Media zajmują się ostatnio mniej Bliskim Wschodem, ale nie oznacza to, iż nic interesującego się tam nie dzieje. Akurat Thierry Meyssan opublikował szalenie interesujący artykuł opisujący rozmowy USA i Iranu.
Oto jego tłumaczenie
Stawka w negocjacjach Donalda Trumpa z Islamską Republiką Iranu
Autor: Thierry Meyssan
Opinia publiczna nie ma pojęcia, o co tak naprawdę toczą się negocjacje między Waszyngtonem a Teheranem. Niniejszy artykuł opisuje sytuację, w której przez trzy dekady jedno kłamstwo następowało po drugim, co szczególnie utrudnia osiągnięcie jakichkolwiek postępów. Wbrew powszechnemu przekonaniu, kwestia broni jądrowej w Iranie nie dotyczy tego, czy Teheran zdobędzie bombę atomową, ale czy będzie w stanie pomóc Palestynie bez uciekania się do broni.
Półtora miesiąca temu zapowiadałem, iż jeszcze przed zawarciem pokoju na Ukrainie prezydent Donald Trump zamierza rozpocząć negocjacje z Iranem [1]. Jak zwykle, komentatorzy przesiąknięci ideologią Joe Bidena obsypali mnie sarkazmem, podczas gdy moi koledzy, specjaliści od spraw międzynarodowych, zrozumieli moje przewidywania [2].
Różnica między nimi polegała na ich rozumieniu negocjacji na Ukrainie. Dla tych pierwszych była to zemsta Donalda Trumpa na Wołodymyrze Zełenskim lub ukłon w stronę Władimira Putina. Dla tych drugich, wręcz przeciwnie, było to pragnienie pokoju z Rosją, aby Stany Zjednoczone mogły przeznaczyć swoje zasoby na ożywienie gospodarcze.
W rezultacie mają różne podejścia do kwestii irańskiej. Dla tych pierwszych jest to kwestia kontynuacji chaosu zapoczątkowanego podczas pierwszej kadencji wraz z wycofaniem się z porozumienia nuklearnego (JCPoA). Z drugiej strony, dla tych drugich jest to kwestia pragnienia pokoju z Iranem, biorąc pod uwagę, iż jest to jedyne regionalne mocarstwo, które wspiera walkę z Izraelem.
Na początku marca 2024 r. prezydent Donald Trump wysłał list do Przywódcy Rewolucji, ajatollaha Alego Khamenei. Istnienie tego dokumentu zostało wspomniane przez samego autora podczas jego przemówienia w Kongresie 4 marca, a następnie omówione w prasie. Według Sky News Arabia, która zapoznała się z dokumentem, Donald Trump zaprasza do negocjacji, jednocześnie precyzując: „Jeśli odrzucisz wyciągniętą rękę i wybierzesz ścieżkę eskalacji i wsparcia dla organizacji terrorystycznych, ostrzegam cię przed szybką i zdecydowaną odpowiedzią […] Piszę ten list w celu otwarcia nowych horyzontów dla naszych relacji, z dala od lat konfliktu, nieporozumień i niepotrzebnej konfrontacji, których byliśmy świadkami w ostatnich dziesięcioleciach […]”. Nadszedł czas, aby pozostawić wrogość za nami i otworzyć nową stronę współpracy i wzajemnego szacunku. Mamy dziś przed sobą historyczną szansę […] Nie będziemy stać bezczynnie w obliczu gróźb waszego reżimu wobec naszego narodu i naszych sojuszników […] jeżeli jesteście gotowi do negocjacji, to my również. Ale jeżeli przez cały czas będziecie ignorować żądania świata, historia pokaże, iż straciliście doskonałą okazję”.
W tym samym czasie Stany Zjednoczone i Wielka Brytania przeprowadziły szereg ataków na Ansar Allah w Jemenie. W przeciwieństwie do poprzednich ataków, nie były one wymierzone w podziemne cele wojskowe, ale w cele polityczne rozmieszczone wśród infrastruktury cywilnej. W wyniku tych ataków zginęli przywódcy ruchu i wiele innych przypadkowych ofiar, co jest zbrodnią wojenną.
Ansar Allah, znany na Zachodzie pejoratywnie jako „gang rodziny Houthi” lub „Houthi”, atakował izraelskie statki na Morzu Czerwonym, aby zmusić Tel Awiw do wyrażenia zgody na pomoc humanitarną dla Strefy Gazy.
