Z Tomaszem Banachem, byłym zastępcą burmistrza gminy Goleniów, a w tej chwili przewodniczącym klubu radnych Koalicja Samorządowa, rozmawiamy o trudnych relacjach z burmistrzem Krzysztofem Sypieniem, zastrzeżeniach dotyczących budżetu gminy na 2025 rok, a także najbliższej przyszłości miasta i jego okolic.
Podczas grudniowej sesji budżetowej powiedział Pan, iż budżet gminy Goleniów na 2025 rok, zaproponowany przez burmistrza Krzysztofa Sypienia, jest mało rozwojowy i mało ambitny, natomiast ostatecznie klub Koalicja Samorządowa głosował za jego przyjęciem. Dlaczego?
Tomasz Banach: – Cieszę się, iż od tego tematu zaczynamy naszą rozmowę, bo budżet to dokument, będący najważniejszym wyznacznikiem tego, co burmistrz chce robić. Powiedziałem, iż jest mało ambitny, bo moim zdaniem brakuje w nim kilku pozycji, które powinny być realizowane w pierwszej kolejności. Natomiast fakt, iż zaakceptowaliśmy propozycję, z której nie jesteśmy do końca zadowoleni, wynika w głównej mierze z tego, iż według nas burmistrz musi mieć swobodę i niezależność na tyle duże, żeby przynajmniej pierwszy budżet mógł realizować taki, jak faktycznie założył. Bo tak naprawdę z tego będą go później rozliczali mieszkańcy, oceniając, czy swoje obietnice wyborcze realizuje, czy nie. To jest dla nas bardzo ważne, a do tematu wrócimy już po wykonaniu budżetu.
Czego w takim razie w budżecie zabrakło?
– Przede wszystkim zaznaczyć trzeba, iż jest w nim dużo więcej pieniędzy, niż kiedykolwiek było, jest zatem czym zarządzać. A zabrakło chociażby kwestii związanych z retencją, bo w moim odczuciu trzeba zadbać o to, żeby pierwsza lepsza ulewa nie zalała centrum Goleniowa. Ktoś mógłby powiedzieć: to co Pan robił wcześniej?
No właśnie…
– Powiem tak, iż myśmy załatwiali te kwestie w miarę bieżących potrzeb. Natomiast nowych zabudowań, nowych osiedli, nowych domów, nowych hal, przybywa w tej chwili w Goleniowie i wokół niego w takim tempie, iż trzeba reagować na te zmiany bardzo szybko. Boję się, żeby nie doszło do sytuacji takiej, jaką mieliśmy na południu Polski minionego lata, bo naprawdę zagrożenie powodziowe rośnie.
Kolejna rzecz, której mi brakuje, to uzbrojenie terenów. Po prostu widzę, iż ambitne plany Goleniowa, żeby ciągle być w czołówce polskiej, jeżeli chodzi o inwestycje i ściąganie nowych inwestorów, w pewien sposób zostały zaniechane. Już nie mówię choćby o tym, żeby przywiązywać się do pomysłu, który mi przyświecał, czyli stworzenia kolejnego parku przemysłowego w pobliżu lotniska. Co prawda z kimkolwiek w gronie eksperckim nie rozmawiam, to wszyscy tu właśnie widzą główny kierunek, który powinien być realizowany, ale bez względu na lokalizację, brak gruntów pod zabudowę przemysłową oznacza, iż nie zostanie wykorzystana szansa, jaką jest lokalizacja Goleniowa na mapie Polski, a tak naprawdę i Europy.
Dodam też jedną ze sztandarowych obietnic burmistrza Sypienia, czyli budowę nowej siedziby Goleniowskiego Domu Kultury. Nie widzę w budżecie tych pieniędzy, o których mówił burmistrza, a wiemy, iż będzie to kosztowało dużo.
Jest przecież 600 tysięcy złotych na projekt modernizacji budynku przy ul. Słowackiego.
