Takiego zrywu i wściekłości nie było tam dawno. Sprawdziłam, jak Kanada reaguje na szaleństwa Trumpa

4 dni temu
Zamieszanie z cłami na import towarów z Kanady i Meksyku sięgnęło zenitu. W ciągu trzech dni prezydent USA zdążył je nałożyć, oba kraje zareagowały odwetem, po czym nagle ogłoszono, iż cła zostają wstrzymane. Jednak to, co do tej pory zadziało się w Kanadzie, zasługuje już na miano niezwykłego zjawiska. Czapki z głów za to, jakim zrywem ludzie odpowiedzieli Trumpowi i jak gwałtownie potrafili się zjednoczyć. Bojkot amerykańskich towarów przybrał już gigantyczne rozmiary. – Ludzie wywiesili flagi na domach, jakby to było święto narodowe – słyszymy w Kanadzie. choćby politycy mówią jednym głosem. Takie sposoby znaleźli tu na nieobliczalność Trumpa.


Aktualizacja: Artykuł powstał przed ogłoszeniem przez Donalda Trumpa i Justina Trudeau, iż 25-procentowe cła na towary z Kanady zostają wstrzymane na 30 dni. Po rozmowie telefoniczej z prezydentem USA ok. godz. 23. premier Kanady przekazał, iż w zamian za wstrzymanie ceł Kanada zainwestuje znaczne środki w bezpieczeństwo granic i włączy się we współpracę z USA ws. walki z przemytem fentanylu.



– W historii Kanady było tylko kilka momentów, w których Kanada naprawdę się zjednoczyła. To była I wojna światowa, II wojna światowa, finałowa gra w hokeja z ZSRR w latach 70. I teraz są to cła nałożone przez Donalda Trumpa. W Kanadzie jest konsternacja. Jest szok. To coś, czego nikt nigdy by się nie spodziewał, bo nasze relacje z USA są odmienne od relacji jakichkolwiek dwóch innych państw – mówi w rozmowie z naTemat Thomas Lukaszuk, kanadyjski polityk polskiego pochodzenia, były wicepremier Alberty.

Nie można, jak zaznacza, porównać tego do sąsiadów Polski, czy innych krajów. To istotne tło tego, co dzieje się teraz, bo Kanada i USA to nie są tylko sąsiedzi i partnerzy.

– Pomiędzy nami jest długotrwała przyjaźń. Dlatego to wydarzenie było nieprzewidywalne. Jest bez precedensu. Tak naprawdę nie wiemy, jak na to zareagować, bo to tak, jakby nasz najlepszy przyjaciel, sprawdzony przez czas i życie, nagle nas zdradził. Dlatego jest poczucie zdrady, ale jest też solidarność. Poglądy polityczne i regionalne spory zostały odsunięte na bok. Rząd ma tu pełne wsparcie. W całym kraju wytworzyła się "Team Canada". Ludzie wywieszają flagi na domach, jakby to było święto narodowe – opowiada nam polityk o nastrojach.

Prof. Edward Haliżak, były dyrektor Instytutu Stosunków Międzynarodowych, obserwuje to w zagranicznych mediach.

– Słyszę wypowiedzi polityków i obywateli Kanady. Szok u nich jest niebywały. Jak sąsiad, z którym tyle lat wspólnie działaliśmy, mógł nam zrobić taką krzywdę? Rozżalenie w Kanadzie jest ogromne. Nałożenie 25-proc. cła na państwo jest formą ekonomicznej agresji. To pada na podatny grunt kanadyjskiego patriotyzmu. W Kanadyjczykach właśnie obudził się patriotyzm. Stąd apele o bojkot amerykańskich towarów spotykają się z wyjątkowym zainteresowaniem – komentuje w rozmowie z naTemat.

Wielka akcja bojkotu amerykańskich towarów


Wystarczy szybki skok na kanadyjskiego Facebooka. Tam dzieje się coś nieprawdopodobnego. Wchodzę na jedną z grup, nazywa się Made in Canada – Canadian Products, liczy ponad 500 tys. członków. W ostatnich dniach to istna kopalnia reklamy kanadyjskich produktów. Od komentarzy aż się gotuje. I tak oddają nastroje po szaleństwach Donalda Trumpa, które uderzają w ich kraj, iż głowa mała.