Waszyngton i Londyn, uznając, iż w ten sposób utrudniają handel międzynarodowy i nie uzyskując poparcia Rady Bezpieczeństwa, wznowiły wojnę. Zaczęli od atakowania celów wojskowych, ale gwałtownie zdali sobie sprawę, iż są one ukryte głęboko pod ziemią i nie można im wyrządzić znaczących szkód.
List Donalda Trumpa dotarł do Teheranu dopiero 12 marca, a na irańską odpowiedź trzeba było długo czekać. Ważne jest, aby zrozumieć, iż chociaż Teheranowi schlebiało tajne osobiste podejście Waszyngtonu, nie mógł zaakceptować kilku aspektów zachowania Trumpa.
Po pierwsze, Stany Zjednoczone, zgodnie z trumpowską metodą Art of the Deal, zagroziły Iranowi, próbując go zmiękczyć. Stosunki międzynarodowe nie rządzą się tymi samymi zasadami, co biznes. Uleganie groźbom jest oznaką słabości, której Irańczycy nie mogli zaakceptować w tych negocjacjach. Ajatollah Ali Chamenei powiedział 28 marca: „Wrogość między Stanami Zjednoczonymi a Izraelem zawsze istniała. Grożą, iż nas zaatakują, co naszym zdaniem nie jest zbyt prawdopodobne, ale jeżeli popełnią błąd, z pewnością otrzymają odwzajemniony cios. jeżeli wrogowie pomyślą, iż mogą wywołać zamieszki w kraju, sam naród irański odpowie”. Prezydent Donald Trump kontynuował to 30 marca, mówiąc NBC News: „Jeśli nie osiągną porozumienia, będą bombardowania. Będą to bombardowania, jakich nigdy wcześniej nie widziano”.
Zgodnie z Kartą Narodów Zjednoczonych (art. 2 ust. 4), „Członkowie powstrzymają się w swych stosunkach międzynarodowych od groźby lub użycia siły przeciwko integralności terytorialnej lub niezależności politycznej jakiegokolwiek państwa”.
Negocjacje były zatem zagrożone jeszcze przed ich rozpoczęciem.
Z drugiej strony, masakra przywódców Ansar Allah była nieuzasadnioną zbrodnią wojenną: generał Qassem Soleimani, reorganizując „Oś Oporu”, dał byłym irańskim pełnomocnikom całkowitą wolność. Do dziś Teheran nie ma żadnego wpływu, poza ideologicznym, na Ansar Allah. Ambasador Amir Saeid Iravani podniósł te kwestie na forum ONZ [3].
Last but not least: Donald Trump, mnożąc sprzeczne sygnały, nie pozwolił Irańczykom ocenić swoich relacji z Izraelem. Czy popiera on plan utworzenia dwunarodowego państwa w Palestynie (wspieranego przez ONZ), czy żydowskiego państwa w Palestynie (syjonizm), czy „Wielkiego Izraela” (rewizjonistyczny syjonizm)? Nikt nie zna jego zamiarów.
Ostatecznie Iran wysłał tajną odpowiedź na tajny list ze Stanów Zjednoczonych i negocjacje mogły się rozpocząć, ale tylko pośrednio. Innymi słowy, obie delegacje nie rozmawiały ze sobą bezpośrednio, a jedynie za pośrednictwem mediatora. W ten sposób Teheran odpowiedział na zaproszenie, ale wyraził swoją dezaprobatę dla sposobu, w jaki zostało ono przedstawione.
Interweniując bezpośrednio, Francja i Wielka Brytania zwołały zamknięte posiedzenie Rady Bezpieczeństwa. Paryż i Londyn chciały poruszyć szereg nierozstrzygniętych kwestii. Ponieważ nic nie wyciekło, nie jest jasne, czy prezydent Emmanuel Macron i premier Keir Starmer chcieli wyjaśnić, co spowodowało niepowodzenie wszystkich innych prób negocjacji, czy wręcz przeciwnie, zaciemnić to, aby było jeszcze bardziej niejasne.
