Centralne Biuro Antykorupcyjne miało być tarczą chroniącą Polskę przed korupcją. Powstało z wielkimi nadziejami i ostrymi zapowiedziami walki z układami, patologią i złodziejstwem. Tymczasem z czasem przekształciło się w narzędzie politycznej walki, które bardziej przypominało policję polityczną niż niezależną służbę specjalną. Za tę degenerację odpowiadają przede wszystkim Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik – najwierniejsi żołnierze Jarosława Kaczyńskiego. CBA, które miało być symbolem uczciwości, stało się jednym z najbardziej skompromitowanych organów państwowych III RP.
Jak rodziła się nadzieja
CBA zostało powołane do życia w 2006 roku przez rząd Prawa i Sprawiedliwości jako nowa, wyspecjalizowana służba do walki z korupcją w administracji publicznej, gospodarce oraz wśród elit politycznych. Ówczesny premier Jarosław Kaczyński przedstawiał Biuro jako instytucję rewolucyjną, która miała wreszcie rozbić „układ”, który – według narracji PiS – miał kontrolować III RP.
Pierwszym szefem CBA został Mariusz Kamiński, polityk znany z zamiłowania do alkoholu i partyjnej lojalności. Już wtedy pojawiały się głosy, iż Biuro, zamiast stać na straży prawa, zaczyna działać zgodnie z politycznym interesem PiS.
Od walki z korupcją do walki z opozycją
Z biegiem lat CBA zaczęło coraz częściej pojawiać się w kontekście akcji wymierzonych nie w przestępców, a w politycznych przeciwników PiS. Głośne zatrzymania tuż przed wyborami, spektakularne, ale często bezpodstawne oskarżenia, aresztowania pokazowe – to wszystko zaczęło wpisywać się w modus operandi Biura.
Najgłośniejsze wpadki CBA, które podważyły jego wiarygodność, to między innymi:
-
Afera gruntowa z 2007 roku, która miała pogrążyć Andrzeja Leppera, a doprowadziła do upadku rządu PiS.
-
Przypadki nadużywania podsłuchów wobec polityków, dziennikarzy, a choćby sędziów oraz włamań na telefony.
-
Ujawnienie afery Pegasusa, z którego korzystano nie w walce z przestępczością, ale do inwigilowania opozycji.
-
Brak realnych sukcesów w walce z dużą korupcją wśród polityków PiS i Suwerennej Polski – Biuro przez lata nie doprowadziło do rozliczenia żadnej wielkiej afery gospodarczej i korupcyjnej wśród polityków
Zamiast tropić aferzystów i skorumpowanych urzędników, CBA coraz częściej występowało jako partyjna pałka – instrument nacisku i zastraszania. Biuro zaczęło funkcjonować jak wydzielona służba polityczna, gotowa wykonać każdy rozkaz z Nowogrodzkiej.
Kamiński i Wąsik – twarze upadku
Kluczowe postacie tego upadku to bez wątpienia Mariusz Kamiński i jego zastępca Maciej Wąsik. Obaj politycy zostali skazani prawomocnym wyrokiem za przekroczenie uprawnień właśnie w czasie kierowania CBA. Choć ostatecznie zostali ułaskawieni przez prezydenta Dudę, ten akt łaski tylko potwierdził, jak głęboko Biuro było powiązane z polityką i jak bardzo wymiar sprawiedliwości został w tym przypadku podporządkowany interesom partyjnym.
Ostatni rozdział – Agnieszka Kwiatkowska-Gurdak
Ostatni akt w tej smutnej historii napisała Agnieszka Kwiatkowska-Gurdak – obecna szefowa CBA. Najpierw odmówiła składania zeznań przed sejmową komisją śledczą badającą nielegalną inwigilację opozycji, co samo w sobie było skandaliczne – osoba kierująca instytucją o tak wrażliwych kompetencjach odmówiła współpracy z organem demokratycznej kontroli.
Później, próbując uniknąć rozliczenia, utajniła swoje oświadczenie majątkowe, które ujawniało, iż w zaledwie rok zarobiła ponad pół miliona złotych – oczywiście z pieniędzy podatników. Próba ukrycia tych dochodów nie tylko pogrążyła ją samą, ale wystawiła CBA na ostateczne pośmiewisko. Instytucja mająca tropić nieuczciwość, sama ukrywa informacje o majątku swojej szefowej.
Epilog
CBA, które miało być strażnikiem uczciwości i przejrzystości w życiu publicznym, stało się symbolem patologii władzy i upartyjnienia służb specjalnych. Nie spełniło swojej misji. Wręcz przeciwnie – przez lata szkodziło państwu i Polakom, zamiast mu służyć. A kiedy przyszło do rozliczenia, jego funkcjonariusze znikali za zasłoną tajemnicy i arogancji.
Nie da się już uratować reputacji tej instytucji. jeżeli Polska ma być państwem w którym ludzie mogą liczyć na sprawiedliwość, CBA w obecnej formie musi zniknąć z mapy instytucji publicznych. I musi zostać rozliczone – od pierwszego do ostatniego dnia swojego działania.
Bo jak pokazuje historia, kiedy służby specjalne przestają służyć państwu, a zaczynają służyć partii – kończy się demokracja. Zaczyna się dyktatura.