Szef MSW Francji Bruno Retailleau powiedział w czwartek, iż nie widzi powodu do odejścia z rządu. Wcześniej minister otwarcie skrytykował dorobek polityczny prezydenta Emmanuela Macrona oznajmiając, iż „macronizm” zniknie wraz z odejściem prezydenta. Jego czwartkowe spotkanie z Macronem odwołano.
Początkiem napięć był wywiad prasowy ministra, w którym powiedział, iż „»macronizm« zakończy się wraz z Emmanuelem Macronem, ponieważ nie jest to ruch polityczny, ani ideologia”. Przekonywał też, iż jego udział w rządzie „nie jest przystąpieniem do »macronizmu«”, a wynika z chęci działania na korzyść kraju.
Nie jest to pierwszy raz, gdy Retailleau dystansuje się od obozu politycznego prezydenta, mimo iż uczestniczy we wspólnie tworzonym rządzie. Na początku lipca opublikował, jako jeden z autorów, apel o wstrzymanie subwencji publicznych na energię odnawialną, wchodząc w spór z ministerstwem ds. transformacji ekologicznej. W ostatnich dniach skrytykował dyplomację za zbyt łagodną – jego zdaniem – politykę wobec Algierii.
Pałac Elizejski nie skomentował najnowszej wypowiedzi ministra. Zareagowali zaś współpracownicy prezydenta. Ministerka edukacji Elisabeth Borne, numer 2 w prezydenckiej partii Odrodzenie, opublikowała na serwisie X komentarz, w którym zauważyła, iż „»macronizm« jest ideologią i partią polityczną” i skrytykowała próby wprowadzania podziałów. „Wspólne działanie wymaga wzajemnego szacunku” – dodała.
W środę Macron i Retailleau rozmawiali na posiedzeniu rady ministrów, ale w czwartek ich zaplanowane od wielu dni spotkanie zostało odwołane. Retailleau powiedział w czwartek, iż nie ma powodu, by odszedł ze stanowiska, ponieważ decyzje rządu są zgodne z interesem narodowym, jak i z jego własnymi przekonaniami.
Retailleau jest szefem MSW w mniejszościowym rządzie tworzonym wspólnie przez obóz polityczny Macrona i część prawicy. Minister, przewodniczący partii Republikanie, znany jest z konserwatywnych poglądów; jest zwolennikiem ostrzejszego kursu w sprawie imigracji i walki z przestępczością. Jego aktywność publiczna sprawia, iż uważa się, iż przygotowuje się do walki o prezydenturę w 2027 roku, choć nie zadeklarował takiego zamiaru.
Publiczna polemika jest też kolejnym przejawem napięć w rządzie, który nie ma silnej pozycji – układ sił w parlamencie sprawia, iż musi lawirować między skrajną prawicą i lewicą. Na tę niepewność polityczną nakłada się kontekst wyborów prezydenckich w 2027 roku – jak się ocenia, wielu czołowych polityków kalkuluje swoje decyzje właśnie w tej perspektywie.
Kończący drugą kadencję Macron nie będzie mógł kandydować w wyborach za dwa lata. Popularność prezydenta słabnie – w sondażu opublikowanym w miniony weekend wskaźnik poparcia sięgał 19 procent, mniej o cztery punkty procentowe niż miesiąc wcześniej.
W sondażu z połowy lipca 25 proc. ankietowanych powiedziało, iż byłoby zadowolonych, gdyby Retailleau został prezydentem w 2027 roku. Więcej jednak – 33 proc. – życzyłoby sobie wygranej kandydata skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego (RN). (PAP)