„Skorumpowane brukselskie elity” strofowały Polskę? Sprawdzamy

18 godzin temu
Zdjęcie: https://euractiv.pl/section/polityka-zagraniczna-ue/news/skorumpowane-brukselskie-elity-strofowaly-polske-sprawdzamy/


W prawicowych mediach ogromną popularnością cieszy się wpis Ewy-Zajączkowskiej Hernik, której wytknęła rzekomą hipokryzję „umoczonym w afery unijnym pseudoelitom”, które miały „żądać kar dla Polski”. Ile jest w tym prawdy?

Europosłanka Konfederacji Ewa Zajączkowska-Hernik zamieściła w sobotę na Facebooku wpis, odnosząc się do ostatniej afery korupcyjnej w Unii Europejskiej, w której postawiono zarzuty m.in. byłej szefowej unijnej dyplomacji Federice Mogherini.

Eurodeputowana zrobiła listę „umoczonych w afery unijnych pseudoelit”, na której wymieniła byłych komisarzy UE Didiera Reyndersa i Fransa Timmermansa, byłą wiceprzewodniczącą Parlamentu Europejskiego Ewę Kaili, wspomnianą Mogherini i obecną szefową Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen.

„Co łączy te zdegenerowane pseudoelity UE poza przestępczością korupcyjną? Wszyscy brali udział w pouczaniu Polski na temat praworządności i żądali kar za nieprzestrzeganie «unijnych wartości»”, stwierdziła Zajączkowska-Hernik.

„Ludzie, których działalność przypomina jakąś strukturę paramafijną, prawili nam morały o rządach prawa”, dodała.

Czy rzeczywiście „wszyscy”, jak twierdzi członkini Konfederacji? A ci spośród nich, którzy wypowiadali się na temat praworządności w Polsce, czy rzeczywiście gorączkowo zabiegali o ukaranie naszego kraju? Sprawdzamy.

Frans Timmermans: „Jestem przyjacielem Polski”

64-letni Holender Frans Timmermans to były wiceprzewodniczący KE: komisarz ds. lepszej regulacji, rządów prawa i Karty Praw Podstawowych w Komisji Jeana-Claude’a Junckera (2014-2019) i wiceprzewodniczący ds. Europejskiego Zielonego Ładu w Komisji Ursuli von der Leyen (2019-2023).

Timmermans był wiceprzewodniczącym Komisji Europejskiej i komisarzem ds. praworządności w czasie, gdy do władzy w Polsce doszło PiS i od reformy Trybunału Konstytucyjnego rozpoczęło wprowadzanie zmian w sądownictwie. Holender wielokrotnie te zmiany krytykował i ostrzegał przed konsekwencjami, jakie spotkają za nie Polskę ze strony KE.

Inaczej jednak niż wynika to z postu europosłanki Konfederacji, sam nieustannie podkreślał, iż nie robi tego z chęci zaszkodzenia Polsce. choćby kiedy Komisja Europejska wszczęła w 2017 r. wobec Polski – jako pierwszego kraju w historii – tzw. „opcję atomową”, czyli procedurę z mocy artykułu 7 Traktatu o Unii Europejskiej, który potencjalnie mógł doprowadzić do odebrania Polsce głosu w Radzie Europejskiej, wskazywał, iż KE „robimy to dla Polski, dla obywateli Polski”.

„Jesteśmy otwarci na rozmowy i konstruktywne rozwiązania. Ale praworządność jest częścią naszych wartości jako Europejczycy”, napisał na Twitterze w tym samym roku.

Timmermans jako wiceszef KE sam inicjował dialog z polskimi władzami, ale często narzekał na brak woli jego prowadzenia ze strony rządów Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego, np. gdy podczas jednej z wizyt w Warszawie miano mu zaproponować, iż przyjąć go może co najwyżej ktoś w randze wiceministra.

– Jestem wielkim przyjacielem Polski – mówił w polskiej stolicy przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w 2019 r., Frans Timmermans w Warszawie, w czasie spotkania wyborczego Wiosny Roberta Biedronia, która podobnie jak Partia Pracy (PvdA) Timmermansa należałq na arenie europejskiej do Partii Europejskich Socjalistów (PES).