Pod wpisem o Starbucksie, iż "czas pozbyć się go z Kanady" ponad 1500 opinii. "Straszny", "Niska jakość", "Ohydna", "Bardzo droga" – ludzie dosłownie licytują się na temat amerykańskiej kawy.

Zwykłe zdjęcie kanadyjskiego majonezu wygenerowało ponad tysiąc komentarzy. Prośba o wskazanie kanadyjskich lodów podobnie. Kanadyjczycy dyskutują o kanadyjskich jajkach. O kanadyjskim mięsie. O kanadyjskim sok pomarańczowy. I o tym, iż w jednej sieci marketów jest tylko amerykański szpinak.

"Musimy nauczyć się z tym żyć. Z dumą odłożyłam dziś kilka produktów na półkę", "Zacznij hodować swój", "Znajdź lokalnego hodowcę", "Kupuj mrożony szpinak, jeżeli jest kanadyjski", "Przerzuć się na szpinak sezonowy", "Idź na lokalny targ" – znajdziecie tu setki podobnych porad.

Bunt wydziera się z każdego posta. Jakby nagle Kanada obudziła się z jakiegoś letargu i znalazła w zupełnie innym świecie.

Do tego kanadyjskie media publikują listy kanadyjskich produktów i marek, które warto wspierać. Stronę internetową "Made in Canada", gdzie znajdziecie o nich wszystko, tylko 1 lutego odwiedziło 150 tys. użytkowników. Dla porównania – wcześniej było ich 10 tys. w miesiącu.



A podczas weekendowych rozgrywek NBA kibice kanadyjskiego zespołu Toronto Raptors – który mierzył się z amerykańską drużyną Los Angeles Clippers – wygwizdali amerykański hymn.

Takiego manifestu nikt chyba w Kanadzie nie pamięta.

– To jest rzecz niebywała, iż sojusznik Kanada, członek NATO, sąsiad, reaguje w ten sposób na sąsiada z południa – komentuje prof. Haliżak.

Ale niebywały jest też bojkot, którego właśnie jesteśmy świadkami.

– Kanada ma wiele atutów w tej walce dlatego, iż jest największym regionem eksportowym dla przemysłu amerykańskiego. To dla Amerykanów będzie szok, kiedy ich produkty, samochody, wyroby, produkty rolno-spożywcze, piwo, wino, sery itd. będą bojkotowane w kraju sąsiednim. Zetkną się z tym po raz pierwszy. A o ile Ameryka odważy się nałożyć cła na Wielką Brytanię i na Unię Europejską, riposta będzie taka sama jak Kanady. Kanada dała przykład jak należy reagować na agresję ekonomiczną – podkreśla prof. Haliżak.

Trudeau: Sprawdzaj etykiety, wybieraj produkty z Kanady


Odkąd 1 lutego Donald Trump ogłosiło nałożenie 25-proc. cła na import towarów z Kanady, u północnego sąsiada USA wrze. Sklepy same oznaczają produkty etykietami "Made in Canada". Oklejają nimi całe półki albo stawiają małe flagi Kanady przy produktach.

"Nadszedł czas, aby wybrać produkty wytwarzane tutaj, w Kanadzie. Sprawdzaj etykiety. Zróbmy, co do nas należy. Gdzie tylko się da, wybierajmy Kanadę" – zaapelował do narodu premier Justin Trudeau.

To, co zadziało się potem, dosadnie podsumowała na X Jennifer Bartman, kanadyjska doradczyni biznesowa. "Jest niedzielny wieczór. Co robią Kanadyjczycy? Czytają etykiety, wyszukują produkty #MadeInCanada, identyfikują kanadyjskie firmy, które warto wspierać, usuwają niektóre produkty z półek" – opisała 2 lutego.

W praktyce wygląda to mniej więcej tak:




Na grupie, do której zajrzałam, ludzie pytają dosłownie o wszystko, a nie jest to jedyne takie miejsce w mediach społecznościowych. Są pytania o masło orzechowe produkowane w Kanadzie. O czosnek, który "nie jest amerykański i chiński". O "kanadyjską alternatywę dla łososia w puszce". O kanadyjskie zamienników płynów do zmywania naczyń. O kanadyjski chleb, wino...

