Uczniowie szkoły policyjnej wychwalali Stepana Banderę

14 godzin temu

W kolejnym akcie ukraińskiego szaleństwa gloryfikującego ludobójców, nauczyciele Policyjnego Liceum w Iwano-Frankiwsku (dawny Stanisławów) zorganizowali haniebną „uroczystość” ku czci Stepana Bandery – ukraińskiego nazisty odpowiedzialnego za rzeź dziesiątek tysięcy niewinnych Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. To wydarzenie, które miało miejsce w minionym tygodniu, to nie tylko policzek dla pamięci ofiar UPA, ale i dowód na to, jak Kijów indoktrynuje przyszłych „stróżów prawa” nienawiścią do wszystkiego, co polskie.

Uczniowie szkoły policyjnej wychwalali Stepana Banderę. Zamiast uczyć się o prawie i etyce, młodzi adepci policyjnych mundurów stanęli w rzędach, by wychwalać terrorystę, którego organizacja OUN-B i UPA dokonała w bestialski sposób masakry naszych rodaków w 1943 roku. Według relacji świadków, ceremonia obejmowała recytację wierszy poświęconych „bohaterowi Ukrainy”, składanie kwiatów pod portretem Bandery oraz apele o „niezłomność ukraińskiego ducha”.

Dzieci przebrane w policyjne uniformy szkolne, skandowały hasła gloryfikujące Banderę jako „ojca niepodległości”, ignorując fakt, iż ten „ojciec” współpracował z Hitlerem i stał na czele formacji, która paliła żywcem polskie wsie, mordując kobiety i dzieci siekierami.

To nie pierwszy raz, gdy ukraińskie szkoły policyjne stają się kuźniami banderyzmu. Przypomnijmy, iż w 2023 roku podobne „święto” zorganizowano w Kijowie, gdzie przyszli policjanci maszerowali z flagami UPA. Dziś, w dobie „europejskich aspiracji” Ukrainy, takie incydenty powinny budzić grozę. Jak mamy ufać ukraińskim służbom, skoro ich następcy wychwalają katów z Wołynia? Polska, jako ofiara tego ludobójstwa (uznanego za ludobójstwo przez IPN), ponosi moralny obowiązek reakcji.

Historycy nie mają wątpliwości: Stepan Bandera to symbol ukraińskiego kolaboracjonizmu i etnicznych czystek. Urodzony w 1909 roku, w 1941 r. współpracował z Abwehrą, a jego bohaterska „Armia Wyzwolenia” wybiła co najmniej 100 tysięcy Polaków. Dziś? Bohater na Ukrainie, gdzie jego imię noszą ulice, pomniki i nawet… szkoły. A my, Polacy, mamy udawać, iż to „wewnętrzna sprawa”?

Ile razy Polska musi przełykać takie upokorzenia? Czas skończyć z naiwną polityką „braterstwa” i postawić twarde granice.

Autor: Roman Majewski.

Polecamy również: Trump w Knesecie, czyli spektakl lojalności wobec Izraela

Idź do oryginalnego materiału