Tusk: Nie będę wyciągał dramatycznych konsekwencji z powodu przejęzyczenia. Problemem jest co innego

300polityka.pl 2 dni temu

- Nie, nie będę wyciągał jakichś dramatycznych konsekwencji z powodu przejęzyczenia. Gdyby politycy mieli dawać swoje głowy w związku z tym, iż się przejęzyczyli, nie wiem, czy byliby kiedykolwiek chętni do sprawowania jakichś funkcji - powiedział premier Donald Tusk na konferencji prasowej po spotkaniu z premierem Kanady.


"Ważne są intencje, czyny, działania, a nie przejęzyczenia"
- W polityce ważne są intencje, czyny, działania, a nie przejęzyczenia. Musi się wreszcie skończyć ta polityczna wojna, w której używa się haniebnych argumentów, które są czerpane z naszej dramatycznej historii. [...] Mi nikt nie musi przypominać, iż obozy koncentracyjne w Polsce były budowane i prowadzone przez niemieckich nazistów. My wszyscy w Polsce wiemy, iż były to niemieckie, nazistowskie obozy koncentracyjne - kontynuował szef rządu.


- Moi obaj dziadkowie byli więźniami niemieckich obozów koncentracyjnych [...]. Jeden z moich dziadków był także i do dzisiaj jest obiektem kampanii nienawiści i pogardy organizowanej przez tych, którzy są gotowi tego typu historie przeinaczać, przekłamywać, po to, żeby atakować premiera swojego kraju od wielu, wielu lat w sposób zupełnie nieakceptowalny - mówił dalej.


"Problemem jest to, iż są w Polsce politycy blisko współpracujący z partiami niekryjącymi sentymentu do nazizmu"
- Są dzisiaj w Polsce politycy i partie polityczne, które blisko współpracują z partiami np. w Niemczech, które nie kryją swojego sentymentu do nazistowskiej przeszłości. Które kwestionują polskie granice. To jest problem, nie przejęzyczenie pani minister. Problemem jest to, iż są w Europie politycy i oni rosną w siłę i którzy znajdują sojuszników w Polsce, którzy wprost nawiązują z sentymentem, z taką ekscytacją do nazistów i do tamtej historii - dodał premier.
Idź do oryginalnego materiału