Następnego dnia, 13 marca, Mohammad Hassan-Nejad Pirkouhi, dyrektor generalny ds. międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa w irańskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych, wezwał ambasadorów Stanów Zjednoczonych, Francji i Wielkiej Brytanii. Skrytykował ich za zorganizowanie „nieodpowiedzialnego i prowokacyjnego” spotkania Rady Bezpieczeństwa, nadużywającego mechanizmów ONZ. Podkreślił, iż chociaż Iran nie wywiązuje się już ze swojego zobowiązania do niewzbogacania uranu do poziomu wyższego niż 3,67%, przez cały czas przestrzega swoich zobowiązań JCPoA wobec inspektorów MAEA i wypełnia swoje zobowiązania wynikające z Układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (NPT).
Należy pamiętać, iż ogólnie rzecz biorąc, Iran, po wycofaniu się Stanów Zjednoczonych z JCPoA i tajnych umów dwustronnych z tamtego okresu, przez cały czas przestrzega swoich zobowiązań wynikających z JCPoA [4]. Wręcz przeciwnie, Francja i Wielka Brytania, twierdząc, iż przestrzegają JCPoA, nie podjęły żadnych kroków w celu złagodzenia konsekwencji wycofania się USA z naruszeniem ducha tekstu.
Wielka Brytania natychmiast podjęła działania odwetowe, wskazując, iż jest gotowa, najpóźniej do 18 października (termin tej procedury), przywrócić sankcje ONZ, jeżeli Iran nie ograniczy wzbogacania uranu. Sankcje ONZ zostały w rzeczywistości zawieszone, a nie uchylone.
Odbyły się już trzy rundy pośrednich negocjacji. Delegacji amerykańskiej przewodniczył Steve Witkoff, specjalny wysłannik prezydenta Donalda Trumpa na Bliski Wschód, natomiast delegacji irańskiej minister spraw zagranicznych Abbas Araghchi. Pierwsze i trzecie spotkanie odbyło się w Muskacie i Omanie, a drugie w ambasadzie sułtanatu w Rzymie, w obecności dyrektora Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA), Argentyńczyka Rafela Grossiego. Sayyid Badr bin Hamad bin Hamood al-Busaidi, minister spraw zagranicznych Omanu, odgrywał rolę mediatora przy każdej okazji, przemieszczając się tam i z powrotem między delegacjami.
Strona amerykańska wydała szereg oświadczeń, które zawierają wiele nieścisłości i sprzeczności, zarówno w odniesieniu do poprzednich rund negocjacji, jak i przede wszystkim czerwonych linii Waszyngtonu. Tak więc wszyscy myślą, iż rozumieją, czego chcą. Również w Iranie debata publiczna jest szczególnie niejasna. Pamiętamy jednak, iż jeden z nurtów, wyciągając wnioski ze spraw libijskich i koreańskich, twierdzi, iż gdyby ajatollah Rouhollah Chomejni wciąż żył, prawdopodobnie odwołałby swoją fatwę potępiającą broń masowego rażenia i, przeciwnie, pozwoliłby na budowę bomby atomowej. Nie dlatego, iż uważałby to za moralne z muzułmańskiego punktu widzenia, ale dlatego, iż ochroniłoby to Iran przed zagrożeniami, przed którymi stoi. Libijska Arabska Dżamahirijja Muammara Kaddafiego, która była o krok od zdobycia takiej bomby, dobrowolnie zdemontowała swoje instalacje i otrzymała gratulacje od Waszyngtonu, zanim została przez niego zniszczona. Podczas gdy Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna Kim Dzong Una wciąż opiera się Pentagonowi, ponieważ ma bombę i chwali się nią.
22 kwietnia, w obszernym wywiadzie dla magazynu Time, prezydent Donald Trump wyjaśnił swój sposób myślenia. Oświadczył w nim, iż wycofał Stany Zjednoczone z JCPOA i zlecił zabójstwo generała Qassema Soleimaniego, aby pozbawić Iran umiejętności podsycania oporu wobec Izraela, co jest warunkiem wstępnym pokoju w regionie. Nigdy tego nie wyjaśniał i pomaga to zrozumieć jego intencje podczas tych negocjacji. [5]
Tymczasem „rewizjonistyczni syjoniści” Benyamina Netanyahu (nie mylić z „syjonistami” w ogóle), kontynuując trzy dekady kłamstw, zwiększyli presję, by sabotować trwające kontakty [6]. W Waszyngtonie ich najważniejszy człowiek, Elliott Abrams, opublikował notatkę [7], w której wymienia „7 grzechów głównych” poprzednich administracji USA w kontaktach z Iranem. Dokument ten daje wgląd w stanowisko podżegaczy wojennych.
