TUSK JAK WĘGLARZ STANISŁAW PALUCH

niepoprawni.pl 1 rok temu

Unia Europejska do której wstępowaliśmy w 2004 roku już nie istnieje. To w czym chcąc nie chcąc dzisiaj uczestniczymy to realizowany konsekwentnie projekt budowy IV Rzeszy. Najbardziej przerażające w tym wszystkim jest to, iż hegemonem w Europie chce stać się państwo, które stwarza na Starym Kontynencie największe problemy stając się europejską parszywą owcą stwarzającą zagrożenia, których koszty rozwiązywania przerzuca później na innych, najczęściej Bogu ducha winnych ofiar niemieckiej wyjątkowo parszywej polityki. Niech pierwszym przykładem będzie trwająca na Ukrainie wojna, do której na pewno by nie doszło gdyby nie niemiecka pazerność, która ośmieliła zbrodniarza Putina i pozwoliła mu dozbrajać armię, która i tak okazała się kolosem na glinianych nogach. Niemcy nie tylko umożliwili reżimowi zbrodniarza Putina zdobywanie pieniędzy, ale budowali dla jego zbrodniczej armii nowoczesne poligony i sprzedawali broń omijając embargo nałożone na Rosję po zaanektowaniu Krymu. To Niemcy zachęcili Putina do agresji pomagając mu w wyeliminowaniu Ukrainy z tranzytu rosyjskiego gazu przez jej terytorium budując rurociągi Nord stream 1 i Nord Stream 2. Po rosyjskiej agresji wyczekiwali niecierpliwie przez pierwsze dni na zajęcie Kijowa, a w tym czasie grzały się druty telefoniczne na linii Scholz-Putin. Kiedy Rosja zaczęła ponosić klęski Scholz natychmiast zaczął przedstawiać się fałszywie jako największy obrońca Ukrainy.

Nie będę jednak pisał dzisiaj nic więcej o trwającej za naszą wschodnią granicą wojnie, ale skupię się na innym wielkim zagrożeniu, które pazerni Niemcy zafundowali Europie. Aby ten problem bardzo lapidarnie streścić wystarczą zaledwie dwa cytaty.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel w 2015 r.: „Damy radę, Niemcy są silnym krajem. Migranci i proces ich integracji to szansa dla Niemiec”. Mamy tu przykład, który można zatytułować: Stwórz problem. A teraz niemiecki pomysł jak pozbyć się problemu i jego koszty przerzucić na innych.
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz w 2023 r.: "Nowy sprawiedliwy system odciąży też Niemcy, ponieważ do tej pory byliśmy głównym celem w znacznej mierze niekontrolowanej migracji wewnętrznej w strefie Schengen”. W ciągu ośmiu lat „silny kraj” zmienił zdanie i tę „szansę dla Niemiec” nazywa już problemem, który chce przerzucić na inne kraje członkowskie UE.

Dlaczego w UE nie ma wystarczających sił, które mogłyby się przeciwstawić tej szkodliwej i zabójczej polityce Niemiec i Francji? Jak długo jest gotowa płacić za katastrofalne fundamentalne polityczne pomyłki Berlina i Paryża? Ano z tego powodu, iż w większości tych państw UE Berlin rozlokował służących mu polityków, a choćby całe partie polityczne, które realizują niemieckie interesy. Najjaskrawszym tego przykładem od wielu już lat jest Platforma Obywatelska, na czele której stoi niemiecki lokaj Tusk, który na tle niemieckich lokajów z innych państw członkowskich UE urasta do rangi najbardziej oddanego niemieckiego kamerdynera, który für Deutschland (dla Niemiec) jest gotów na wszystko. Nawet, jak się ostatnio przekonaliśmy, na definitywne zeszmacenie się jako niespotykany i niedościgniony oszust i kłamca.

Pech chciał, iż ostatnie rozmowy w Brukseli dotyczące obowiązkowej relokacji nielegalnych migrantów odbywały się w cieniu ataku hord barbarzyńców demolujących miasta we Francji, Belgii i Szwajcarii. Po raz kolejny na naszych oczach upadł mit „społeczeństwa otwartego” forsowanego od lat przez międzynarodowego szkodnika i miliardera Sorosa. Przed pierwszym lipcowym weekendem zaczęły pojawiać się przecieki o tym, iż Tusk dostał od swoich mocodawców z Berlina zielone światło na wykonanie ekwilibrystycznego politycznego szpagatu. W obawie przed wyborczą klęską zezwolono mu na polityczną woltę i w brew tomu co głosił przez lata kazano mu wystąpić w roli żarliwego patrioty broniącego polskich granic przed migrantami. Przecieki te potwierdził podsekretarz stanu w MSZ Paweł Jabłoński pisząc na Twitterze: „Sygnał z Niemiec – nie wiem na ile prawdziwy, ale ciekawy: @Platforma_org dostała od Niemiec i EPP pozwolenie, żeby poudawać w kampanii wyborczej ostry sprzeciw wobec nielegalnej imigracji. Zaczynają rozumieć, iż ludzie nie będą chcieli głosować na partię, która to popiera. A Platforma kojarzy się z popieraniem wszystkiego co proponuje UE i Niemcy, nieważne czy to dobre dla Polski – i teraz będzie próbowała z siebie ten wizerunek zrzucić…”

