
Na nic apele, stanowiska i kolejne sondaże opinii publicznej. Prezydent Karol Nawrocki zawetował ustawę wiatrakową, ale premier Dondald Tusk także ma w tym swój udział. Tania energia z wiatru kolejny raz padła ofiarą politycznych przepychanek, mimo, iż Polacy są w tej sprawie zgodni.
Nawrocki rozpatrzył w sumie 22 ustawy, wetując tylko jedną – wiatrakową.
Przypomnijmy – rząd przygotował ustawę, w której oprócz liberalizacji przepisów dotyczących energii wiatrowej na lądzie, zapisał również zamrożenie cen energii na ostatni kwartał 2025 roku. Tym samym zastawił na Nawrockiego polityczną pułapkę, mieszając dwie niezwiązane ze sobą sprawy.
– Ustawa wiatrakowa jest rodzajem szantażu większości parlamentarnej i rządu (…) Ta ustawa dotyczy wiatraków, a nie obniżenia cen energii elektrycznej – mówił na zwołanej konferencji prasowej Nawrocki. Wprost przekonywał, iż odnawialne źródła energii są złym pomysłem jeżeli celem jest obniżanie cen prądu, chociaż fakty mówią dokładnie coś odwrotnego, a w OZE masowo inwestują m.in. kraje z grupy BRICS – np. Chiny, widząc w tym szansę na tani prąd nie tylko dla swoich obywateli, ale także dla rozwijającego się biznesu.
- Czytaj także: Nie tylko Zachód stawia na zieloną energię. Kraje BRICS nas dystansują
Część odpowiedzialności za fiasko ustawy spada na szefa rządu, który faktycznie postanowił bawić się w polityczne szachy. Również sam czas przygotowania ustawy, która znalazła się w 100 konkretach na 100 dni, był wielokrotnie krytykowany.
Karol Nawrocki postanowił grać w szachy premiera i równocześnie do weta dla ustawy wiatrakowej (i mrożącej ceny prądu), przekazał do Sejmu własny projekt ustawy dot. mrożenia cen energii. W efekcie oba obozy będą wzajemnie oskarżać się o potencjalne podwyżki cen energii, a kwestia wiatraków przez cały czas nie zostanie rozwiązana.
Nawrocki: „Jestem głosem Polaków”. 64 proc. Polaków: chcemy prądu z wiatru
Wiele ludzi w całej Polsce, wiele gospodarstw rolnych, wielu społeczników przeciwko tej ustawie protestowało. To rzecz oczywista, iż ludzie nie chcą mieć przy swoich gospodarstwach 150-metrowych wiatraków. Odejście od zasady 10H, nie jest rzeczą akceptowalną społecznie, a ja jestem głosem Polaków – przekonywał Nawrocki.
Czy rzeczywiście Polacy są przeciwko wiatrakom? Najnowsze dane wskazują, iż również tutaj sytuacja jest odwrotna, niż mówi prezydent. Świeże badania na grupie 1601 osób (zakończone 13 sierpnia) wskazują, iż aż 64 proc. badanych popiera rozwój farm wiatrowych w Polsce, przeciwnych jest 24 proc., a 12 proc. nie ma zdania. Najsilniejsze poparcie deklarują wyborcy obecnej koalicji rządzącej oraz partii Razem. Wyborcy prawicowi, choć częściej wyrażają wątpliwości, również w większej części opowiadają się za rozwojem energetyki wiatrowej.

Polacy optymistycznie podchodzą do wiatraków, choćby jeżeli miałyby stanąć w ich okolicy. Tu warto przypomnieć, iż proponowanych przepisach były dwa bezpieczniki z których wprost korzystałyby lokalne społeczności. Po pierwsze – decyzja o lokalizacji farmy wiatrowej należałaby do samorządu. Po drugie – pieniądze za powstanie instalacji w wysokości do 20 tys. zł rocznie, trafiałyby do najbliższych sąsiadów.
