TADEUSZ MIKULSKI – WIELKI WROCŁAWIANIN, „BUDZICIEL WROCŁAWSKIEGO PATRIOTYZMU”

1 tydzień temu

Profesor Bogdan Zakrzewski o Tadeuszu Mikulskim pisał: „Człowiek „opętany” przez Wrocław, najlepszy budziciel wrocławskiego patriotyzmu”. Wybitny historyk literatury w stolicy Dolnego Śląska spędził nieco ponad trzynaście lat życia nadzwyczaj twórczego, ogromnie pracowitego. Przybył tu w roku 1945, ale miastem tym, jego historią i kulturą, interesował się już wiele lat wcześniej.

Urodził się w roku 1909 w Chobotowie, w Guberni Tambowskiej ówczesnego Imperium Rosyjskiego. Ziemie tamtejsze od czasów prehistorycznych zamieszkiwały przede wszystkim ludy ugrofińskie. Rosyjska satrapia ujarzmiła je dopiero w wieku XVII i skutkiem zamordystycznej polityki caratu radykalnie zmieniały się na nich stosunki ludnościowe – Ugrofinowie zostali zmarginalizowani, w dużej mierze wynarodowieni a osiedlano ludność z Azji, europejskiej części Rosji oraz zesłańców m.in. z Polski. Po przewrocie bolszewickim Guberni Tambowska wyróżniała się jako jedna ze stawiających najzacieklejszy opór nowym komunistycznym porządkom. Oprawcy dowodzeni przez Michaiła Tuchaczewskiego, znanego nam z nieudanej próby zdobycia Warszawy, ziemie Guberni Tambowskiej z marnym skutkiem próbowali opanować praktykując masowe ludobójstwo. Zniecierpliwiony Lenin rozkazał wtedy użycie przeciw tamtejszej ludności gazów bojowych. Takich samych, jakimi Niemcy masowo zabijali żołnierzy na frontach I wojny światowej. Bolszewicy w końcu teren Guberni zdobyli, ale dokonane to zostało kosztem kilkuset tysięcy ofiar. Jakimś cudem piekło to przeżyła rodzina Mikulskich, której w roku 1920 udało się z niego wydostać i dotrzeć do Polski.

Tadeusz Mikulski gimnazjum kończył w Toruniu i już w wieku siedemnastu lat publikował swoje artykuły w gazetach. W 1927 rozpoczął studia polonistyczne na Uniwersytecie Warszawskim, z którego dwa lata później przeniósł się na Uniwersytet Jagielloński. W Krakowie znalazł się w kręgu profesora Ignacego Chrzanowskiego. Być może właśnie wtedy zainteresował się dziejami i kulturą Wrocławia. Chrzanowski studiował bowiem na Uniwersytecie Wrocławskim, działał w kręgu wrocławskich ludzi nauki, był uczniem m.in. prof. Władysława Nehringa. Niewykluczone więc, iż to właśnie za jego sprawą Tadeusz Mikulski pochylił się nad wrocławskimi i dolnośląskimi wątkami historii polskiej literatury. Opublikował na ten temat kilka artykułów naukowych. Zwracał w nich uwagę na wysoką klasę artystyczną mało pamiętanych twórców takich, jak np. Henryk Chełchowski. W roku 1932 obronił swą pracę doktorską, pracował w Bibliotece Narodowej a następnie, na Uniwersytecie Warszawskim został jednym z najbliższych współpracowników prof. Juliana Krzyżanowskiego. Parę ostatnich lat przed wybuchem II wojny światowej spędził na stypendium naukowym w Paryżu. We wrześniu 1939 walczył w szeregach obrońców Polski, m.in. na barykadach Warszawy. Po klęsce zaangażował się w konspirację, pracował w podziemnych szkołach, m.in. na tajnym Uniwersytecie Warszawskim. Od wybuchu Powstania Warszawskiego walczył w szeregach Armii Krajowej w stopniu podporucznika, pod pseudonimem „Krasicki”. W październiku 1944 trafił do niewoli niemieckiej i kilka kolejnych miesięcy spędził w oficerskim obozie jenieckim. Po odzyskaniu wolności natychmiast powrócił do Polski. Miał możliwość podjęcia pracy w każdym z odbudowujących się wówczas ośrodków akademickich. Wybrał jednak miejsce najtrudniejsze – Wrocław. Wówczas jeszcze płonący, składający się głównie z gruzów, ale znów znajdujący się w polskich granicach. Mikulski pragnął uczestniczyć w odbudowie i przywracaniu polskości pradawnemu grodowi Piastów. Z nadludzką energią włączył się więc w tworzenie polskiego życia naukowego w spustoszonym wojną mieście. 20 listopada 1945 w murach tworzonego na nowo Uniwersytetu Wrocławskiego wygłosił swój pierwszy wykład. Mówił w nim, iż we Wrocławiu Polacy zawsze byli u siebie. I udowadniał to wynikami własnych badań historycznoliterackich. Mówił nie tylko o wielkich wrocławskich polskich filologach, takich jak Wojciech Cybulski, ale też o poemacie Walentego Rożdzieńskiego – w roku 1936 przez Mikulskiego na nowo odkrytym a wręcz genialnym, literacko – mistrzowskim.

