Sponsorzy sondaży.
Afera Dworczyka pokazała, iż wielu dziennikarzy, którzy przeniknęli w szeregi mediów krytycznych wobec władzy, bierze od rządzącej partii i kontrolowanych przez nią spółek państwowych pieniądze, a choćby po cichu doradza PiS. Jednak nie tylko dziennikarze weszli w nieczyste konszachty z PiS.
Okazuje się, iż ludzie związani z badaniem opinii społecznej i odpowiedzialni za sondaże również nie mają czystych sumień. O ile w tym kontekście najgłośniej o skompromitowanych pracowniach, których badania publikuje TVP oraz inne media zależne i odpłatnie wspierające PiS, to teraz wzrok skierował się na wydawałoby się niezależnego specjalistę.
Chodzi o Łukasza Pawłowskiego, prezesa Ogólnopolskiej Grupy Badawczej (odpowiada m.in. za Instytut Badań Spraw Publicznych). Pawłowski od dłuższego czasu był krytyczny wobec opozycji.
Próbował budować w niej podziały i próbował wywierać nacisk, aby pozbyła się niektórych osób ze swoich szeregów.
Gdy jednak mec. Roman Giertych spytał go, o to, ile jego firmy w ciągu ostatnich 8 lat wzięły pieniędzy w wyniku zleceń od instytucji rządowych, zależnych od rządu, finansowanych przez rząd lub od spółek z kapitałem Skarbu Państwa – Pawłowski zapadł się pod ziemię.
Gdy z analogicznymi pytaniami zaczęli zwracać się do niego przedstawiciele demokratycznej opozycji – np. rzecznik Łodzi, Pawłowski zaczął być coraz bardziej nerwowy i agresywny.
Dlaczego ekspert i szef sondażowni nie chce odpowiedzieć na pytanie o to, czy jest beneficjentem władzy PiS? Odpowiedź nasuwa się sama.