Trump bawi się zapałkami. Netanjahu może mieć dostęp do potężnego arsenału

14 godzin temu
Zdjęcie: Fot. REUTERS/Leah Millis


Izrael zerwał umowę z Hamasem i od wtorku bombarduje Strefę Gazy z intensywnością niewidzianą od pierwszych miesięcy inwazji. Zachęcone przez Trumpa izraelskie władze prą do usunięcia wszystkich Palestyńczyków z Gazy.
"Przegląd międzynarodowy" to nowe miejsce w Gazeta.pl, gdzie współautor podcastu "Co to będzie" Miłosz Wiatrowski-Bujacz wybiera i opisuje najważniejsze wiadomości ze świata, które mogły wam umknąć w ciągu tygodnia. Świat nie będzie na nas czekał, więc zapraszamy co sobota, o godz. 10 na Gazeta.pl.


REKLAMA


W tym tygodniu przyglądamy się sytuacji w Strefie Gazy.
Co robi Izrael w Strefie Gazy?
We wtorek nad ranem izraelska armia rozpoczęła bez żadnego ostrzeżenia masowe bombardowanie Strefy Gazy. W pierwszym dniu nalotów zginęło 400 Palestyńczyków, 600 zostało rannych. Wśród zabitych było co najmniej 180 dzieci i 90 kobiet. W ciągu następnych dwóch dni izraelskie wojsko zabiło kolejne 200 osób.
W piątek minister obrony Israel Katz poinformował w oświadczeniu, że


wojsko otrzymało od niego rozkaz zajęcia jak największego obszaru Strefy Gazy, a zajęte tereny mają zostać anektowane przez Izrael jeżeli Hamas nie wypuści wszystkich przetrzymywanych izraelskich zakładników.
Nastąpi "intensyfikacja działań zbrojnych obejmujących ostrzał ze strony sił powietrznych, marynarki wojennej i sił lądowych" oraz „rozszerzenie inwazji lądowej".
Dla osiągnięcia celów operacji, armia ma "użyć wszystkich wojskowych i cywilnych punktów nacisku", włącznie z całkowitą czystką etniczną Palestyńczyków w Strefie Gazy.


Zgodnie z oficjalną narracją izraelskiego rządu odpowiedzialność za zerwanie zawieszenia broni ponosi Hamas - bo nie chce zgodzić się na dalszy program wymiany izraelskich zakładników za palestyńskich więźniów (z których wielu nie otrzymało żadnych wyroków).


Zobacz wideo Elon Musk śmieszkuje z obrzezania. Akurat nie ma z czego


To oczywista wymówka. Zgodnie z zawartym w styczniu porozumieniem, zawieszenie broni miało składać się z trzech etapów. Pierwszy, polegający wyłącznie na wymianie zakładników, miał zakończyć się 1 marca. W ramach drugiego, trwającego 6 tygodni etapu, Hamas zobowiązał się do przekazania Izraelowi wszystkich pozostałych żywych zakładników, pod warunkiem, iż obie strony dojdą do porozumienia w sprawie trwałego zakończenia działań wojennych oraz wycofania się wszystkich izraelskich żołnierzy ze Strefy Gazy.
Izraelski rząd postanowił jednak złamać wynegocjowane wcześniej ustalenia i zamiast tego wystąpił o przedłużenie etapu pierwszego. Hamas się na to nie zgodził, bo nie mógł się zgodzić. Oznaczałoby to przekazanie Izraelowi wszystkich zakładników bez uzyskania w zamian żadnych gwarancji dotyczących zakończenia inwazji i bezpieczeństwa mieszkańców Gazy.


Krótko mówiąc, Izrael zerwał zawieszenie broni i wznowił inwazję dlatego, iż Hamas nie zgodził się dobrowolnie na jednostronne złamanie przez Izrael zawartych w porozumieniu warunków, dzięki którym doszło do jego podpisania.