Bardzo gwałtownie te przecieki i spekulacje potwierdził sam Tusk zamieszczając w niedziele rano 2 lipca filmik na Twitterze, w którym napływ migrantów nazwał niebezpieczeństwem. Powiedział: Musimy jak najszybciej go (Jarosława Kaczyńskiego, przyp. red.) odsunąć od władzy, żeby uniknąć tego niebezpieczeństwa. Ono się naprawdę czai za rogiem. Polacy muszą odzyskać kontrolę nad swoim państwem i jego granicami. Być może, kiedy czytają Państwo ten tekst Tusk zaapelował już do prezesa Kaczyńskiego o podwyższenie o kilka metrów płotu na granicy z Białorusią, którego budowie się sprzeciwiał mówiąc o nielegalnych migrantach rzuconych na naszą granice przez Putina i Łukaszenkę: „To są biedni ludzie, którzy szukają swojego miejsca na ziemi”.


Domyślamy się, kto rozkazał Tuskowi przeskoczyć tę barykadę i zająć anty imigrancką pozycję. Tylko czemu ma służyć ta wolta? Czy Tusk może dzięki temu poszerzyć swój elektorat przed jesiennymi wyborami? Bardzo wątpię. Chociaż wszystkie sondaże wskazują, iż przytłaczająca większość Polaków jest przeciwna napływowi nielegalnych migrantów z Afryki i Bliskiego wschodu to trudno się spodziewać, aby prawicowa i patriotyczna część narodu uwierzyła Tuskowi w jego sfingowaną nagłą przemianę. Może więc chodzi o coś zupełnie innego? Może Berlin doszedł do wniosku, iż wśród wyborców totalnej opozycji jest spora grupa osób sceptycznie podchodzących do „ubogacania” Polski egzotycznymi migrantami i za wszelką cenę chce ich zatrzymać przy Tusku, każąc mu robić z siebie cyrkowego klauna fikającego na arenie przed publiką kozły w końskim łajnie z trocinami? Tylko komu potrzebna jest taka marna podróba skoro do dyspozycji są oryginały w postaci PiS-u i Konfederacji, których przedstawiciele od lat mówią wprost, co sądzą o polityce multi-kmlti i sprzeciwiają się pomysłom przymusowej relokacji nielegalnych imigrantów. Widzimy też zagubienie wśród opozycji i wspierających ją mediów. choćby zdezorientowany niemiecki Onet pisze: „Nagranie, które w niedziele rano opublikował na Twitterze lider Platformy Obywatelskiej, wywołało polityczną burzę w kraju. Donald Tusk natychmiast stał się obiektem licznych kpin ze strony polityków Zjednoczonej Prawicy. Słowa przewodniczącego PO oburzyły z kolei część parlamentarzystów opozycji, którzy zarzucili Tuskowi nakręcanie "spirali strachu i nienawiści wobec innych narodowości”.

Czyżby niemieccy protektorzy Tuska popełnili kardynalny błąd i strzelili sobie w oba kolana? Być może po bezczelnej wypowiedzi Webera, który wprost zapowiedział ingerencję w polskie wybory i po wstrząsających obrazkach z Francji, Belgii i Szwajcarii wpadli w panikę i dla ratowania swojego kandydata Tuska rozkazali mu przepasać się biało-czerwoną szarfą nie przewidując, iż będzie wyglądał jak węglarz Stanisław Paluch na planie filmu „Ostatnia paróweczka hrabiego Barry Kenta” w komedii Stanisława Barei „Miś”.


Tusk jest patologicznym kłamcą i mistrzem hipokryzji, ale tym razem przeszedł samego siebie. Ślepe posłuszeństwo Niemcom zabiło u niego polityczny instynkt samozachowawczy, bo tylko tak można wytłumaczyć zgodę na zrobienie z siebie totalnego głupola i kabotyna. Bardzo dobrze, iż temat nielegalnej migracji staje się głównym tematem kampanii wyborczej i to w chwili, kiedy Francja liże rany licząc straty przekraczające już miliard euro oraz z bezradnością i bezsilnością patrzy na obrabowane sklepy, spalone kamienice, biblioteki, posterunki policji i samochody. Według wstępnych rachunków spłonęło tysiąc budynków i dziesięć tysięcy samochodów.

W takiej sytuacji niemieccy nadzorcy Tuska doszli do wniosku, iż może on za bardzo kojarzyć się Polakom z samobójczą polityką otwartych drzwi, której efekty obserwowaliśmy ostatnio na ulicach francuskich i belgijskich miast i gdy coraz częściej mówi się o „rosyjskim śladzie” w tych zamieszkach. Jednak niemiecki pomysł na ratowanie wizerunku swojego lokaja Tuska jest tak kuriozalny, komiczny i głupi, iż tylko Stanisław Bareja gdyby żył mógłby coś tak zabawnego wymyślić. Całą tę niemiecką komedię politycznych pomyłek trzeba jednak umieć wykorzystać. Jak mówił ostatnio Jarosław Kaczyński: „Musimy być silni, ale o ile mamy być silni, to musimy wygrać, a o ile mamy wygrać, to w tej chwili chodzi o to, żebyśmy my wszyscy, cały obóz patriotyczny, żeby on zaczął tak pracować, żeby można było to nazwać gryzieniem trawy."

Artykuł ukazał się w „Warszawskiej Gazecie”

Idź do oryginalnego materiału