Polityczno – socialmediowe zamieszanie wokół wysokości obowiązujących na terenie gminy Goleniów podatków od nieruchomości, a szczególnie archiwalne już dane tematu dotyczące, jasno pokazują jedno: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Gdy kilka lat temu podniesienie stawek proponował burmistrz Robert Krupowicz, „za” była spora część dzisiejszego klubu radnych Koalicja dla Gminy, siłą rzeczy nie protestował też ówczesny wiceburmistrz Tomasz Banach, „przeciw” był między innymi radny Krzysztof Sypień. Gdy teraz chce dokładnie to samo robić burmistrz Sypień – role się zamieniają, to niedawny obóz władzy mówi „nie”. Hipokryzja level master? Trudno to inaczej nazwać. Z obu stron? Oczywiście.
Pytanie oczywiście, gdzie tu jakaś spójność, ciągłość pomysłu na zarządzanie gminą, strategia sięgająca dalej niż koniec kadencji, bieżący polityczny interes i remont chodnika we własnym okręgu wyborczym? Przecież to nie jest żadna dyskusja programowa, a – co razi szczególnie, gdy wziąć pod uwagę, iż spora część goleniowskich radnych miejskich to ludzie zatrudnieni w budżetówce – plemienna walka, z której wynika więcej szkód niż korzyści. To nie debata o kierunkach rozwoju Goleniowa i okolic, to chęć wzajemnego unieważniania się. I tworzenie jakiegoś zaklętego kręgu.
Nie wiem, na jakim pułapie w stosunku do stawek ministerialnych powinna być określona wysokość podatków w naszej gminie. 70%? 80%? 90%? W gruncie rzeczy nie robi mi to większej różnicy. Ale ludzie kochani… siądźcie, porozmawiajcie, wypracujcie jakiś kompromis i już po prostu zawsze, tak jak to było przez lata, tego wskaźnika się trzymajcie. Nie trzeba będzie po kolejnych powyborczych roszadach znów zmieniać poglądów, a planowanie bardziej dalekosiężnych działań stanie się prostsze.

1 miesiąc temu