– Nigdy nie opuszczę narodu polskiego w jego walce o demokrację, wolność i praworządność. Zwyciężymy nie ze względu na moją determinację, ale dlatego, iż Polacy sami chcą być Europejczykami – powiedział rok wcześniej na kongresie PES w Lizbonie.

Didier Reynders: „Nie możemy dać Polsce taryfy ulgowej”

67-letni Belg Didier Reynders, były wicepremier, minister spraw zagranicznych i obrony Belgii został w 2019 r. komisarzem UE ds. demokracji, wymiaru sprawiedliwości, praworządności i ochrony konsumentów w pierwszej Komisji Ursuli von der Leyen.

Jako komisarz ds. praworządności Reynders przejął w 2019 r. od Timmermansa sprawę sporu Komisji Europejskiej z rządem PiS o niezależność sądownictwa, podczas gdy Holender zajął się nową sztandarową polityką von der Leyen – Europejskim Zielonym Ładem.

Reynders kontynuował podejście swojego poprzednika, z jednej strony dyscyplinując polskie władze w zakresie przestrzegania praworządności i praw podstawowych, a z drugiej próbując nawiązać z nimi dialog.

W listopadzie 2021 r. odwiedził Warszawę, gdzie spotkał się z ówczesnym ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą, który podarował mu dwa zdjęcia zniszczonej w trakcie II wojny światowej Warszawy.

Jak tłumaczył później Ziobro, gest ten miał oznaczać, iż „Polacy są i będą zawsze bardzo wrażliwi na zasadę równego traktowania i szanowania poszczególnych państw wewnątrz wspólnoty europejskiej” – także jeżeli chodzi o sądownictwo.

Podczas tej samej wizyty Reynders brał udział też w posiedzeniu komisji sejmowych, na których stwierdził, iż reformy wymiaru sprawiedliwości w Polsce „zwiększyły wpływ władzy wykonawczej i ustawodawczej na system sprawiedliwości ze szkodą dla niezawisłości sędziów”.

Zdaniem Reyndersa mimo prób i spotkań nie udało się porozumieć z rządem PiS – i to właśnie dlatego Komisja Europejska zdecydowała się na bardziej stanowcze kroki.

– Muszę powiedzieć, iż jesteśmy u kresu tzw. dialogu w tej sprawie z Polską. Próbowaliśmy nawiązać prawdziwy dialog z rządem poprzez listy i prawne dokumenty, a następnie zgłosiliśmy się do Trybunału (Sprawiedliwości UE – red.) – mówił w 2021 r.

Jak wyjaśniał, KE otrzymała „pozytywne reakcje Trybunału Sprawiedliwości, ale nie ma zamiaru ze strony Polski, aby w pełni przestrzegać orzeczeń (TSUE – red.) – zauważył.

Kiedy Polsce zamrożono środki z unijnego funduszu odbudowy „NextGenerationEU”, odrzucał argumenty polskiego rządu, iż Polska pilnie potrzebuje pieniędzy z funduszu odbudowy, aby sfinansować pomoc dla uchodźców wojennych z Ukrainy.

– Właśnie dlatego, iż jesteśmy zaangażowani w porządek międzynarodowy oparty na zasadach, sami musimy przestrzegać zasad praworządności. W przeciwnym razie tracimy wiarygodność. Jak możemy żądać od Ukrainy reform, jeżeli teraz damy Polsce swego rodzaju „wojenny rabat” – pytał retorycznie w rozmowie z „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.

Reynders pozytywnie przyjął jednak zmianę rządu w Polsce w 2023 r. i plany nowego premiera Donalda Tuska przywrócenia niezależności sądów. – Widzimy, iż nowy rząd jest w pełni zdeterminowany do tego, by odbudować praworządność w Polsce – wskazał na początku ubiegłego roku.

Prawdą jest natomiast, iż Reyndersa objęto śledztwem ws. domniemanego prania brudnych pieniędzy. Jak ustalił belgijski dziennik Le Soir we współpracy z platformą śledczą Follow The Money, Belg miał do tego wykorzystywać losy w belgijskiej loterii.

