Te przedmioty znikną ze szkół? "Nauczyciele są poruszeni"

1 tydzień temu
Zdjęcie: Sala lekcyjna, zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Tytus Żmijewski


Nauczyciele poruszeni informacją o przywróceniu do szkół przyrody. Obawiają się, iż na skutek tej reformy część osób straci pracę – informuje "Rzeczpospolita".


Gazeta przypomina, iż jednym z elementów reformy w 2026 r. ma być przedłużenie nauczania przyrody w szkole podstawowej o kilka lat. Zastąpiłaby ona biologię, chemię i geografię, może też fizykę na najwcześniejszym etapie nauczania. Dziś przyroda jest tylko w klasie IV.


"Rz" zwraca uwagę, iż informacja ta wywołała spore poruszenie u nauczycieli. "Związek Nauczycielstwa Polskiego przyznaje wprost, iż zawsze takie zapowiedzi wiążą się z obawą o miejsca pracy dla nauczycieli. Bo, jak przyznają, o ile może to ułatwiać łatanie etatów w dużych miastach, o tyle w przypadku mniejszych miejscowości sprawa może być o wiele bardziej skomplikowana" – czytamy.


Czy nauczyciele biologii i chemii zostaną bez pracy?


– Mam czasami wrażenie, iż te zmiany są projektowane z myślą o dużych miastach. Bo o ile np. w Warszawie są kłopoty z kadrą nauczycielską, zwłaszcza nauczycielami przedmiotów ścisłych, o tyle już na Podkarpaciu nauczycieli bywa nadmiar – powiedział "Rzeczpospolitej" Karol Dudek-Różycki z Polskiego Stowarzyszenia Nauczycieli Przedmiotów Przyrodniczych.


O ile on sam jest zwolennikiem połączenia tych przedmiotów, o tyle zastrzega, iż trzeba uważać, by na tych zmianach nie stracili ani uczniowie, ani nauczyciele. Jego zdaniem nie może być mowy o tym, iż lekcji przyrody będzie mniej niż likwidowanych przedmiotów.


Kontrowersyjne plany MEN dla szkół. Przyroda zastąpi cztery przedmioty?


Gazeta zaznacza, iż by uczyć przyrody, nauczyciele prawdopodobnie będą musieli uzyskać dodatkowe kwalifikacje, choć część osób już je ma, ponieważ uczyli przyrody w gimnazjach. ZNP zapowiada, iż o rozwiązania dotyczące przyrody będzie pytał MEN na spotkaniu w tym tygodniu.


"Rz" ocenia, iż jeżeli przyroda będzie do 6. czy 7. klasy w wymiarze nie dwóch a czterech, a choćby sześciu godzin lekcyjnych, to może być to z korzyścią dla ucznia. "Pod warunkiem iż lekcje te będą połączone w bloki, a nauczyciele będą mieli na nich szanse realizować projekty i przeprowadzać doświadczenia. Ważne też, by nie koncentrowały się one wyłącznie na biologii czy chemii, ale poruszały także zagadnienia z zakresu geografii społeczno-ekonomicznej" – podkreśla dziennik.


Czytaj też:W Polsce nie działa prawie 500 szkół i przedszkoli. "Najgorsza sytuacja na Dolnym Śląsku"
Idź do oryginalnego materiału