Swoi ponad wszystko. Kaczyński staje w obronie Obajtka

1 tydzień temu
Zdjęcie: Kaczyński


Jarosław Kaczyński wystąpił ostatnio w obronie Daniela Obajtka, określając działania wobec niego jako „drogę do zniewolenia”. Choć PiS nie sprawuje już władzy w państwie, mechanizm obrony „swoich” przez cały czas funkcjonuje. W kontekście działań wobec polityków partii sprawa Daniela Obajtka i Michała Dworczyka staje się testem dla wizerunku i etyki działaczy, którzy wciąż liczą na wsparcie swojego lidera.

W przypadku Daniela Obajtka i Michała Dworczyka Komisja Prawna Parlamentu Europejskiego zdecydowała o skierowaniu wniosków o uchylenie immunitetów dalej – co oznacza, iż sprawy te nie zostaną odłożone tylko dlatego, iż politycy byli członkami rządzącej wcześniej partii. Prokuratorskie zarzuty wobec Dworczyka dotyczą używania prywatnej skrzynki e-mailowej do przesyłania informacji niejawnych oraz utrudniania postępowania karnego. Obajtek natomiast jest podejrzany o niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień przy zamówieniach usług detektywistycznych, które wcześniej chroniły jego prywatny majątek.

Kaczyński, przemawiając do swoich sympatyków, postawił jednak narrację wartościową: „To jest droga do zniewolenia” – mówił, odnosząc się do wycofania tygodnika „NIE” z półek stacji Orlenu, gdy Obajtek był prezesem koncernu. Dla prezesa partii chodzi o obronę uczuć religijnych i wartości kulturowych przed rzekomym atakiem. Jak tłumaczył: zdjęcie na okładce miało „w sposób skrajny, obrzydliwy obrażać naszą wiarę”. Wielu sympatyków PiS postrzega to jako słuszną reakcję, a nie działanie, które mogło wywołać konsekwencje prawne.

Krytycy widzą jednak w tym klasyczny mechanizm obrony „swoich” – niezależnie od tego, czy partia sprawuje władzę, czy nie. „Gdy swoich bronimy za wszelką cenę, mechanizmy rozliczania zawodzą” – zauważają eksperci od ładu korporacyjnego i transparentności. Dla nich istotniejsze niż spór o tygodnik jest pytanie, czy osoby pełniące funkcje publiczne wykorzystywały stanowiska do celów, które niekoniecznie służyły interesowi publicznemu. Etyka, konflikt interesów i przejrzystość w spółkach skarbu państwa w czasach rządów PiS to był jeden wielki galimatias.

Zwolennicy Kaczyńskiego wskazują natomiast, iż ataki na polityków PiS mają wymiar polityczny, a immunitety w Parlamencie Europejskim mogą być narzędziem nacisku. Argument ten – choć politycznie nośny – nie odnosi się do zarzutów przedstawionych przez polskie organy ścigania.

W debacie publicznej warto rozróżniać emocjonalne uzasadnienia obrony od pytań o fakty i dowody. Z jednej strony – wolność słowa i religii, z drugiej – odpowiedzialność osób publicznych i standardy postępowania wobec potencjalnych naruszeń prawa.

Niezależnie od tego, czy narracja Kaczyńskiego jest słuszna, czy przejawem partyjnego instynktu, sprawy Obajtka i Dworczyka będą testem dla mechanizmów wymiaru sprawiedliwości i kultury politycznej w Polsce. Społeczeństwo obserwuje, jak były lider partii rządzącej wciąż stara się chronić swoich, mimo iż jego ugrupowanie nie sprawuje władzy. To pokazuje, iż lojalność wobec „swoich” jest wartością nadrzędną dla części polityków, choćby jeżeli oznacza konfrontację z prawem i opinią publiczną.

Idź do oryginalnego materiału