Luma: Braunizm bez Brauna?

3 godzin temu

Jakiś czas temu zwróciłem uwagę na fakt, iż w polityce za bardzo przywiązujemy się do nazwisk. Ludzie, jak wiemy, są zawodni, szczególnie w polityce i należy ich traktować jako tymczasowych aktorów sceny politycznej, albo – nawiązując do branży motoryzacyjnej – jako części zamienne, które z powodzeniem można zastąpić innymi.

Przeniosę się na moment za Atlantyk, by bardziej klarownie przekazać czytelnikom o co mi chodzi w tym artykule. Dobrym przykładem niech będzie ostatnie zwycięstwo w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych Donalda Trumpa. Przy tej okazji pojawił się nowy termin: trumpizm. Trumpizm to zespół poglądów na gospodarkę, politykę, społeczeństwo, państwo, które – owszem – zapoczątkował sam Trump, stworzył ramy, które potem zostały wypełnione przez jego współpracowników, m.in. przez J. D. Vance. Można choćby stwierdzić, iż trumpizm jest ważniejszy od samego Trumpa, a obóz polityczny wokół prezydenta jest na tyle jednorodny, zdeterminowany, stabilny i ideowy, by móc wystawić kolejnego kandydata do skutecznego zarządzania państwem. Jak to jeden z komentatorów politycznych (który???) powiedział: przeciwnicy mogą zabić Trumpa ale nic im to nie da, bo do władzy dojdzie ,,turbo” trumpista czyli D. J. Vance. I co więcej, będzie realizował tę samą linię polityczną, co obecny prezydent, tylko że… gorliwiej. No, może mniej medialnie.

Trump bez solidnego zaplecza politycznego kilka znaczy, co pokazała jego poprzednia kadencja. Trump dzisiaj może być spokojny, bo trumpizm może być realizowany i bez niego.

A czy może istnieć braunizm bez Brauna? Może, tak trochę na zasadzie analogii. A skąd w ogóle takie przemyślenia, godzące w tzw. wyznawców p. Posła? Z mediów społecznościowych, z których można dowiedzieć się jaką przysłowiową niedźwiedzią przysługę robią p. Braunowi niektórzy piszący komentarze. Zwrócił uwagę na tę kwestię dr Stanisław Krajski w swoim nagraniu ,,Czy wolno krytykować Brauna?”. Rzeczywiście, niektóre wpisy były, delikatnie pisząc, osobliwe. Zastanawiałem się, czy to nie sprawa trolli internetowych ale jak przyglądam się stronom konfliktu politycznego w Polsce, to stwierdzam, iż rzeczywiście są tacy zacietrzewieni ludzie. Jest to bardzo niebezpieczne dla samego kandydata, bo go ośmiesza i nie tworzy atmosfery dla konstruktywnej krytyki, dzięki której kandydat może czasami się ,,naprawić” i zejść ze złej politycznej drogi. pozostało inna kwestia, którą poruszył dr Krajski. Otóż Polacy zamykają się w nienawidzących siebie obozach. Nikt już nikogo nie przekona, bo każdy już wszystko wie i ma jak najgorsze zdanie o swoich przeciwnikach. Do tej pory ten stan rzeczy charakteryzował tylko obozy polityczne PIS i PO. Zresztą robili to celowo, zamykając w ten sposób scenę polityczną dla innych trzecich i czwartych ruchów politycznych. Taka strategia polityczna.

A co należy robić? Zwolennicy p. posła Brauna powinni pracować na rzecz zbudowania większego obozu z ogromnym zapleczem polityczno-biznesowym, na sprecyzowaniu programu politycznego (który już mają) i nazwaniu go braunizmem. Gwarantem wykonania tego programu jest niewątpliwie sam p. Braun ale, tak jak już wspomniałem, p. poseł jest tylko człowiekiem. Nie wyobrażacie sobie kogoś innego na jego miejscu? To bardzo źle. Jakiś polski J. D. Vance by się przydał.

I tak na koniec już. Każdy rozsądny Polak, kierujący się interesem narodowym, powinien sam sobie wyznaczyć jakąś gradację kandydatów w zbliżających się wyborach prezydenckich. o ile popieram p. Brauna, to ewentualnie kto będzie moim drugim wyborem. Pewnie p. Mentzen, co dla niektórych jest szokiem, bo jak można… Na początek jednak ci dwaj kandydaci powinni powstrzymać się od wzajemnego obrzucania się błotem, by nie prowokować swoich zwolenników. Wybory dadzą jakąś informację o sile i znaczeniu politycznym każdego z kandydatów. Nie podoba mi się pogląd, iż o ile któryś z kandydatów osiągnie słaby wynik, to powinien zrezygnować z polityki. Czy rzeczywiście mamy nadmiar liderów politycznych?

Po wyborach, gdzieś tak w okresie wakacji trzeba będzie siąść do stołu i jakoś się porozumieć. Oczywiście dla dobra i braunizmu, i mentzenizmu. Pamiętajmy, iż kandydaci są wymienni, a interes narodowy ciągle jest w tym samym miejscu.

Jarosław Luma

Idź do oryginalnego materiału