Pokazują też swoje zakupy. Jedna z kobiet opisuje, iż w sklepach w jej mieście jest jakieś szaleństwo, bo wszyscy czytają etykiety. "Możemy to zrobić Kanado", "Serce rośnie, znów jesteśmy razem", "To jednoczy Kanadyjczyków", "Trump nauczy się, iż nie warto denerwować Kanady!", "Popieramy kanadyjskie sklepy!" – czytam pełne emocji wpisy.

Choć są i takie opinie, iż przecież w amerykańskich firmach pracują Kanadyjczycy, i co wtedy, ale jakby mniej się przebijają.

– Jestem bardzo dumny z Kanadyjczyków, bo bardzo często kwestionują, kim naprawdę jesteśmy. Kwestionowana była nasza tożsamość. Były pytania, czym jest Kanada, jaka jest nasza kultura, co nas łączy. Mówienie, iż jesteśmy krajem emigrantów. Drażniła mnie ta narracja. I nagle taki atak z zewnątrz okazał się spójnym bodźcem dla Kanady. Nie ma tego, co by na dobre nie wyszło – uważa Thomas Lukaszuk.

Usuwają amerykański alkohol ze sklepów


Ale odwet Kanadyjczyków to nie tylko bojkot towarów.

Kanada oficjalnie ogłosiła, iż wprowadzi 25-procentowe cła na towary amerykańskie wartości 155 miliardów dolarów kanadyjskich.

– Wszyscy premierzy, poza premier Alberty, która jest ultra prawicowa i ma poglądy bardzo podobne do Donalda Trumpa, wspierają premiera Trudeau. A choćby idą dalej Na przykład Trudeau narzucił cło 25 proc. mi.n. na amerykański alkohol. A premierzy uznali, ze to nie wystarczy i ogłosili: "My usuwamy amerykański alkohol ze wszystkich półek ze wszystkich sklepów" – mówi kanadyjski polityk.

Cztery prowincje podjęły taką decyzję ws. alkoholu z USA: Nowa Szkocja, Ontario, Kolumbia Brytyjska oraz Nowa Funlandia i Labrador.

– Mam sąsiada od ponad 20 lat, który jest wysokim rangą oficerem federalnej policji. Spotykamy się raz w tygodniu z sąsiadami na przysłowiowoego drinka. Gdy wczoraj wpadłem do niego, serwowany był tylko kanadyjski i meksykański alkohol. Amerykański jest niedozwolony – opowiada polityk.

A ludzie domagają się jeszcze więcej. Krzyczą w komentarzach, by całkowicie wstrzymać import energii z Kanady do USA. "Usunąć wszystko, co amerykańskie, niech Kanadyjczycy nie podróżują do USA" – przewijają się kolejne pomysły.

Premier Kolumbii Brytyjskiej David Eby już kilka dni temu mówił: – Mieszkańcy prowincji powinni się zastanowić, czy wyjeżdżać do USA i kupować towary amerykańskie.

Chrystia Freeland, kandydatka liberałów na premiera – przypomnijmy, Justin Trudeau ogłosił swoje odejście – niczego nie wyklucza. Stwierdziła nawet, iż po tym, co zrobił Trump, powinno obowiązywać 100-procentowe cło na amerykańskie wino, piwo i napoje spirytusowe, ale też na samochody Tesla.



Czy te reakcje kanadyjskiego społeczeństwa są zaskakujące?


Dlaczego taki zryw w Kanadzie? "Historyczne uwarunkowania"


– Podróżując wielokrotnie między Kanadą a USA, i znając historię, mogę powiedzieć, iż nie jestem w żaden sposób tym zaskoczony, ponieważ między dwoma państwami i dwoma społeczeństwami, amerykańskim i kanadyjskim, od wielu lat miał miejsce pewien rodzaj napięcia, wynikający z faktu protekcjonalnego traktowania Kanady i Kanadyjczyków przez Amerykanów – komentuje prof. Haliżak.

Wskazuje na historyczne uwarunkowania.

– Stany Zjednoczone uwolniły się od Imperium Brytyjskiego w XVIII wieku. Kanada 100 lat później stała się częścią Wspólnoty Brytyjskiej i przez wiele lat Amerykanie żyli w przeświadczeniu, iż Wielka Brytania, jako imperium, zamierza z Kanady zaatakować ponownie USA i przywrócić im status kolonialny – tłumaczy.

A gdy była już państwem niepodległym, USA rozwijały się gwałtownie i osiągnęły status mocarstwa.

