- jeżeli zakładnicy nie wrócą, zanim obejmę urząd, na Bliskim Wschodzie rozpęta się piekło - zadeklarował w ubiegłym tygodniu Donald Trump. Urząd prezydenta obejmuje 20 stycznia i wygląda na to, iż porozumienie w sprawie uwolnienia izraelskich zakładników ze Strefy Gazy jest tak blisko, jak nigdy wcześniej. Przedstawiciel nowego prezydenta zmusił władze Izraela do zaakceptowania warunków, które odrzucali przez wiele miesięcy.
REKLAMA
Zobacz wideo Rząd Izraela i Biały Dom przekraczają wszelkie granice w sprawie ludobójstwa w Gazie
Izraelski dziennikarz Barak Ravid opisał w portalu Axios.com szczegóły spotkania między premierem Izraela Binjamin Netanjahu a Steve’em Witkoffem, doradcą Donalda Trumpa ds. Bliskiego Wschodu. Witkoff, który jest amerykańsko-żydowskim biznesmenem, nie ma doświadczenia dyplomatycznego, ale jest bliskim współpracownikiem Trumpa. Choć formalnie obejmie rolę w administracji po 20 stycznia, to w ostatnich tygodniach przebywał w Katarze, gdzie prowadził negocjacje w sprawie wojny w Strefie Gazy.
Netanjahu przyciśnięty do porozumienia
W sobotę, informując o tym z małym wyprzedzeniem, Witkoff przyleciał z Kataru do Izraela i spotkał się z Netanjahu. Miał mu przekazać, iż Donald Trump życzy sobie, żeby w najbliższych dniach doszło do porozumienia w sprawie wojny w Strefie Gazy. W spotkaniu uczestniczyli też przedstawiciele ustępującego prezydenta Joe Bidena, ale jest jasne, iż to ludzie Trumpa w tej chwili rozdają karty.
Według źródeł cytowanych przez "Times of Israel" Witkoff na jednym spotkaniu zrobił "więcej, by przekonać Netanjahu, niż Joe Biden przez rok". Dwa dni po spotkaniu przedstawiciele Izraela i Hamasu poinformowali negocjatorów, iż zasadniczo zgadzają się na porozumienie i trwa dopracowywanie szczegółów. W środę izraelskie media podały, iż doszło do "przełomu" w rozmowach i porozumienie może zostać ogłoszone w czwartek lub piątek.
Porozumienie ma opierać się na warunkach, o których obie strony rozmawiają przez pośredników od wielu miesięcy. To stopniowe uwalnianie zakładników (lub przekazywanie ich szczątków) w zamian za zawieszenie broni, uwolnienie Palestyńczyków przetrzymywanych w Izraelu oraz całkowite wycofanie izraelskich wojsk ze Strefy Gazy.
W Gazie pozostaje 98 zakładników porwanych przez Hamas oraz inne grupy podczas ataku 7 października 2023 roku. Portal Axios podaje, iż według izraelskiego wywiadu około połowa z nich może wciąż żyć. Wśród nich jest troje amerykańskich obywateli. Porozumienie ma być wprowadzane etapami. W pierwszym z nich ogłoszone będzie zawieszenie broni na sześć tygodni, a z Gazy wyjedzie 33 zakładników - kobiet, dzieci, starszych i chorych. Izrael uwolni zaś 1000 przetrzymywanych Palestyńczyków, częściowo wycofa wojska z Gazy i wpuści więcej pomocy humanitarnej.
Druga faza obejmie uwolnienie reszty zakładników i trwałe zawieszenie broni, a ostatnia - wydanie Izraelowi ciał nieżyjących zakładników. Według izraelskiego dziennikarza Amosa Harela druga faza będzie najtrudniejsza, bo wynegocjowanie jej szczegółów pozostawiono na okres wdrażania pierwszej fazy. Rodziny zakładników spoza pierwszej grupy obawiają się, iż rozmowy mogą znowu się załamać lub iż Hamas zdecyduje się na nieuwalnianie ostatnich zakładników, by zostali jako "polisa ubezpieczeniowa" - z obawy, iż gdy wszyscy zakładnicy wrócą do Izraela, ten wznowi wojnę.
Sojusznicy Netanjahu wściekli
Według izraelskich mediów treść porozumienia w zasadniczej części jest taka sama, jaka była od miesięcy, ale przez ten czas nie udawało się uzyskać zgody obu stron. Gdy negocjacje tkwiły w impasie, izraelscy zakładnicy dalej przebywali w strasznych warunkach w Gazie, a Palestyńczycy ginęli na skutek izraelskich działań zbrojnych.