Już w roku 1945 wrocławskie środowisko akademickie składało się z wielu wybitnych profesorów, którym udało się przeżyć dopiero co zakończoną wojnę. W największej części wywodzili się oni z lwowskiego Uniwersytetu Jana Kazimierza. Zdając sobie sprawę z wydarcia Polsce połowy jej terytorium wraz z dwoma miastami uniwersyteckimi, w tym Lwowem, przez długi czas stanowiącym najważniejsze centrum polskiej kultury i nauki, postanowili oni kontynuować swą działalność na zgliszczach odzyskiwanego dla Polski Wrocławia. W dużej części byli to jednak ludzie już sędziwi. A tacy, jak Tadeusz Mikulski, byli wtedy w sile wieku. I to oni okazywali się najpierwszymi tytanami wszelkiego rodzaju twórczej działalności. Wrocławska polonistyka – budowana była przede wszystkim przez Tadeusza Mikulskiego. Pracę organizacyjną doskonale potrafił łączyć z naukową, publikując kolejne dzieła na temat ważnych postaci kultury polskiej i zarazem – wrocławskiej. W roku 1946 obronił pracę habilitacyjną, rok później przyznany mu został tytuł profesora nadzwyczajnego. W tym samym czasie został współzałożycielem Instytutu Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk. To za jego sprawą właśnie Uniwersytet Wrocławski stał się jednym z głównych filarów IBL PAN. Od 1947 Mikulski był redaktorem „Zeszytów Wrocławskich” a od 1953 „Pamiętnika Literackiego”. Głównym tematem publikowanych przez niego artykułów była działalność polskich pisarzy związanych w XIX wieku z Wrocławiem. Na wrocławskich cmentarzach odnajdywał i otaczał opieką groby wielkich Polaków, m.in. niegdysiejszego rektora Uniwersytetu Wrocławskiego i wybitnego filologa – profesora Władysława Nehringa. Przede wszystkim jednak dokumentował literackie dokonania Polaków, z których wielu we Wrocławiu spędziło znaczną część swojego życia i w których twórczości stolica Dolnego Śląska miała swoje niebagatelne miejsce. Mikulski przypominał, iż we Wrocławiu studiowali i swe wiersze pisali Adam Asnyk, Józef Przyborowski, Adam Gdaciuk, Franciszek Faber, Jan Kasprowicz. A także, iż jedno z najważniejszych swych dzieł właśnie górze Ślęży poświęcił Roman Zmorski – wielki poeta, działacz niepodległościowy, przywódca Cyganerii Warszawskiej. Dzięki żmudnej pracy archiwalnej Mikulski dokumentował powstałą we Wrocławiu a bardzo znaczącą twórczość Fryderyka Skarbka czy Józefa Wybickiego. Wskazywał też na działalność niemieckich polonofili takich, jak Jan Mikołaj Fritz – w XIX wieku pracujący na Uniwersytecie Wrocławskim jako lektor języka polskiego czy Hermana Koellinga w swej twórczości przypominającego polskie wątki z dziejów Dolnego Śląska. Jedną ze swych prac Mikulski poświęcił też wrocławskim korespondencjom Józefa Ignacego Kraszewskiego.