Ursula von der Leyen: Polacy zaufali Unii Europejskiej”

Ursula von der Leyen, 67-letnia w tej chwili była niemiecka minister (m.in. obrony) została w 2019 r. wybrana na przewodniczącą Komisji Europejskiej i zastąpiła w tej roli Jeana-Claude’a Junckera.

Jej kandydaturę miał podczas szczytu Rady Europejskiej „wyciągnąć z kapelusza” prezydent Francji Emmanuel Macron, gdy przywódcy nie mogli dojść do porozumienia w sprawie nominacji kandydata wiodącego Europejskiej Partii Ludowej Manfreda Webera (rodaka i partyjnego kolegi von der Leyen z CDU), a m.in. Polska i Węgry blokowały kandydaturę Fransa Timmermansa z PES.

Jak pisaliśmy wtedy w EURACTIV.pl, zdaniem ówczesnego premiera Mateusza Morawieckiego to głosy europosłów PiS przeważyły później szalę w Parlamencie Europejskim i dzięki nim zatwierdzono nominację von der Leyen.

– Opowiadaliśmy się za kandydatem kompromisu, który będzie dawał nadzieję na pojednanie. Pokazaliśmy naszą skuteczność. Pokazaliśmy, iż opowiadamy się za Europą normalności, by dla Polaków europejskość kojarzyła się z konkretem – mówił wtedy Morawiecki o kandydaturze Niemki.

Po jej pierwszej kadencji na stanowisku przewodniczącej Komisji Europejskiej PiS zmieniło jednak zdanie o von der Leyen i nie poparło jej reelekcji w 2024 r.

Choć szefowa KE nie odpowiadała tak bezpośrednio jak Reynders za dialog z Polską w sprawie praworządności, to odpowiadała za kroki podejmowane przez podległą jej instytucję w odniesieniu do nieprzestrzegania przez Polskę wyroków TSUE.

– Polacy muszą mieć możliwość korzystania ze sprawiedliwego i równego traktowania w sądownictwie, tak jak wszyscy inni obywatele europejscy. W Unii Europejskiej wszyscy mamy te same prawa. Ta podstawowa zasada ma najważniejszy wpływ na życie ludzi – mówiła w debacie w Parlamencie Europejskim w październiku 2021 r.

– o ile bowiem prawo europejskie byłoby stosowane inaczej w Grenoble, Getyndze lub Gdańsku, obywatele UE nie mogliby wszędzie korzystać z tych samych praw – tłumaczyła.

Podobnie jak w poprzedniej kadencji Timmermans, wskazywała, iż w krokach dyscyplinujących polski rząd chodzi o ochronę praw Polaków, a zatem nie są to kroki przeciwko Polsce i narodowi polskiemu.

– Przystępując do UE Polacy zaufali Unii Europejskiej. Oczekiwali, iż UE będzie bronić ich praw. I nie mylili się. Komisja jest strażnikiem Traktatu. Obowiązkiem Komisji, na której czele stoję, jest ochrona praw obywateli UE, niezależnie od tego gdzie ci obywatele mieszkają w naszej Unii – podkreśliła podczas tej samej debaty.

Jednocześnie niemiecka polityk w niektórych kwestiach przyznawała Polsce rację. W obliczu rosyjskiej inwazji na Ukrainę stwierdziła w swoim dorocznym Orędziu o stanie Unii Europejskiej, iż Europa „ma nauczkę z tej wojny” i iż „trzeba było wsłuchiwać się w głosy w Polsce i krajach bałtyckich”, które „od lat nam mówiły, iż (prezydent Rosji Władimir – red.) Putin się nie zatrzyma”.

Gdy po dojściu do władzy koalicji na czele z Donaldem Tuskiem nowy minister sprawiedliwości Adam Bodnar przedstawił plan działań na rzecz przywracania praworządności, KE podjęła decyzję o zamknięciu procedury z mocy artykułu 7 TUE wobec Polski.

Podobnie jak Reynders, von der Leyen wyrażała zadowolenie z działań nowego gabinetu. – Trwające przywracanie praworządności w Polsce ma wielkie znaczenie dla Polek i Polaków oraz dla całej Unii. Świadczy to o sile praworządności i demokracji w Europie – powiedziała, ogłaszając wspomnianą decyzję.