Według notatki, umowa JCPOA wynegocjowana przez administrację Obamy nie zdołała ograniczyć irańskich ambicji nuklearnych i, poprzez zwrot niektórych zablokowanych funduszy, dała Iranowi środki do walki z Izraelem. Jednak podczas rozmów 5+1 w Lozannie i Genewie wszyscy gracze (z wyjątkiem Stanów Zjednoczonych, reprezentowanych przez sekretarza stanu Johna Kerry’ego) doszli do wniosku, iż od 1988 r. i fatwy wydanej przez imama Rouhollaha Chomeiniego w Iranie nie było wojskowego programu nuklearnego. Kwestia ta, wciąż kwestionowana przez Izrael, została potwierdzona 24 marca przez dyrektor wywiadu USA, Tulsi Gabbard, podczas przesłuchania w Senacie i w jej corocznym raporcie na temat zagrożeń dla jej kraju [8]. Dla Niemiec, Chin, Francji, Wielkiej Brytanii i Rosji (i prawdopodobnie dla wielu innych) jest całkowicie jasne, iż izraelskie oskarżenia nie są oparte na niczym; iż jest to czyste oszustwo.
1) Opierając się na tym często powtarzanym kłamstwie, „rewizjonistyczni syjoniści” wykorzystują fakt, iż Iran, w odpowiedzi na wycofanie się Stanów Zjednoczonych z JCPOA i tajnych umów, które podpisał z Johnem Kerrym, przez cały czas wzbogacał uran do 60%, aby domagać się zakazania Teheranowi wzbogacania uranu.
Ważne jest, aby zrozumieć to żądanie: zakazałoby ono Iranowi jakiegokolwiek programu cywilnego, w tym na przykład radioterapii praktykowanej przez państwa zachodnie we wszystkich swoich szpitalach.
To żądanie jest równoznaczne z chęcią odesłania Iranu z powrotem do zacofania. Jest to podobne do sposobu, w jaki niektóre państwa europejskie zakazały swoim koloniom nowoczesnych technologii, aby utrzymać je pod swoją dominacją.
2) „Rewizjonistyczni syjoniści” domagają się, aby negocjacje nie ograniczały się do programu nuklearnego, ale obejmowały kwestię rakiet. Od lat Francja i Wielka Brytania fałszywie twierdzą, iż rozwój przez Teheran rakiet balistycznych i hipersonicznych narusza sankcje ONZ. W tym celu celowo mylą badania i produkcję pocisków balistycznych z głowicami nuklearnymi, które mogłyby przenosić, gdyby Iran je posiadał.
Rosja i Chiny kilkakrotnie interweniowały, aby przypomnieć Radzie Bezpieczeństwa, iż „żaden z istniejących międzynarodowych instrumentów i mechanizmów, w szczególności Reżim Kontrolny Technologii Rakietowych lub Układ o Nierozprzestrzenianiu Broni Jądrowej, wyraźnie lub pośrednio nie zabrania Iranowi rozwijania programów rakietowych i kosmicznych” [9].
Podczas irańskiego bombardowania Izraela w dniu 1 października 2024 r. okazało się, iż wszystkie irańskie pociski rakietowe i drony chybiły celu lub zostały zestrzelone w locie, z wyjątkiem pocisków hipersonicznych, które wszystkie trafiły w cel. Kwestia ta, niezwiązana z kwestiami nuklearnymi, jest zatem kluczowa dla Izraela.
3) „Rewizjonistyczni syjoniści” domagają się również, aby monitorowanie odbywało się na warunkach zachodnich, a nie irańskich. Na razie jednak Iran podlega, za własną zgodą, najsurowszym procedurom weryfikacyjnym MAEA, jakie kiedykolwiek wprowadzono. Teheran skrupulatnie przestrzega tych procedur i nie ma powodu, by narzucać mu nowe, chyba iż chcemy stworzyć problem tam, gdzie go nie ma.
4) „Rewizjonistyczni syjoniści” twierdzą dalej, iż nie wolno przedwcześnie porzucać groźby użycia siły przez USA. Jest to jednak jedyny cywilizowany sposób postępowania, określony w Karcie Narodów Zjednoczonych (art. 2 ust. 4) cytowanej powyżej.
Biorąc pod uwagę, iż Izrael nie ma środków, by samodzielnie zaatakować Iran i iż Tel Awiw nieustannie wywiera presję na Waszyngton, by wciągnąć go w wojnę z Teheranem, łatwo zrozumieć, co kryje się za tym czwartym punktem.