- Czytaj także: Podróż po kraju, który stawia na OZE. Wiatraki aż po horyzont
Adam Traczyk: w sprawach rozwoju energetyki więcej nas łączy niż dzieli
– Większość badanych pozytywnie oceniłaby budowę farmy wiatrowej w okolicy swojego miejsca zamieszkania. Dotyczy to również mieszkańców wsi i małych miast, którzy najczęściej mieszkają w pobliżu potencjalnych lokalizacji turbin. Wyniki naszych badań przeczą więc często występującemu w przestrzeni publicznej stylizowaniu debat na temat przeszłości energetyki wiatrowej na lądzie na konflikt “miasta kontra wsie”. Obawy przed sąsiedztwem farm wiatrowych deklaruje mniej niż jedna trzecia Polaków – przekonują autorzy badania.
Przeciwko farmom wiatrowym w okolicy zamieszkania jest 31 proc. ogółu Polek i Polaków, 53 proc. nie miałoby nic przeciwko, a 16 proc. nie ma zdania. jeżeli popatrzymy na mieszkańców wsi to 33 proc. jest „raczej przeciw” lub „zdecydowanie przeciw”, a 50 proc. „zdecydowanie za” lub „raczej za”. Podobnie statystyki wyglądają dla grup mieszkańców podzielonych na miasta do 20 tys. i większych – z każdą kolejną grupą poparcie dla wiatraków rośnie.
– Nasze badania pokazują, iż w sprawach rozwoju energetyki Polki i Polaków więcej łączy niż dzieli. Przyśpieszenie rozwoju odnawialnych źródeł energii, w tym rozwój lądowych farm wiatrowych ma szeroki mandat społeczny, a poparcie dla tego kierunku rozwoju polskiej energetyki wykracza poza utarte ramy konfliktów partyjnych. To istotne tło społeczne dla toczących się aktualnie debat wokół przyszłości tzw. ustawy wiatrakowej. Polki i Polacy oczekują, aby w polskim miksie energetycznym silnie zawiał wiatr – podkreśla Adam Traczyk, dyrektor More in Common Polska.
Weto do ustawy wiatrakowej. Najnowsze komentarze
Sprawa jest szeroko komentowana w debacie publicznej. – Zmiana minimalnej odległości do 500 m to istotny, ale nie najważniejszy zapis tej ustawy. W projekcie znajdywała się kluczowa propozycja uproszczenia [wydawania pozwoleń- red.]. Dzięki niej procedury inwestycyjne można skrócić o ok. 2 lata. Dziś realizowane są niedorzecznie długo – choćby 7 lat. Gminy i właściciele budynków stracą bezpośrednie korzyści finansowe, które wynikałyby z sąsiedztwa nowopowstających farm. To choćby do 20 tys. zł rocznie dla osoby. Historia tej ustawy pokazuje przykry obraz potraktowania OZE jako platformy walki politycznej, a tracą wszyscy – gospodarka Polski i obywatele. Liczymy, iż politycy znajdą sposób na porozumienie i wprowadzenie tych przepisów. Polacy chcą zielonej energii – pisze Instytut Reform.
– Nie ma chyba gorszego dnia żeby mówić o tym, iż „Polacy nie popierają wiatraków”, skoro dziś rano wyszły dwa sondaże pokazujące, iż 56 proc. społeczeństwa chce podpisania ustawy wiatrakowej, a 64 proc. jest za rozwojem lądowej energetyki wiatrowej – napisał na platformie „X” dziennikarz, Jakub Wiech.
Z kolei szef Kancelarii Prezydenta, Zbigniew Bogucki odpowiedział na komentarze Donalda Tuska. – Panie Premierze zła wola to lobbystyczne zapisy dot. wiatraków szkodliwe dla społeczności lokalnych, Armii Polskiej i kierowców, a niekompetencja to wrzucenie do tej ustawy w niekonstytucyjnym trybie zapisów dot. osłon przed wysokimi cenami energii. Już jest projekt ustawy Pana Prezydenta w Sejmie, który chroni Polaków przed drogą energią, którą funduje Pana rząd. Zatem do pracy Panie Premierze na rzecz Polaków, a nie lobbystów.
- Czytaj także: Elektrownie wiatrowe niestabilne, a recykling łopat trudny? Sprawdzamy mity
Zdjęcie tytułowe: Martyna Jabłońska/SmogLab