Ciężko dziś w KO znaleźć kogoś, kto byłby zadowolony z piątkowych wydarzeń w Świętokrzyskiem. Miał być kampanijny przełom - lekka i przyjemna rozprawa "jeden na jeden" z głównym kontrkandydatem. Politykiem mniej doświadczonym, który słabo sobie radzi w występach medialnych, zwłaszcza jeżeli po drugiej stronie ma wymagającego i dociekliwego rozmówcę. Tymczasem decyzja o przyjeździe do Końskich Szymona Hołowni całkowicie zmieniła obraz gry. Pojedynek Trzaskowski-Nawrocki nagle zmienił się w debatę ośmiu, na której prezydent Warszawy stracił, a zyskali m.in. koalicjanci KO: lider Polski 2050 i Magdalena Biejat z Lewicy.
REKLAMA
- Zlekceważono Hołownię, co może dziwić o tyle, iż przecież nie jest kandydatem ze śladowym poparciem, tylko marszałkiem Sejmu, więc nie jest go tak łatwo pominąć. Sztab powinien był przewidzieć, iż chętnych do debaty może być więcej i przygotować się także na taki wariant - mówi nam polityk Koalicji Obywatelskiej.
"Wszyscy walili w Rafała"
I choć sztabowcy Trzaskowskiego przekonują, iż w piątek wszystko poszło zgodnie z planem (takiego SMS-a otrzymaliśmy tuż po debacie w Końskich), to od polityków, którzy mieli kontakt z kandydatem bądź jego otoczeniem jeszcze przed wyjazdem do świętokrzyskiego, słyszymy, iż nie było mowy o rozszerzeniu formuły dyskusji.
- Sztab w ogóle źle rozegrał ten temat – na debatę trzeba było się zgodzić natychmiast, jak tylko Nawrocki ją zaproponował. Wtedy PiS-owcy byli na musiku, bo po piętach deptał im Sławomir Mentzen. Zaakceptowaliby debatę na każdych warunkach, a Rafał wyszedłby z niej jako zwycięzca - przekonuje z kolei inny z naszych rozmówców w KO.
Wówczas jednak sztabowcy przekonywali, iż nie widzą potrzeby organizacji starcia "jeden na jeden" przed pierwszą turą wyborów. Teraz przekaz jest inny. - Debata w Końskich od początku była planowana - twierdzi zaplecze prezydenta stolicy.
- Rafał miał trudną sytuację, bo walili w niego wszyscy - i Nawrocki i koalicjanci, poza tym, zamiast z kandydatem PiS, musiał też mierzyć się z kimś typu Maciej Maciak - gościem, którego prorosyjskim sympatiom dawno powinny się przyjrzeć służby - mówi polityk KO.
Kłopotliwa tęcza
Za błąd, tym razem samego kandydata, nasi rozmówcy w Koalicji Obywatelskiej oceniają też gest schowania tęczowej chorągiewki, którą Trzaskowski dostał podczas debaty od Karola Nawrockiego. - Powinien był zostawić ją na pulpicie, bo przecież w Warszawie zrobił naprawdę dużo dla środowisk LGBT. Nie rozumiem, dlaczego teraz ma z tym problem - mówi nam polityczka KO.
Otoczenie Trzaskowskiego przekonuje jednak, iż na wariant otrzymania "prezentu" kandydat był przygotowany – ustalono, iż cokolwiek dostanie, ma po prostu schować. - Jaki byłby sens trzymania tej chorągiewki przez całą debatę? Żeby później dominującym przekazem w PiS-owskich telewizjach był obrazek z tęczą? - dziwi się osoba ze sztabu prezydenta Warszawy. - A iż Magdalena Biejat wykazała się refleksem i przejęła chorągiewkę, to trudno, tak wyszło - dodaje polityk związany ze sztabem.
"Rafał i tak wygra wybory"
Paniki po piątku w formacji Donalda Tuska jednak nie ma, choć już pierwszy poniedziałkowy sondaż pokazał spadek notowań włodarza stolicy. Według badania "United Surveys" dla Wirtualnej Polski, które przeprowadzono już po wydarzeniach w Końskich, kandydat KO w ciągu tygodnia stracił prawie 5 punktów procentowych (z 38,3 proc. Na 33,5 proc.). Zyskali natomiast: Karol Nawrocki (obecnie 25,5 proc., wzrost o 5,4 pkt. proc.), Szymon Hołownia (9,1 proc., wzrost o 2 pkt. proc.) oraz Magdalena Biejat (6,3 proc., wzrost o 3,6 pkt. proc.). - To tylko jeden sondaż, inne pokazały, iż Rafał wygrał debatę. Do wyborów jeszcze miesiąc, a w drugiej turze wyborcy Hołowni i Lewicy i tak będą głosować na Rafała - podkreśla jeden ze sztabowców.
- Rafał wygra te wybory, ale niepotrzebnie musi teraz odrabiać straty. Wygra, bo emocje zaraz opadną, będą święta, potem majówka i jeszcze kolejna debata 12 maja. Odbuduje się - zapewnia z kolei jeden z posłów.
12 maja TVP organizuje debatę wszystkich trzynastu zarejestrowanych kandydatów na prezydenta. W poniedziałek z kolei ma odbyć się debata w telewizji Republika, na którą kandydat KO prawdopodobnie nie przyjdzie. W poniedziałek Wiola Paprocka, szefowa sztabu Trzaskowskiego, poinformowała o skierowaniu do prokuratury zawiadomienia w związku z awanturą, do której doszło w Końskich jeszcze zanim rozpoczęła się dyskusja w studiu. Ekipa Republiki próbowała siłą dostać się do hali, gdzie odbywało się wydarzenie. "Mówimy o zniszczeniu hali, próbach siłowego wtargnięcia do środka mimo jasnych wezwań o zaprzestanie natarcia, a także o awanturach i aktach agresji ze strony ludzi PiS oraz Telewizji Republika, którzy działali ramię w ramię" - napisała Paprocka na X.
Bojkot poniedziałkowej debaty już w zeszłym tygodniu ogłosiła Magdalena Biejat.