Choć rząd Benjamina Netanjahu używa jako alibi losu pozostałych zakładników przetrzymywanych przez Hamas, to w rzeczywistości nowa izraelska ofensywa zmniejsza ich szanse na przeżycie. Hostages and Missing Families Forum, organizacja zrzeszająca rodziny zakładników oraz osób zaginionych w wyniku ataku Hamasu z 7 października 2023, wydała we wtorek oświadczenie, w którym oskarżyła rząd Netanjahu, iż "porzucił zakładników". Przedstawiciele rodzin zaznaczyli również w oświadczeniu, iż "twierdzenie, iż wojna została wznowiona po to, żeby uwolnić zakładników, jest całkowitym oszustwem", bo ponowienie działań zbrojnych jest "tym, czego bali się najbardziej".
Co na to wszystko Stany Zjednoczone?
Zerwanie przez Izrael porozumienia o zawieszeniu broni teoretycznie powinno wywołać zdecydowaną reakcję Donalda Trumpa, który szczyci się tym, iż odegrał kluczową rolę w jego wynegocjowaniu. W rzeczywistości Trump nie tylko otwarcie wspiera wznowienie inwazji, ale sam jest za nie w sporej części odpowiedzialny. Na początku marca sekretarz stanu Marco Rubio ogłosił, iż w trybie nadzwyczajnym podjął decyzję o tym, żeby przyspieszyć przekazanie Izraelowi pomocy militarnej o wartości 4 miliardów dolarów. Od 20 stycznia Biały Dom podpisał zgody na sprzedaż Izraelowi sprzętu wojskowego o łącznej wartości 12 miliardów dolarów. Netanjahu wie, iż ma potencjalny dostęp do niemal nieskończonego arsenału broni.


A to nie wszystko. Udzielona przez Trumpa w czasie wizyty Netanjahu w Waszyngtonie deklaracja, iż w Strefie Gazy nie ma przyszłości dla Palestyńczyków i w związku z tym powinni zamieszkać gdzie indziej, została w Izraelu poprawnie zinterpretowana jako jawne przyzwolenie na przeprowadzenie całkowitej czystki etnicznej. Nie tylko zresztą przyzwolenie. Trump zapowiedział również, iż będzie wywierał presję na kraje otrzymujące amerykańskie wsparcie - jak Jordania czy Egipt - żeby przyjęły ponad 2 miliony Palestyńczyków zamieszkałych w Gazie. W zeszłym tygodniu Associated Press dotarła do informacji, iż amerykańscy i izraelscy dyplomaci aktywnie szukają innych państw skłonnych do przyjęcia wysiedlonych Palestyńczyków. Cytowane przez agencję anonimowe źródła z administracji Trumpa i rządu Netanjahu wskazały, iż podjęto rozmowy z rządami Sudanu, Somalii oraz Republiki Somalilandu, separatystycznego regionu Somalii nieuznawanego oficjalnie przez żadne państwo na świecie.
Wysiedlenie wszystkich mieszkańców Strefy Gazy było jeszcze parę miesięcy temu postulatem, do którego nawoływali najbardziej radykalni członkowie izraelskiego rządu. Sam Netanjahu unikał podobnych deklaracji z obawy o to, iż stanowiłyby oczywiste potwierdzenie tego, iż czystka etniczna Palestyńczyków stanowi oficjalną politykę Izraela. Teraz, gdy Biały Dom jest nie tyle skłonny do przymknięcia na to oka, co otwarcie proklamuje to jako swoją wizję przyszłości Gazy, izraelskie elity polityczne zaczynają głośno mówić to, o czym do niedawna mogli jedynie po cichu marzyć.
Jak zwraca uwagę izraelski dziennikarz Meron Rapaport na łamach portalu +972, dotyczy to również polityków uważanych za wyważonych.