Od listopada 1945 Tadeusz Mikulski był też animatorem wrocławskiego życia kulturalnego. Jedno z ocalonych pomieszczeń Starego Miasta stało się miejscem cotygodniowych spotkań literackich, na jakie zapraszały plakaty rozklejane na potrzaskanych murach Wrocławia. Na bardzo wielu z nich to właśnie Tadeusz Mikulski wygłaszał wykłady i prezentował dokumenty związane z działalnością polskich studentów na XIX – wiecznym Uniwersytecie. Dużo i jak wspominali uczestnicy tych spotkań nadzwyczaj ciekawie – Mikulski opowiadał o wrocławskim ruchu wydawniczym i drukarskim. O tym, iż pierwsze polskie książki drukowano właśnie we Wrocławiu i iż Wrocław nigdy nie przestał być jednym z paru najważniejszych ośrodków polskiego księgarstwa. W XIX wieku dbała o to przede wszystkim cała dynastia rodu Kornów, wydających bez przerwy niemal wszystkich znaczących autorów polskiej literatury, w tym premiery dzieł Słowackiego czy Krasińskiego a także niezliczone polskie podręczniki, modlitewniki czy księgi poświęcone polskiej historii. Dzielił się też Mikulski odkryciami związanymi z Polakami uchodzącymi przed caratem, dla których w czasach zaborów często to właśnie Wrocław był nie tylko pierwszym miejscem schronienia, ale życia przez długi czas. Niejednokrotnie, jak w przypadku Klementyny Hoffmanowej, wiązało się to z twórczością literacką. Jeden z wykładów Mikulskiego poświęcony był „stuleciu polonistyki wrocławskiej” i dotyczył założonej w roku 1841 na Uniwersytecie Wrocławskim Katedry Języków i Literatur Słowiańskich. Pomimo istnego nawału pracy profesor Mikulski zdołał też wydać kilka książek poświęconych Wrocławiowi – „Spotkania Wrocławskie” oraz serię prac, składających się na tom znany później pod tytułem „Temat Wrocław”.

Niesłychanie aktywne życie Tadeusza Mikulskiego w sierpniu roku 1958 przerwała nagła i jakże przedwczesna śmierć. Wybitny organizator życia naukowego i kulturalnego, wielki patriota i humanista, miłośnik dziedzictwa Wrocławia i Dolnego Śląska zmarł kilka miesięcy przed swoimi dopiero pięćdziesiątymi urodzinami. Ze wspomnień jego przyjaciół i współpracowników wynika, iż w zasadzie dopiero wtedy szykował się do stworzenia największych dzieł swego życia. Instytucje, które we Wrocławiu stworzył, osiągnęły wówczas swoją samodzielność. Dzięki temu Tadeusz Mikulski miał wreszcie czas na stworzenie dzieł, dla realizacji których przez prawie trzynaście lat zbierał tysiące dokumentów. Dziełem najważniejszym miała być wielka panorama przypominająca o Wrocławiu jako znaczącym ośrodku polskiej historii, kultury a także – literatury.

O cyklicznych spotkaniach organizowanych przez Mikulskiego w swoich wspomnieniach pisali też liczni wrocławscy pionierzy. Wygnańcy ze swych ziem ojczystych, dla których Wrocław był tylko cuchnącą i obcą górą gruzów właśnie od Mikulskiego dowiadywali się, iż są to ruiny miasta, w którym nigdy nie przestała tętnić polskość. Mikulski na swoich wykładach odczytywał bowiem fragmenty artykułów prasowych sprzed kilkudziesięciu czy stu lat, w których relacjonowano polskojęzyczne patriotyczne msze święte odprawiane w wypełnionych Polakami kościołach. Z archiwaliów prezentowanych przez Mikulskiego wynikało, iż całe pokolenia przed przybyciem do Wrocławia pogorzelców z Warszawy czy wygnańców z Grodna, Lwowa czy Stanisławowa świątynie pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny, świętego Maurycego czy Świętego Krzyża wypełniały się gromkim śpiewem „Bogurodzicy”, „Boże coś Polskę” czy „Jeszcze Polska nie zginęła”.

Nie wiem, czy Stefan kardynał Wyszyński w połowie lat sześćdziesiątych w katedrze wrocławskiej dobitnie stwierdzający, iż „w tym mieście zawsze byliśmy u siebie”, znał działalność Tadeusza Mikulskiego. Na pewno jednak tę samą prawdę rzeszom polskich wrocławian Tadeusz Mikulski udowadniał już od połowy lat czterdziestych XX wieku.

Artur Adamski

Idź do oryginalnego materiału