Tusk – liberalny zamordysta. O ograniczaniu swobód dla „postępu” pisał już w latach 80-tych

2 godzin temu

Jak zwracał uwagę na łamach portalu dorzeczy.pl Lech Mażewski, Donald Tusk już dekady temu pisał o konieczności ograniczania swobód obywatelskich dla obrony liberalnego porządku. Nawiązanie premiera do modelu demokracji walczącej, w której twardą ręką rozprawia się z opozycją uznaną za „zagrożenie dla demokracji” nie powinno zaskakiwać. W rzeczywistości pokazuje jasno cele szefa obozu rządzącego.

Jak podkreślił publicysta dorzeczy.pl, już w 1984 roku, jeszcze pod pseudonimem „Anna Barycz” obecny premier snuł wizję progresywnej państwowości, która ogranicza swobody obywateli, by zachować swój ideologiczny kurs. „Postęp (…) będący w końcu faktem historycznym, a nie wymysłem progresistów, wymaga zwiększenia społecznego nadzoru nad gospodarką i bolesnego, ale koniecznego ograniczenia swobody jednostki”, przywołał opinię Tuska Lech Mażewski.

Wspomniany przez publicystę fakt nadaje pełniejszych kolorów odwołaniu się szefa rządu we wrześniu bieżącego roku do modelu „demokracji walczącej”. Po tym, jak Tusk ogłosił w mediach społecznościowych „wycofanie kontrasygnaty” pod nominacją Krzysztofa Wesołowskiego na przewodniczącego Izby Cywilnej SN na rząd spadła fala krytyki. Posunięcie nie miało bowiem żadnych podstaw prawnych i stanowiło przykład nadużycia władzy.

Mimo to Donald Tusk, niesiony do władzy hasłami praworządności, pojawił się na dzień po skandalu w senacie i przedstawiał swoje działanie jako przykład odwagi i aktywności. Szef rządu zapewnił też parlamentarzystów, iż jeszcze wielokrotnie w swojej kadencji zamierza posunąć się do kroków, jakie będą martwić prawników i znawców konstytucji. Zadeklarował przy tym, iż tego wymaga w Polsce sprawa… „demokracji walczącej”.

Ta wizja polityczna, stworzona przez niemieckiego prawnika Karla Loewensteina, zakłada aktywną walkę państwa z nieprawomyślnymi obywateli, uznanymi za zagrożenie dla systemu demokratycznego.

Z redakcyjnej przeszłości Tuska można wyciągnąć zresztą więcej poszlak, wskazujących na przywiązanie szefa rządu do wizji walki z polityczną konkurencją. W założonym wspólnie przez Tuska i współpracowników piśmie „CDN” regularnie ukazywały się pisma Karla Poppera, mentora George’a Sorosa. Według tego znanego myśliciela politykę można sprowadzić do rywalizacji pomiędzy „społeczeństwem otwartym” – zbiorem zatomizowanych jednostek, a wrogim mu z natury ustrojem plemiennym, opartym na wspólnocie religii i pochodzenia.

Wobec podobnych inspiracji politycznych premiera łatwo zauważyć, iż to nie starania o praworządność, czy sprawne działanie państwa są głównym celem szefa rządu. „Sensem działań Tuska jest głównie obrona ideologicznego i społeczno-gospodarczego panowania liberalizmu, a nie czegokolwiek innego”, uważa Lech Mażewski. „Zwycięstwo koncepcji demokracji walczącej spowodowałoby, iż brukselski jarłyk uprawniający do rządzenia Polską na stałe należałby do obozu liberalno-lewicowego, z pominięciem wszystkich innych sił politycznych, które, co najwyżej, mogłyby odgrywać rolę patriotycznego czy katolickiego PAX-u”, dodawał. I to jest właśnie ideał Tuska. Ideał dla którego jest gotów ograniczać nasze wolności. Z demokracją i liberalizmem – choćby na zasadach demokratycznych i liberalnych – nie wolno bowiem zadzierać!

Źródła: dorzeczy.pl, PCh24.pl

FA

„Demokracja walcząca”, czyli rządy niewielu przeciwko wielu

Idź do oryginalnego materiału