5) Następnie rewizjonistyczni syjoniści sprzeciwiają się złagodzeniu sankcji ONZ i jednostronnych środków przymusu przez USA, Wielką Brytanię i UE, ponieważ zachęciłoby to Iran do finansowania terroryzmu.
Nie mówimy tu o zabójstwach, które Teheran sponsoruje za granicą, ale o jego wsparciu dla Hamasu, Islamskiego Dżihadu, Hezbollahu i ruchu oporu w Iraku, pamiętając, iż nie wspiera już Ansar Allah finansowo ani militarnie. Konflikty w Palestynie, Syrii i Iraku są jednak powszechnym oporem wobec izraelskich działań wojskowych. Są one legalne w świetle prawa międzynarodowego (co nie oznacza, iż wszystkie działania prowadzone w ich imieniu są legalne).
Jedynym celem tego wniosku jest zatem umożliwienie Izraelowi jeszcze dłuższego łamania rezolucji ONZ, a nie zapobieganie ich łamaniu przez Iran.
6 i 7) Na zakończenie „rewizjonistyczni syjoniści” domagają się, by nie ignorować innych „złych zachowań” Iranu i nie łagodzić sankcji wobec terroryzmu w celu uzyskania korzyści w kwestii nuklearnej. Jednak Iran, nie bardziej niż jakikolwiek inny kraj, ma „złośliwe zachowanie” wobec Stanów Zjednoczonych. Mówimy tu o irańskim wsparciu dla oporu wobec syjonizmu, którego wznowienia w znaczącej formie finansowej, rewizjonistyczni syjoniści, co zrozumiałe, obawiają się.
Ten długi artykuł zawiera przegląd negocjacji między Waszyngtonem a Teheranem. Trzeba powiedzieć, iż zespół Donalda Trumpa jest pełen ludzi, którzy są przekonani do retoryki rewizjonistycznych syjonistów. Wielu członków parlamentu, zarówno Demokratów, jak i Republikanów, nie podchodzi do Bliskiego Wschodu przez pryzmat własnych doświadczeń, ale przez pryzmat ich głównego darczyńcy, American Israel Public Affairs Committee (AIPAC). Merav Ceren, który właśnie został mianowany szefem izraelsko-irańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego w Białym Domu, ma podwójne obywatelstwo i jest oficerem Sił Obronnych Izraela (IDF) [10]. Natomiast szef amerykańskiej delegacji w Omanie, Steve Witkoff, jest deweloperem pracującym w kilku krajach, nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale także w państwach muzułmańskich. Pokazał już swoją niezależność umysłu, negocjując w sprawie Ukrainy i słuchając argumentów z obu stron. Nie ma powodu, a już na pewno nie wchodzi w grę jego żydowska wiara, by podejrzewać go o stronniczość. Na przykład zareagował pozytywnie, gdy Irańczycy powtórzyli swoją propozycję uczynienia z Bliskiego Wschodu strefy wolnej od broni nuklearnej, takiej jak Ameryka Łacińska [11]; propozycję… która obejmuje Izrael.
Czwarta runda negocjacji odbędzie się 3 maja. Obie strony są teraz świadome, iż klucz do pokoju leży w zdolności Donalda Trumpa do zerwania z rewizjonistycznymi syjonistami i poczynienia konkretnych kroków naprzód na korzyść Palestyńczyków.
[1] “After Ukraine, Iran?”, by Thierry Meyssan, Translation Roger Lagassé, Voltaire Network, 20 March 2025.
[2] « La paix de Trump en Ukraine face à la „paix mondiale” de Poutine (avec la Chine), de Gaza à l’Iran », par Alfredo Jalife-Rahme , Traduction Maria Poumier, La Jornada (Mexique), Réseau Voltaire, 21 mars 2025.
[3] “Iran denounces US threats to peace”, by Amir Saeid Iravani , Voltaire Network, 31 March 2025.
[4] “Iran denies non-compliance with JCPoA and Resolution 2231”, by Amir Saeid Iravani , Voltaire Network, 9 December 2024.
[5] «Full Transcript of Donald Trump’s ‘100 Days’ Interview With Time», Eric Cortellessa and Sam Jacobs, Time Magazine, April 25, 2025.
[6] “Who’s afraid of Iran’s civilian nuclear programme?”, by Thierry Meyssan, Voltaire Network, 27 July 2010.