W swoim wpisie Ewa Zajączkowska-Hernik wypomniała Niemce aferę, nazwaną „Pfizergate”. Chodziło w niej o SMS-y, jakie von der Leyen wymieniała w 2020 r. z dyrektorem generalnym Pifzera Albertem Bourlą, z którym negocjowała umowy na zakup dla Unii Europejskiej szczepionek na COVID-19.

Von der Leyen odmówiła ujawnienia tych wiadomości. „New York Times” pozwał w tej sprawie KE. W maju Sąd UE orzekł, iż Komisja Europejska złamała zasady przejrzystości obowiązujące instytucje Unii Europejskiej i „nie przedstawiła wiarygodnego wyjaśnienia uzasadniającego odrzucenie wniosku dziennikarza” o udostępnienie wiadomości tekstowych.

W liście do gazety z 28 lipca KE poinformowała, iż szef gabinetu Von der Leyen, Björn Seibert, w poprzednim miesiącu sprawdził telefon komórkowy używany przez szefową Komisji i zainstalowaną na nim aplikację Signal i nie znalazł żadnych wiadomości, które pasowałyby do opisu gazety.

W oświadczeniu wydanym w reakcji na wyrok sądu Komisja stwierdziła, iż „powinna była podać bardziej szczegółowe wyjaśnienie w swojej decyzji, iż nie posiada dokumentów żądanego typu”.

Z kolei w październiku Sąd Najwyższy Belgii orzekł, iż pozew karny wniesiony przeciwko von der Leyen przez byłego lobbystę UE Frédérica Baldana jest niedopuszczalny, co zakończyło trzyletnie postępowanie sądowe.

Zarzuty dotyczyły ingerencji w sprawy publiczne, niszczenia dowodów, korupcji i konfliktu interesów. Początkowo do sprawy przyłączyły się także Węgry i Polska, a także wiele innych podmiotów.

Federica Mogherini: „Bardzo cenimy Polskę”

52-letnia w tej chwili Włoszka była szefową włoskiej dyplomacji od lutego do października 2024 r., a następnie wysoką przedstawiciel UE do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa oraz wiceprzewodniczącą KE Junckera (2014-2019). Po zakończeniu kadencji, w 2020 r. została rektorem Kolegium Europejskiego, z którego to stanowiska zrezygnowała w ubiegły czwartek (4 grudnia).

Jako szefowa unijnej dyplomacji Mogherini unikała wypowiadania się na temat stanu praworządności w Polsce i konfliktu na tym polu między Komisją, do której należała, a polskim rządem. Być może wynikało to po części z jej bliskiej współpracy z Donaldem Tuskiem jako szefem Rady Europejskiej – nie wypadało jej negatywnie komentować sytuacji w jego kraju, tym bardziej, iż jej kompetencje nie obejmowały kwestii praworządności.

Polska była jednak pierwszym krajem członkowskim UE, jaki Mogherini odwiedziła w 2014 r. po objęciu urzędu. Spotkała się wówczas w Warszawie m.in. z ówczesnymi prezydentem Bronisławem Komorowskim i ministrem spraw zagranicznych Grzegorzem Schetyną.

Włoszka nie szczędziła Polsce ciepłych słów także podczas wizyty w 2016 r., miesiąc przed szczytem NATO w Warszawie, już za rządów PiS. – Z tego co widzę w Brukseli, Polska jest bardzo mocnym państwem członkowskim, bardzo silnym członkiem rodziny. Wiem, jak silne przekonania mają Polacy na temat członkostwa w UE – powiedziała na wspólnej konferencji z prezydentem Andrzejem Dudą.

– Fakt, iż Polska przyczynia się do rozwoju UE w tak zdeterminowany sposób, jest czymś, co bardzo wysoko cenimy – pochwaliła nasz kraj.

W 2019 r. w internecie pojawił się natomiast fake news, z którego wynikało, jak gdyby szefowa unijnej dyplomacji miała w ostry sposób skrytykować prezesa PiS. – Jarosław Kaczyński to przykład zaściankowości, ohydnej ksenofobii, brutalnego nacjonalizmu, pychy i pogardy dla słabszych oraz nienawiści do wszystkich o innych poglądach – miała powiedzieć.