– To jest zdecydowanie za mało. Wiemy dobrze, bo już to przerabialiśmy przecież, na zlecenie zresztą między innymi obecnego burmistrza, iż sam projekt to jest wartość około 4% wartości inwestycji. jeżeli zatem chcemy zrobić coś na miarę oczekiwań Goleniowa, to trzeba zaplanować na ten cel minimum 2 miliony złotych. Za 600 tysięcy to możemy zrobić jakąś analizę, program funkcjonalno – użytkowy, natomiast nie przygotujemy się za te pieniądze do tak dużej inwestycji. I boję się, iż nie starczy nam czasu, żeby sięgnąć po 22,5 miliona złotych, które w teorii mamy na ten cel zarezerwowane w budżecie województwa. Ta dotacja naprawdę może przepaść.
Wracając do sesji budżetowej, w jej trakcie poprawki zgłoszone przez burmistrza zostały w większości przez radnych z klubu Koalicja Samorządowa odrzucone, a wszystkie poprawki klubu – przyjęte. Dlaczego tak się stało?
– Absolutnie nie zgadzam się z takim postawieniem sprawy. Po pierwsze, budżet autorski burmistrza został przyjęty w 100 procentach, nikt w nim nie grzebał, nic nie ruszyliśmy. Natomiast jeżeli poprawki, które mają zastąpić nasze, wcześniej przygotowane, złożone w terminie, przedyskutowane przez Komisję Budżetu, dostajemy dzień przed sesją, czyli choćby nie przechodzą one tak naprawdę przez komisję, nie są poddawane analizie, to jaka jest wartość tych poprawek? Mówimy o kwocie raptem 2,5 miliona złotych, no to przepraszam, zróbmy to spokojnie.
Budowę boisk do siatkówki przy Szkole Podstawowej nr 5 można było w takim trybie zatwierdzić, a projektowanie parkingu przy „jedynce” już nie? Postronnemu obserwatorowi ciężko to zrozumieć.
– To już wyjaśniam. W naszym przekonaniu parking typu Kiss & Ride przy SP 1 absolutnie nie rozwiązuje problemu, jaki się tam pojawił. To nie jest kwestia tego, iż nie ma gdzie się zatrzymać, a tego, iż nie ma później jak zawrócić. Samochody, co widać choćby na zamieszczanych w internecie filmikach, blokują się tam nawzajem. Według nas potrzebna jest gruntowna analiza i znalezienie rozwiązania, które by usprawniło wyjazd tych samochodów. Za 50 tysięcy złotych, umówmy się, tego się nie zrobi. Ale chcemy do tych tematów wrócić.
Jak Pan teraz w ogóle widzi relacje większościowego klubu w Radzie Miejskiej z burmistrzem? Czy to jest współpraca, czy, takie nośne hasło teraz, totalna opozycja?
– Siłą rzeczy jesteśmy opozycją. Takie są prawidła w polityce, tego nikt nie zmieni i to jest normalne. Opozycja jest od tego, żeby patrzeć na ręce władzy wykonawczej, sprawdzać i kontrolować to, co ona robi. W przeciwnym razie doszlibyśmy do jakiejś dyktatury prawdopodobnie, co historia udowodniła wielokrotnie. Natomiast nasza rola jest troszeczkę inna. Mamy również, i z tego założenia wychodzimy cały czas, zobowiązania wobec swoich wyborców. Każdy radny jest popierany przez mniejszą czy większą grupę mieszkańców gminy Goleniów i chcemy wywiązywać się z tych zadań, które zostały na nas nałożone. I stąd biorą się czasami niespójne choćby stanowiska, bo jedni reprezentują środowisko wiejskie, inni miejskie, jedni bardziej ze sportem są związani, inni z przedsiębiorcami. Więc również wewnętrznie mamy frakcje, które muszą się docierać, ale jako klub występujemy solidarnie i w sposób jednoznaczny. To chyba widać.
To zrozumiałe. Ale pytam o relacje z burmistrzem Sypieniem.
