"To jest oszustwo! Panuje gniew i chaos". MRPiS w ogniu krytyki

2 dni temu
Zdjęcie: Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (P) i wiceminister Aleksandra Gajewska (L) Źródło: PAP / Radek Pietruszka


"Wstyd, iż ministerstwo pracy dyskryminuje pracowników", "pominięto wielu ciężko pracujących ludzi, a dowartościowano tych, którzy produkują tony niepotrzebnych papierów" – to tylko komentarze na temat wprowadzonego od 1 lipca dodatku dla pracowników sektora pomocy społecznej.


Od 1 lipca setki tysięcy pracowników pomocy społecznej, pieczy zastępczej i opieki nad dziećmi do lat trzech miały otrzymać dodatek w wysokości tysiąca złotych brutto. Jak podkreślono na stronie Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, świadczeniami objętych zostało blisko 200 tysięcy osób, które "każdego dnia swoją ciężką pracą pomagają innym, otaczają opieką dzieci, wspierają osoby starsze i potrzebujące".


Rządowy dodatek nie dla wszystkich. "Ministerstwo pracy dyskryminuje pracowników"


W praktyce okazało się, iż nie wszyscy mogą liczyć na tego rodzaju wsparcie. Otrzymają je jedynie te osoby, które realizują działania wynikające z ustawy o pomocy społecznej.


Pokrzywdzeni pracownicy nie kryją oburzenia, które wyrażają w mediach społecznościowych pod wpisami resortu. Wynika z nich, iż z możliwości skorzystania ze świadczenia wykluczona została część pracowników Funduszu Alimentacyjnego (FA), Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON), Warsztatów Terapii Zajęciowej (WTZ) czy inne osoby zajmujące się świadczeniami rodzinnymi. Czują się oni potraktowani przez rządzących jak "gorszy sort". Podkreślają, iż wstydem jest, iż właśnie ministerstwo pracy dyskryminuje pracowników. Według tych głosów, resort pominął w ten sposób ludzi naprawdę ciężko pracujących, zaś dowartościował tych, którzy "produkują tony niepotrzebnych papierów".


"To jest oszustwo"


W ocenie przewodniczącego Związku Zawodowego "Związkowa Alternatywa" Piotra Szumlewicza, przepisy zostały skonstruowane w "dziwny sposób" i były pisane "na gwałtownie i na kolanie". Jak podkreślił, problem wyniknął z tego, iż władza nie chciała podwyższyć wynagrodzenia zasadniczego, tylko chciała zaoszczędzić.


– Kiedy zostałoby podniesione wynagrodzenie zasadnicze, to wzrosłyby wszystkie dodatki, a kiedy wprowadzi się podwyżkę poprzez dodatek, to stawka innych dodatków nie wzrośnie. Taki dodatek można też znacznie łatwiej skasować – ten zresztą został wpisany czasowo do 2027 roku, czyli do nowych wyborów – powiedział Szumlewicz w rozmowie z Interią.


Rozmówca portalu zwrócił też uwagę, iż rozporządzenia wprowadzające dodatek były tak nietransparentne, iż dyrektorzy mieli problem z interpretacją nowych przepisów.


– To jest oszustwo, ludzie są wkurzeni, wszędzie panuje chaos i gniew – ocenia.


Co na to MRPiS?


Do kontrowersji dotyczących świadczenia odniosło się w odpowiedzi udzielonej Interii MRPiPS. Resort przekazał, iż "program obejmuje pracowników zatrudnionych w jednostkach organizacyjnych pomocy społecznej prowadzonych przez jednostki samorządu terytorialnego lub na ich zlecenie realizujących zadania z ustawy o pomocy społecznej". Jak podkreślono, chodzi o pracowników samorządowych, których wynagrodzenia ustalają samorządy.


W odpowiedzi ministerstwo wskazało jednocześnie, iż dodatkiem nie są objęci wszyscy ci, którzy nie wykonują swoich obowiązków w myśl powyższej ustawy, bądź realizują swoje zadania wynikające z kompetencji innych ministerstw. Na te działania – podkreślono – samorządy otrzymują środki z innych źródeł.


"Do władz samorządowych należy organizacja realizacji tych zadań i ustalenie wysokości wynagrodzeń, w tym ewentualne podwyżki wynagrodzeń (pracowników – red.) wykonujących te zadania" – czytamy.


Czytaj też:Ruszył nabór wniosków programu "Dobry start"Czytaj też:Te zmiany obejmą miliony Polaków. Będzie rewolucja w L4?Czytaj też:Kiedy pierwsze wypłaty "babciowego"? Znamy szczegóły
Idź do oryginalnego materiału