Szyszkowska: Narastające zakłamanie

myslpolska.info 2 godzin temu

Czeka nas trudny czas. Premier zapowiada wprost i poprzez wybór nowych ministrów, iż zostanie zaostrzona walka z opozycją. Narasta lęk, bowiem bezwzględnie będą wykluczani z życia publicznego ci, którzy nie myślą zgodnie z obowiązującą poprawnością polityczną.

Narzuca ona, między innymi, nienawiść do Rosji i Ukrainy oraz podległość unijnym nakazom. Zgodne z poprawnością jest pospieszne stawianie przed sądem polityków PiSu. Okazuje się, iż działania ministra Bodnara były zbyt powolne i łagodne. To znaczy, iż nastąpi spotęgowane odchodzenie od praworządności.

Na tym tle jawi się pozytywna postawa marszałka Hołowni. Może kierowała nim przyzwoitość, gdy ujawnił zamiar zamachu stanu. Może przeraził go pomysł tak głębokiego złamania prawa. W każdym razie zyskał dzięki temu przychylność polityków prawej strony. A może motywem było na przykład szukanie oparcia dla dalszej drogi politycznej w związku ze zbliżającą się utratą funkcji marszałka i brakiem w perspektywie propozycji ze strony Tuska.

Głęboko niepokoi to, iż życie publiczne stało się areną bezwzględnej walki o władzę. Społeczeństwo podzielone na zwolenników zwalczających się partii nie jest przedmiotem troski rządzących. Zresztą człowiek przestał być traktowany jako wartość najwyższa. Zredukowany jest do roli wyborcy i płatnika podatków na cele wojenne. Posłusznie wyraża zgodę na zbrojenia kosztem należytego finansowania służby zdrowia, edukacji i kultury. Podstawowe potrzeby ubogich grup społeczeństwa nie są rozwiązywane. Nakłania się społeczeństwo do uległości, stosując skuteczną metodę, czyli wywoływanie lęku przed zapowiadaną napaścią Rosji na Polskę. Świadomość większości naszego społeczeństwa poddała się presji mediów, więc nie uruchamia w sobie krytycznego sposobu myślenia i ulega sugerowanej sugestywnie przez rządzących wizji przyszłości.

Nasuwa się analogia z nieodległą sytuacją. W latach 90-tych XX wieku, by uniknąć protestów społecznych przy przechodzeniu od jednej z postaci socjalizmu do neokapitalizmu, zaczęto sugerować wizję minionego ustroju (1956-89) jako pozbawionego jakichkolwiek przejawów troski o człowieka. I do dziś pozostało zaszczepione w świadomości wielu jednostek przekonanie, iż mamy rzekomo alternatywę: albo socjalizm czasów PRL, albo neoliberalizm ekonomiczny.

Umacnia ten błędny tok myślenia brak propozycji ideowych ze strony funkcjonujących partii, milcząco aprobujących neokapitalizm. Umacnia ten błędny tok myślenia także niewiedza, iż zostało sformułowanych kilka teorii socjalizmu, w tym neokantowski, czy chrześcijański, by powołać poglądy Mouniera, dostrzegającego źródło zła we własności prywatnej i nakłaniającego do jej znoszenia. Papież Jan XXIII w swoich encyklikach stwierdzał, iż wszystkie formy własności, a więc państwowa, spółdzielcza, prywatna, są zgodne z prawem naturalnym. Bolesław Piasecki wyjaśniał, iż jest miejsce dla działań katolików w państwie głoszącym ideologię marksistowską i ograniczającym własność prywatną. I tak w istocie było.

Łatwo steruje się społeczeństwem dzięki sile oddziaływania mediów, dzięki upadkowi edukacji, a także dzięki żonglowaniu pojęciami poprzez nadawanie im dowolnej treści. Zamęt w świadomości wywołuje na przykład nazywanie czasów PRL obraźliwym słowem „komuna”. Dowodzi to, iż zarówno wiele dziennikarz, jak i polityków nie ma stosownej wiedzy. Komunizm nie został dotąd urzeczywistniony mimo istnienia partii wskazujących na taki kierunek działań. Zresztą jest to rozwiązanie społeczno – gospodarcze znoszące instytucję państwa.

Inne nieporozumienie wiąże się z pojęciem lewicowości. adekwatnością nierozdzielnie związaną z lewicą jest protest wobec gospodarki kapitalistycznej i neokapitalistycznej, a więc opartej o własność prywatną oraz likwidującą własność państwową i własność spółdzielczą. Nie ma u nas w tej chwili w parlamencie ani jednej partii lewicowej. choćby ta część polityków PPS, która weszła do obecnej koalicji rządzącej nie domaga się mieszanych form własności, nie głosi potrzeby odrodzenia własności spółdzielczej oraz państwowej. Zrodził się chaos myślowy, bo reprezentanci partii nazywających siebie lewicowymi – aprobują neoliberalizm ekonomiczny. Część działaczy PPS, pozostająca poza parlamentem, odwołuje się do wartości socjalizmu nawiązując do korzeni tej partii.

Nie wystarczy w kwestiach światopoglądowych odbiegać od zespołu wartości głoszonych przez partie prawicowe, by zasadnie nazywać siebie lewicą. Człowiek lewicy nie uznaje własności prywatnej za świętą i nienaruszalną. Jest przeciwnikiem filantropi, bowiem może ona jedynie doraźnie rozwiązać czyjś problem. Człowiek lewicy domaga się rozwiązań systemowych. Działa na rzecz eliminowania dyskryminacji rozmaitych grup społecznych.

Wracając do demokracji, to ustrój tak mocno aprobowany przez partie przeciwstawne w XXI wieku, nie ma nic wspólnego z pojmowaniem tego ustroju w wieku dwudziestym, czy w drugiej połowie XIX wieku. Doczekaliśmy się zresztą nowej postaci demokracji, a mianowicie walczącej. Nie ma ona nic wspólnego z adekwatnościami demokracji pojmowanej jako ustrój wieloświatopoglądowy, wielopartyjny, charakteryzujący się neutralnością światopoglądową rządzących, a także troską większości o los rozmaitych mniejszości oraz nie podleganiem przepisów prawnych jednej spośród wielu koncepcji moralnych.

Demokracja pojmowana jest jako ustrój rozdzielający władzę ustawodawczą, sadowniczą i wykonawczą, co jest w tej chwili w Polsce całkowicie nieprzestrzegane. choćby premier jest posłem, czyli łączy władzę wykonawczą z ustawodawczą, co nie przeszkadza mu w gromieniu tych, którzy nie przestrzegają Konstytucji. Demokracja została sprowadzona do nieustannie toczonej walki partii o władzę, o zwycięstwo w wyborach. Zmienność partii rządzących, chaos w państwie, przepisy prawne wydawane lawinowo, lobbyści działający na rzecz grup bogatych, brak oddziaływania ideałów jako drogowskazów – to wszystko rodzi niepokój, a choćby depresję.

Prof. Maria Szyszkowska

Fot. profil X Kancelarii Sejmu RP

Myśl Polska, nr 33-34 (17-24.08.2025)

Idź do oryginalnego materiału