Benny Gantz, członek rządu Netanjahu, który podał się do dymisji w czerwcu 2024 w proteście przeciwko temu, iż premier "nie ma żadnego planu na to, jak ma wyglądać Gaza po wojnie" - i który proponował stworzenie międzynarodowej struktury rządzącej enklawą, w skład w której wchodziliby przedstawiciele Palestyńczyków - określił plan Trumpa jako "oryginalny, kreatywny i interesujący".
Yair Lapid, "liberalna twarz" izraelskiej sceny politycznej, stwierdził, iż wspólna konferencja prasowa Trumpa i Netanjahu była "dobra dla Izraela".
Lider syjonistycznej lewicy Yair Golan ograniczył swoją krytykę czystki etnicznej do stwierdzenia, iż propozycja jest "mało praktyczna".


Izrael daje Palestyńczykom wybór. Możecie oddać natychmiast zakładników, a my następnie wznowimy naszą kampanię i zabijemy kolejne parędziesiąt tysięcy osób, a resztę siłowo wysiedlimy. Skoro jednak nie chcecie natychmiast oddać wszystkich zakładników, to wznawiamy naszą kampanię i zabijemy kolejne parędziesiąt tysięcy osób, a resztę siłowo wysiedlimy.


Ogromna większość mieszkańców Gazy to dzieci, wnuki i prawnuki Palestyńczyków wysiedlonych siłą - i bez prawa powrotu - ze swoich domów przez Izrael w 1948 roku. Teraz władze Izraela wierzą, iż mogą "dokończyć dzieła". I właśnie dlatego - i tylko dlatego - zerwały zawieszenie broni.


A co jeszcze działo się w tym tygodniu na świecie?
Chiny. Ładowanie z prędkością stacji (benzynowej). Chiński producent aut elektrycznych BYD ogłosił na początku tygodnia, iż opracował technologię pozwalającą na pełne naładowanie baterii zasilającej samochody BYD w około 5 minut. To czterokrotnie szybciej, niż pozwalają na to najszybszy system ładowania Tesli i ponad dwukrotnie szybciej niż najnowsze elektryczne modele Mercedesa i BMW. BYD, które przegoniło właśnie Teslę pod względem liczby sprzedawanych samochodów elektrycznych na świecie, już drugi raz w ciągu paru dni szokuje konkurencję. Na początku lutego BYD ogłosiło, iż zaawansowany system wspomagania kierowcy oparty na sztucznej inteligencji będzie standardową, bezpłatną opcją we wszystkich modelach marki.
Stany Zjednoczone. Trump chce 20 lat więzienia za ataki na Teslę. Rywalizacja z BYD, spadki cen akcji i bojkot konsumencki w Europie to niejedyne problemy imperium motoryzacyjnego Elona Muska. W Stanach Zjednoczonych rośnie liczba incydentów związanych z niszczeniem mienia Tesli - zarówno pojedynczych aut, jak i salonów samochodowych marki. W piątek głos w sprawie zabrał Donald Trump. Prezydent USA napisał w mediach społecznościowych, iż osoby odpowiedzialne za ataki na Teslę to "chore terrorystyczne zbiry" i nie może się doczekać, aż zaczną dostawać wyroki więzienia na 20 lat. Trump zasugerował następnie, iż miejscem odbywania kary mogą być więzienia w Salwadorze, do których w tym tygodniu amerykańskie władze przekazały bez procesów i żadnych podstaw prawnych 238 obywateli Wenezueli przebywających w Stanach Zjednoczonych.


Turcja. Erdogan aresztuje głównego politycznego rywala. W środę turecka policja zatrzymała burmistrza Stambułu Ekrema ?mamo?lu. ?mamo?lu jest postrzegany jako polityk z największymi szansami na pokonanie prezydenta Recepa Erdogana w wyborach prezydenckich w 2028 roku. Oficjalny powód aresztowania to podejrzenia o związki burmistrza Stambułu z grupami terrorystycznymi. Zdaniem opozycji prawdziwą przyczyną jest wyborcze zagrożenie, jakie stanowi on dla Erdogana.
Idź do oryginalnego materiału