– kooperacja byłaby dla wszystkich najlepszym rozwiązaniem. Nie chcę się, broń Boże, żalić się na drugą stronę, ale myśmy tę rękę wyciągali wielokrotnie. Nie przy fleszu aparatów fotograficznych, tylko po prostu w rozmowach. Było tych spotkań trochę, niestety relacje nie układają się najlepiej. Winą obarczałbym mimo wszystko burmistrza, chociaż ktoś może powiedzieć, iż w moich ustach brzmi to śmiesznie. Ale jest, tak jest. Chcemy rozmowy w kwestii chociażby Goleniowskiego Domu Kultury czy śmieci, oczekujemy jej. Wyciągamy wnioski, pokazujemy nowe sprawy, którymi trzeba by się zająć. Przypomnę, iż burmistrzowi uchwaliliśmy wynagrodzenie, uchwaliliśmy budżet, za naszą przyczyną również zostały uregulowane podatki. Jesteśmy, deklaruję to jednoznacznie, otwarci na dialog.
Pan jako dyrektor Biura Nadzoru Właścicielskiego w Urzędzie Marszałkowskim utrzymuje w tej chwili służbowe kontakty z burmistrzem Sypieniem?
– Poprzez pracowników jak najbardziej tak, natomiast sam burmistrz się do mnie z niczym nie zwrócił. Ale wspomnę, iż chociażby odpowiadając w tej chwili za program Interreg, głosowałem za przyznaniem grantu dla Goleniowa, dla Teatru Brama, projekt ID Pomerania uzyskał moje poparcie i przeszedł. Więc te relacje są budowane niezależnie od naszych wewnętrznych sporów.
To czego jako klub, jako środowisko polityczne, oczekujecie od burmistrza?
– Po pierwsze, żeby się wsłuchał również w nasz głos, bo czujemy się naprawdę ignorowani. To jest podkreślane wielokrotnie, chociażby odpowiedzi na nasze interpelacje czy wnioski często albo nie są udzielane w ogóle, albo z dużym opóźnieniem. Oczekujemy też, powiem nieskromnie, trochę szacunku, bo jeżeli zarzucano nam posługiwanie się nieprawdą, a my powołujemy się na dokumenty, które przez burmistrza zostały stworzone, to chociażby jedno słowo „przepraszam” mogłoby dużo załatwić. Bez tego między nami rodzą się niepotrzebne niedomówienia. Jest to przykre, tyle powiem.
Jest jakiś sposób, żeby się dogadać? Przecież mieszkańców Goleniowa i okolic guzik obchodzi, czy się lubicie czy nie, chcą rozwiązywania ich problemów.
– Z naszej strony, z naszej perspektywy jak najbardziej. Przecież w większości głosowań dajemy pełną swobodę burmistrzowi, żeby mógł realizować swoje zamierzenia, swoje plany. Nie spieramy się na zasadzie „nie bo nie”, po prostu racjonalnie się nad danym zagadnieniem pochylamy. Niestety widzę, iż z drugiej strony nie ma chęci, nie ma tej chemii. Dla mnie wybory skończyły się 21. kwietnia ubiegłego roku i ten rozdział trzeba zamknąć. Budujemy w tej chwili przyszłość Goleniowa.
Jak Pan, jako przewodniczący klubu Koalicja Samorządowa, widzi 2025 rok w kontekście Gminy Goleniów? To będzie dobry czas czy zły?
– Będzie to niestety rok przeczekania. I to mnie martwi. Nie ma zaplanowanych żadnych dużych inwestycji, nie ma przygotowania się do perspektywy unijnej. choćby jeżeli środki z niej będą dostępne w systemie kredytowym, to i tak warto z nich korzystać, bo to będą tańsze kredyty. Ale tak naprawdę nie został obrany żaden strategiczny kierunek, choćby jeżeli chodzi o nową siedzibę Goleniowskiego Domu Kultury. Położenie paru nakładek na drogach jest zawsze potrzebne, ale to nie załatwia spraw związanych z infrastrukturą, która jest pod ulicami. Widzimy zresztą, co się dzieje na ul. Puszkina teraz. Burmistrz mówi od paru miesięcy o jakimś audycie. No to niech go pokaże. Przeanalizujmy i pchajmy ten wózek do przodu. Bo kto cierpi? Mieszkańcy, którzy stoją w korkach, narzekają, nie mogą zdążyć na czas z odbiorem dzieci ze szkół, bo to jest samo centrum miasta. Co jest powodem? Jak trzeba więcej pieniędzy, niech to burmistrz powie otwarcie i dosypmy pieniędzy z czegoś, co jest mniej istotne.
(Wywiad został przeprowadzony 20. stycznia)