– Poziom życia w Ameryce był również wysoki. Wyższy niż w Kanadzie. Oczywiście obydwa państwa podzielały wspólną tradycję Imperium Brytyjskiego i języka angielskiego, aczkolwiek nie do końca, ponieważ istotną częścią Kanady jest francuskojęzyczna prowincja Quebec – wskazuje.

Prof. Haliżak zauważa też, iż "w ramach protekcjonalnego podejścia do Kanady" Amerykanie mówili w nieoficjalnych rozmowach, a czasem w żartach, iż Kanada to 51. stan USA. I iż Donald Trump, mówiąc te słowa, wyrażał popularne, populistyczne przekonanie wśród wielu Amerykanów.

To wszystko, jego zdaniem, sprawia, iż Kanada ma własną unikalną tożsamość i kulturę, różniącą się nieco od amerykańskiej: – Ponieważ ukierunkowana jest na wartości społeczne, na docenianie grupy i rodziny, podczas gdy kultura amerykańska jest silnie indywidualistyczna.

W USA, jak zauważa, takiego zrywu by nie było.

– Warto tez odnotować, iż w ramach poszukiwania własnej tożsamości, w Kanadzie kontestowano popularną kulturę amerykańską. Kanadyjczycy zadbali o to, aby rynek medialny nie był opanowany przez amerykańskie media, film, telewizję, radio, rozrywkę. W Kanadzie, jako pierwszym kraju na zachodzie, dostrzeżono już w latach 50. i 60. skutki amerykanizacji życia – wspomina.

Pytanie, co dalej. Bo cła przelały czarę, ale przypomnijmy, iż Donald Trump już od tygodni drażni Kanadę swoją wizją jej przyszłości. W grudniu 2024 roku zszokował świat, gdy stwierdził, iż chciałby włączyć ją do USA. Teraz znów wyskoczył z "ukochanym 51. stanem" USA.

"Kanada nie mogłaby istnieć jako kraj zdolny do przetrwania bez wsparcia USA" – stwierdził.

I tu dochodzimy do Unii Europejskiej. Bo z Kanady zaczęły docierać też sygnały, iż zbliżenie z UE to również pewien sposób na Trumpa.



Kanada, Unia Europejska i rola Polski


– Jest solidarność w kanadyjskim narodzie, ale jest też nurt żałoby. Czyli utrata przyjaciela. I są pytania, co dalej. Są rozmowy o tym, czy kiedykolwiek nasze relacje mogą powrócić do takich, jakie były. Czy kiedykolwiek będziemy mogli polegać na USA. To jest poważna sytuacja, ale widzę w tym też tęczę nadziei – mówi Lukaszuk.

Ma na myśli to, iż Kanada zawsze miała dobrego partnera w USA i mogła na nim polegać.

– Ale przez to, przez dłuższy czas, staliśmy się w Kanadzie leniwi. Nie szukaliśmy za bardzo innych, alternatywnych rynków. Byliśmy jak sklepikarz, który ma jednego klienta, co przychodzi codziennie, kupuje wszystko i płaci na czas. To bardzo wygodna sytuacja. Teraz Kanadyjczycy zdają sobie sprawę, iż powinniśmy byli zdywersyfikować nasz rynek. I tu często pojawia się temat UE – mówi polityk.

Tu z kolei widzi rolę dla Polski.

– Myślę, iż nastała okazja bliższej współpracy pomiędzy Kanadą a Polską. Dziś Polska nie tylko przewodniczy Radzie UE, ale ma też silną gospodarkę i powinna odgrywać czołową rolę w zbliżeniu gospodarki kanadyjskiej do UE. Nasze gospodarki mogłyby sobie nawzajem pomagać – zauważa.

Energia, m.in. ropa naftowa, sztuczna inteligencja, obronność – tu miedzy innymi, jak uważa, są kierunki współpracy.

– Oczywiście Polska musi być ostrożna z racji własnych uzależnień. Nikt się nie spodziewa, żeby Polska i UE w jakikolwiek sposób bojkotowały towary amerykańskie. Ale mamy nadzieję, iż UE będzie wywierać polityczny nacisk na prezydenta Trumpa. Jesteśmy w jednym sojuszu, w NATO. Tego typu spory w NATO nie powinny mieć miejsca – komentuje.


Kanada analizuje możliwość zacieśnienia relacji z Unią Europejską - potwierdza publiczny nadawca CBC


Idź do oryginalnego materiału