[7] «Avoiding the seven deadly sins of a bad iranian nuclear deal», March 24, 2025.
[8] «Annual Threat Assessment of the US Intelligence Community», Office of the Director of National Intelligence | March 2025.
[9] For instance : “Russia denounces Western accusations against Iran”, by Vasily Nebenzya , Voltaire Network, 8 June 2022.
[10] «Trump’s NSC Director for Israel and Iran Previously Worked for Israeli Ministry of Defense», Ryan Grim & Saagar Enjeti, Drop Site, April 21, 2025.
[11] “Negotiations between Iran and the United States are progressing in Oman; a nuclear Tlatelolco Treaty for the Middle East?”, by Alfredo Jalife-Rahme , La Jornada (Mexico) , Voltaire Network, 22 April 2025.
Koniec tłumaczenia
Iranowi potrzebna jest broń atomowa dla ochrony przed agresją USA i Izraela. Paradoksalnie nie potrzebuje jej do zniszczenia Izraela. Irańskie rakiety hipersoniczne są w stanie zniszczyć izraelski ośrodek badań nuklearnych w Dimonie. Skażenie radioaktywne uczyniłoby teren Izraela niezdatnym do zamieszkania. Iran wybudował dokładną kopię tego ośrodka, więc z pewnością liczy się z taką możliwością.
Jeśli chodzi o wsparcie Ansar Allah czyli tzw. Houthi, to otrzymują je oni głównie z Chin i Rosji. Chińczycy dostarczają im dane satelitarne do ataków rakietowych. Także aktualne pozycje amerykańskich lotniskowców.
Ale nie tylko Thierry Meyssan pisze interesujące rzeczy! Gilbert Doctorow jest akurat w Rosji i jego wrażenia są szalenie ciekawe. Pisze, iż znikły wszechobecne niedawno plakaty wzywające do wstąpienia do armii. Najwidoczniej albo Rosja spodziewa się szybkiego zakończenia konfliktu, albo ma już wystarczające siły. W ogóle Rosja rozkwita! Kłamstwem są doniesienia o spadku poziomu życia! Największym problemem Rosji jest w tej chwili brak rąk do pracy. Na każdym kroku są ogłoszenia o poszukiwaniu pracowników. Masowo inwestuje się w infrastrukturę. Transport publiczny jest na poziomie zachodnim a darmowe(!) dworcowe toalety są na poziomie 4-gwiazdkowych hoteli. Jak sobie przypomnę „sracze” (to jest adekwatne określenie) z okresu ZSRR, to nie chce mi się w to wierzyć! Ale Doctorow przyznaje szczerze, iż na prowincję jeszcze to nie dotarło. Krytykuje też nadmierną biurokrację i twierdzi, iż Rosji przydałby się Elon Musk i jego DOGE.
Nie wszystkie siły cieszy możliwe zakończenie rosyjskiej interwencji na Ukrainie. Rosja obawia się, iż NATO, a przynajmniej jego europejscy członkowie, planują blokadę Obwodu Kaliningradzkiego. Rejon ten, naszpikowany najnowocześniejszą (w tym nuklearną) bronią, od dawna jest solą w oku NATO. Gdy słyszy się wojenne bębny, których coraz głośniejszy dźwięk dobiega z Londynu, Paryża i ostatnio także z Berlina, to ciarki przechodzą po grzbiecie…
Czyżby miała się sprawdzić kolejna przepowiednia Żyrinowskiego, który już dawno temu przerobił tekst pieśni Священная Война? I chyba Rosja zdaje sobie sprawę z tego, iż konflikt z NATO, a przynajmniej z jego europejską częścią, jest bardzo prawdopodobny. Na front ukraiński trafia głównie posowiecki sprzęt a nowoczesny lokowany jest w nowopowstałych bazach na zachodzie Rosji. Żołnierze walczący na Ukrainie przechodzą tam chrzest bojowy i zdobywają tam doświadczenie w walce, a po paru miesiącach odsyłani są na tyły. Na ich miejsce przychodzą nowi. Doświadczeni żołnierze rozlokowywani są w bazach z nowym sprzętem. Na wypadek spodziewanego ataku NATO.
Nie mogę się powstrzymać, żeby na koniec nie polecić kapitalnego video państwa Wielomskich
Powinno się je pokazywać w szkołach na lekcjach historii! To niesamowite jak mało wiemy o historii naszego kraju i jak ta historia jest zafałszowana albo błędnie interpretowana!!