W rzeczywistości wypowiedź ta była anonimowym wpisem na forum „Głosu Koszalińskiego”, pochodzącym z sierpnia 2015 r. Wątek dotyczył przeróbki hymnu, w który została wpleciona postać Jarosława Kaczyńskiego i miał dziewięć stron.

Federica Mogherini jest oskarżona o korupcję i konflikt interesów w sprawie dotyczącej domniemanego ustawienia przetargu przez Europejską Służbę Działań Zewnętrznych na na dziewięciomiesięczny program szkoleniowy dla młodych dyplomatów w państwach członkowskich UE w latach 2021–2022.

Przetarg został ogłoszony przez służbę dyplomatyczną i wygrało go Kolegium, które stworzyło Akademię Dyplomatyczną UE. Na jej czele stanęła Mogherini.

Śledczy badają zarzuty, iż Kolegium Europejskie miało dostęp do poufnych informacji dotyczących przetargu, który powinien pozostać tajny, aby zapewnić uczciwą konkurencję między instytucjami ubiegającymi się o możliwość prowadzenia nowej akademii.

W obliczu kontrowersji wokół swojej osoby Mogherini podała się do dymisji ze stanowisk rektora Kolegium i dyrektora Akademii Dyplomatycznej UE.

Ewa Kaili: „Zerowa tolerancja wobec łamania praworządności”

47-letnia Greczynka Ewa Kaili była europosłanką z ramienia socjalistycznej partii PASOK (z której wykluczono ją w reakcji na aferę Katargate) w latach 2014-2024.

W 2016 r. Kaili była wśród europosłów opowiadających się za wdrożeniem mechanizmu w ramach artykułu 7 TUE wobec Polski. Głosowała też za szeregiem rezolucji w sprawie praworządności w Polsce dotyczących m.in. paraliżu Trybunału Konstytucyjnego (2016), uruchomienia art. 7 wobec Polski (2018) i stref wolnych od LGBT (2021).

W grudniu 2021 r. podpisała się też pod listem, wzywającym Komisję Europejską do „zerowej tolerancji wobec tych prób dalszego demontowania rządów prawa i praw podstawowych w Polsce”.

List nie odnosił się do sądownictwa, a do praw reprodukcyjnych. Wspomniano w nim o ustawie ustanawiającej Instytut Rodziny i Demografii (IRiD), propozycji „rejestru ciąż” oraz zaostrzenia przepisów dotyczących aborcji.

W grudniu 2022 r. Ewa Kaili stała się główną bohaterką tzw. afery Katargate. Została ona zatrzymana w Brukseli przez funkcjonariuszy belgijskiej policji w ramach prowadzonego przez Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF) śledztwa dotyczącego korumpowania m.in. polityków przez przedstawicieli Kataru.

Greczynkę oskarżono o korupcję, udział w grupie przestępczej i pranie brudnych pieniędzy. Zarzuty usłyszeli też m.in. jej partner Francesco Giorgi oraz były eurodeputowany socjalistów Pier Antonio Panzeri, w którego domu znaleziono ponad 600 tys. euro.

W sprawę zamieszani byli także dwaj czynni europosłowie tej frakcji – Belg Marc Tarabella oraz Włoch Andrea Cozzolino, którzy w następstwie podejrzeń o złamanie prawa zostali z niej wyrzuceni. Na ten moment żadna z tych osób nie przebywa jednak w areszcie.

Sąd zdecydował o jej tymczasowym aresztowaniu greckiej polityk. Odwołano ją też z funkcji wiceprzewodniczącej Europarlamentu. W kwietniu 2023 objęto ją aresztem domowym, który uchylono w maju tego samego roku.

W lipcu Sąd UE unieważnił decyzję Parlamentu Europejskiego o odmowie udostępnienia Kaili wewnętrznych dokumentów dotyczących nadużyć związanych z dodatkami dla akredytowanych asystentów posłów. Europosłanka wnioskowała o dostęp do tych materiałów w celu obrony w toczącym się przeciwko niej postępowaniu.

Idź do oryginalnego materiału