O ile Trzaskowski jest niezmiennie liderem sondaży, to sytuacja Magdaleny Biejat jest wyjątkowo trudna, bo jej przedwyborcze badania rzadko kiedy dają jej więcej niż 2 proc. poparcia. Wicemarszałkini Senatu o pulę lewicowych wyborców musi walczyć nie tylko ze znanym z liberalnych poglądów prezydentem Warszawy, ale też ze swym niedawnym kolegą z Razem - Adrianem Zandbergiem (który również zwykle zbiera ok. 2 proc.).
REKLAMA
Zobacz wideo Trzaskowski zszokował na konferencji prasowej! "Dzieje się historia"
"Wielka konwencja kobieca" kontra "Kobiety z Trzaskiem"
Sztab obecnej wicemarszałkini Senatu szuka więc sposobu na to, by zwiększyć popularność kandydatki. Oczywistą grupą, do której może się odwołać, są kobiety, zwłaszcza te o liberalnych poglądach, które oczekują równouprawnienia i spełnienia jednej z flagowych obietnic Lewicy (ale też Koalicji Obywatelskiej), czyli zmian w prawie antyaborcyjnym. Stąd zaplanowana na sobotę w Warszawie "Wielka konwencja kobieca", w której udział, oprócz Magdaleny Biejat, wezmą też m.in. dwie ministry: ds. równości Katarzyna Kotula oraz rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. - 8 marca, czyli Dzień Kobiet, jest okazją do tego, żeby zaakcentować bardzo wyraźnie to, iż przez cały czas mamy bardzo duże dysproporcje w różnych kwestiach, zarówno ekonomicznych, jak i społecznych. Oczywiście cały czas, nieustająco, będziemy mówić o kwestii dostępności aborcji - podkreśla w rozmowie z Gazeta.pl senatorka Anna Górska, szefowa sztabu Magdaleny Biejat.
Elektorat kobiecy interesuje jednak nie tylko Lewicę, bo te same tematy zamierza poruszyć w sobotę kandydat KO, który w Bielsku-Białej weźmie udział w inauguracji przedsięwzięcia pod hasłem "Kobiety z Trzaskiem". To akcja, którą organizują parlamentarzystki Koalicji Obywatelskiej - w najbliższych tygodniach będą podróżować specjalnym busem, zachęcać do głosowania na obecnego włodarza stolicy. - Będziemy jeździć po całej Polsce, po większych i mniejszych miejscowościach i przekonywać, iż aby móc w pełni realizować równość praw kobiet i mężczyzn, Rafał Trzaskowski, jako sojusznik, w Pałacu Prezydenckim jest niezbędny - podkreśla Monika Rosa, jedna z inicjatorek przedsięwzięcia.
Początkowo start akcji zaplanowano na piątek, ale tego dnia po południu w Sejmie wystąpić ma premier Donald Tusk i przedstawić informację o rezultatach czwartkowego szczytu UE w Brukseli poświęconego przyszłości Ukrainy. W tej sytuacji inaugurację "Kobiet z Trzaskiem" przełożono.
Komu zaufają kobiety?
Politycy obu formacji, choć są razem w koalicji rządzącej, przekonują, iż to im raczej zaufają kobiety. - Lewica tematy związane z równością i prawami kobiet podnosi od co najmniej 30 lat. Jesteśmy po prostu wiarygodni w tych kwestiach - podkreśla jedna z polityczek tej formacji.
Koalicja Obywatelska zwraca z kolei uwagę, iż to Trzaskowskiemu sprzyjają sondaże. - Wystarczy spojrzeć na to, jakie poparcie my mamy, jakie ma Lewica. Ale oczywiście, jeżeli to im uda się zyskać poparcie kobiet, to też dobrze, bo wówczas Rafał będzie mógł liczyć na te głosy w drugiej turze - słyszymy z kolei od posłów KO.
Obojgu kandydatom byłoby znacznie łatwiej apelować o głosy liberalnej części społeczeństwa, gdyby nie opór PSL, które blokuje albo opóźnia prace nad złagodzeniem prawa antyaborcyjnego albo wprowadzeniem związków partnerskich. I KO, i Lewica liczą jednak na zmianę sytuacji po zaplanowanych na 18 maja wyborach. - jeżeli to Rafał Trzaskowski zostanie prezydentem, ludowcom odpadnie argument, iż "prezydent i tak nie podpisze". Myślę, iż przynajmniej ustawę dekryminalizacyjną uda się wreszcie uchwalić w Sejmie - przewiduje w rozmowie z Gazeta.pl posłanka Koalicji Obywatelskiej.
Wyzwaniem notowania Mentzena
Wyzwaniem jest także rosnący w siłę kandydat Konfederacji, który - jak wskazują sondaże - zyskuje poparcie także wśród kobiet. - Myślę, iż część wyborczyń po prostu nie wie, iż Sławomir Mentzen ma tak konserwatywne poglądy. Akcja "Kobiety z Trzaskiem" ma także taki cel, by im to uświadomić - nie kryje jedna z naszych rozmówczyń z KO.
Lewica, choć zdaje sobie sprawę ze słabych notowań swej kandydatki, nie składa broni. - pozostało kilka tygodni kampanii, więc to, co możemy robić, to konsekwentnie spotykać się z wyborcami i liczyć na to, iż nasz przekaz trafi do Polaków - mówi nam polityk Lewicy, choć przyznaje, iż w przypadku Magdaleny Biejat sukcesem będzie wynik lepszy niż Adriana Zandberga i Roberta Biedronia sprzed pięciu lat (2,22 proc.).