Skrajni sojusznicy premiera Netanjahu, w tym minister bezpieczeństwa wewnętrznego Itamar Ben-Gewir z radykalnej partii Żydowska Siła, krytykują bliskie zawarcia porozumienie z Hamasem. I oficjalnie przyznają, iż wcześniej torpedowali proces negocjacji ws. uwolnienia zakładników i zawieszenia broni.
- W ciągu ostatniego roku, wykorzystując naszą siłę polityczną, raz za razem udawało nam się zapobiec zawarciu tej umowy - stwierdził w nagraniu w mediach społecznościowych. Wezwał innych polityków skrajnej prawicy do opuszczenia rządu (i w konsekwencji pozbawienia Netanjahu większości), jeżeli dojdzie ono do skutku. Ben-Gewir chciałby dalszego "niszczenia Hamasu" i okupacji co najmniej części Gazy. Stwierdził, iż wycofanie się teraz oznacza "poddanie się", a śmierć "setek izraelskich żołnierzy pójdzie na marne".
Otwarte przyznanie się do blokowania porozumienia wywołało z kolei złość rodzin zakładników. To dla nich ostateczny dowód na to, o czym mówią od dawna w czasie protestów - iż ich bliscy mogliby zostać uwolnieni wcześniej, gdyby władzom Izraela nie zależało na kontynuowaniu wojny. Zarzucają, iż gdyby nie to, być może niektórzy z nieżyjących już zakładników wróciliby do domu żywi.
Dlaczego Netanjahu - zakładając, iż nie zmieni już zdania - zgadza się teraz na porozumienie, które przez wiele miesięcy było nieakceptowalne? Izraelski "Haaretz" spekuluje o różnych możliwych powodach. Z jednej strony komentarze osób z kręgów rządowych wskazują, iż zaskoczyła ich silna presja Trumpa na zawarcie porozumienia. Z drugiej - niewykluczone, iż jest to wygodna wymówka dla samego premiera, który może opowiadać, iż porozumienie wymusiły na nim Stany Zjednoczone i zdjąć z siebie część odpowiedzialności.
Oskarżenia o ludobójstwo
7 października 2023 roku Hamas i inne grupy dokonały ataku na izraelskie bazy wojskowe i miejscowości wokół Strefy Gazy, zaatakowano także odbywający się tam festiwal muzyczny. Zabiły prawie 1200 osób, w tym prawie 800 cywilów, oraz wzięły 251 zakładników.
W reakcji na to Izrael rozpoczął najpierw całkowitą blokadę oraz bombardowanie Strefy Gazy, a później inwazję lądową na kolejne części palestyńskiej enklawy. Przez ponad rok wojny zniszczono ogromną część budynków i infrastruktury. Z powodu skrajnie ograniczonych dostaw żywności i pomocy humanitarnej duża część populacji Gazy znalazła się na skraju głodu.
Izrael stracił w walce blisko 1000 żołnierzy. Siły Zbrojne Izraela zabiły - według różnych szacunków - od 45 do 65 tysięcy Palestyńczyków, w zdecydowanej większości cywili. Nieznana jest liczna osób, które zmarły z powodu głodu, chorób i braku dostępu do opieki zdrowotnej oraz innych konsekwencji konfliktu. Prawie 100 tysięcy odniosło rany.
W grudniu tego roku dwie z najważniejszych organizacji broniących praw człowieka na świecie - Amnesty International oraz Human Rights Watch - zarzuciły władzom Izraela dokonywanie zbrodni ludobójstwa w Strefie Gazy.
W liczącym blisko 300 stron raporcie Amnesty International opisuje, iż zbrodnie wojenne w połączeniu z "bezprawną okupacją, rasistowską, odczłowieczającą retoryką i ludobójczymi wypowiedziami wysokich urzędników izraelskich" świadczą o "zamiarze ludobójstwa Palestyńczyków". Już na początku 2024 roku Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze zastosował środki tymczasowe – zabezpieczenie na czas postępowania – w sprawie o ludobójstwo, którą przeciwko Izraelowi złożyła Republika Południowej Afryki. W listopadzie Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania premiera Netanjahu i byłego ministra obrony Joawa Galanta w związku z oskarżeniem o zbrodnie wojenne i przeciwko ludzkości podczas wojny w Strefie Gazy.