmogLabu już wkrótce.
Zdjęcie tytułowe: Warszawski Alarm Smogowy