OSTRÓDA. Strażacy, prywatni przedsiębiorcy, generalnie OSTRÓDZIANIE udowodnili, iż w pomaganiu są kozakami. Mimo drobnych turbulencji organizacyjnych dali radę i pomogli rodzinom czekającym na Szlachetną paczkę.
Mieszkańcy Ostródy kolejny raz udowodnili, iż mają wielkie serducha i dla nich niemożliwe nie istnieje. Tym razem dosłownie stanęli na głowie by ludzie czekający na tegoroczną Szlachetną paczkę dostali ją.
Podczas weekendu cudów przydarzyło się kilka wpadek – zagubione w transporcie paczki, niekompletne prezenty, bo darczyńcy nie spełnili trzech głównych wymagań lub prostu ktoś sobie posprzątał szafę i oddał zużytą odzież – na szczęście ostródzcy wolontariusze Szlachetnej paczki wybrnęli z każdej kłopotliwej sytuacji. W rozwiązywaniu problemów pomocni okazali się ludzie, niektórzy jeździli setki kilometrów, by odebrać zagubione transporcie paczki. Inni zorganizowali szybkie zrzutki na to czego brakowało lub przynosili coś od siebie.
Strażacy, ostródzkie firmy, prywatni kierowcy wsparli wolontariuszy czasem i transportem jeżeli zaszła taka potrzeba.
- No i wielkie dzięki dla burmistrza Ostródy – informuje jeden z ostródzkich wolontariuszy. – Bardzo się zaangażował się i nie dość, iż zorganizował jedzenie, poczęstunek to i dokupił potrzebne rzeczy, które nie zostały dostarczone przez nieodpowiedzialnych darczyńców. Wielkie dzięki dla kół gospodyń wiejskich.