To już oficjalne: w 2027 r. Le Pen nie zostanie prezydentką Francji. Polska prawica w histerii

1 dzień temu
Marine Le Pen została skazana na karę pozbawienia praw wyborczych. Liderka francuskiej skrajnej prawicy przez pięć lat nie będzie mogła ubiegać się o mandat, co uniemożliwia jej start w wyborach prezydenckich w 2027 roku. Ta decyzja wywołała oburzenie w Konfederacji i PiS.


W poniedziałek francuski sąd wydał orzeczenie, które może zmienić polityczną przyszłość Francji. Sędzia uznał, iż skrajnie prawicowa polityczka Marine Le Pen jest winna defraudacji unijnych funduszy i nałożył na nią zakaz ubiegania się o urząd publiczny przez pięć lat.

Decyzja ta skutecznie wyklucza ją z wyścigu o prezydenturę w 2027 roku. Le Pen została również skazana na cztery lata więzienia (w tym dwa lata pod nadzorem elektronicznym) oraz grzywnę w wysokości 100 tys. euro. Wraz z Le Pen zostali skazani też inni przedstawiciele jej partii.

Le Pen skazana za defraudację. Polska prawica w histerii


Prawnik Le Pen powiedział, iż odwoła się od orzeczenia sądu, ale proces może potrwać miesiące, a choćby lata. Podczas gdy odwołanie wstrzymałoby jej karę więzienia i grzywnę, zakaz pełnienia funkcji publicznych wchodzi w życie natychmiast.



Jordan Bardella, szef francuskiego skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego, tak podsumował to orzeczenie: "Dziś nie tylko Marine Le Pen została niesprawiedliwie potępiona: dokonano egzekucji na francuskiej demokracji".

Decyzja francuskiego sądu wywołała histerię po prawej stronie polskiej sceny politycznej. "Marine Le Pen szanuje Polskę i Polaków. Zawsze pamięta o polskiej społeczności w Nord pas de Calais. Bierze udział w polskich wydarzeniach. W 2027 roku Marine Le Pen może zostać prezydentem. Ale wrogowie demokracji we Francji chcą odebrać Francuzom prawo wyboru. Nie ma na to zgody!" – napisał w serwisie X poseł Janusz Kowalski z PiS.



"Prowadząca w sondażach Le Pen zostanie prawdopodobnie wykluczona z wyborów prezydenckich we Francji. To już drugi po Rumunii przypadek, gdy system usuwa kandydatów, którzy mogą mu zagrozić. Czy to jest ta demokracja walcząca, o której mówił Tusk? Czy Polacy będą mogli sami wybrać swojego prezydenta?" – dodał do tego kandydat na prezydenta z Konfederacji Sławomir Mentzen.

Le Pen doczekała się też wsparcia z innych krajów. Premier Węgier Viktor Orban napisał po francusku "Je suis Marine!" (jestem Marine – red.).

Z kolei wicepremier Włoch i lider Ligi Matteo Salvini wskazał, iż to "wojna wypowiedziana przez Brukselę". "Ten, kto boi się osądu wyborców, często zapewnia sobie spokój poprzez wyrok sądu. W Paryżu skazali Marine Le Pen i chcieliby wykluczyć ją z życia politycznego. To fatalny film, który widzimy także w innych krajach, jak Rumunia" – czytamy w jego wpisie.

Idź do oryginalnego materiału