To już kolejny rok, w którym można się obyć bez przykrego ukłucia komara. Nie lubimy ich, więc mniej tych małych latających owadów pewnie nas cieszy. Jednak wbrew pozorom powodów do euforii nie ma.
Komary odgrywają istotną rolę w środowisku, a dokładnie w łańcuchu pokarmowym. jeżeli trend się utrzyma, to zaczną nam wymierać ptaki i nietoperze. Niewątpliwe to, co dzieje się z komarami, jest następstwem globalnego ocieplenia.
W zeszłym roku mogliśmy zauważyć, iż w okresie letnim niemal nie dało się zaobserwować komarów. Prawie nikt nie uskarżał się na ukłucia ze strony tych natrętnych owadów. Komarów nie było przez cały sezon, w którym powinny być aktywne. Bardzo gwałtownie stało się jasne, iż za ową sytuacją stoi pogoda, a co za tym idzie – postępujące zmiany klimatu. Przypomnijmy, co się wtedy zadziało.
Nie ma komarów, bo nie ma dla nich dobrej pogody
Mieliśmy wtedy zimny maj. Średnia temperatura w była 0,6 st. C niższa niż zwykle. Wydaje się to być niewielką różnicą, a jednak, bo praktyce oznaczało to chłody. Zimne były noce, ze spadkami temperatur poniżej 10 stopni. A jak wiemy, komary za zimnem nie przepadają. Maj jest miesiącem ich wzmożonego rozwoju. Komarzyce wtedy masowo składają larwy, które potem zmieniają się w nowe komary. W maju z reguły temperatury w Polsce śmiało przekraczają 20 stopni w ciągu dnia, a noce przestają być zimne. Z wyjątkiem rzecz jasna kilkudniowego okresu zwanego „zimnymi ogrodnikami”.
Komary wymagają ciepła, aby móc się rozwijać. Optymalna temperatura dla rozwoju waha się od 20 do 25 stopni, dzięki czemu rozwój pokolenia trwa do dwóch tygodni. jeżeli jest zimno, rozwój znacznie się wydłuża, choćby do pięciu tygodni, o ile po drodze nie dojdzie kolejnych czynników hamujących. A taki właśnie w zeszłym roku był i w tym roku też jest podobnie.
Winna jest susza. W 2024 roku sytuacja się powtarza
– Powód jest jasny: to susza. Wysychają zbiorniki, zwłaszcza te płytsze, które są najbardziej potrzebne komarom do rozmnażania. Do rozwoju larw wymagana jest bowiem odpowiednia temperatura i nagrzanie wody. Głębsze wody z tego powodu ich nie interesują – wyjaśnia na łamach Interii, prof. Piotr Tryjanowski z poznańskiego Uniwersytetu Przyrodniczego.
Mówi się, iż bez wody nie ma życia, co jest szczerą prawdą. Dotyczy to w szczególności komarów.
A o tym, iż z wodą jest w tym roku źle, świadczy zarówno to jak wygląda poziom wilgotności gleby, jak i poziom wód w rzekach. Wody jest po prostu mało. Mało jest jej wszędzie. Powysychało wiele małych zbiorników, rowów, nie ma kałuż, zastoisk wodnych. Kiedy już choćby pojawią się kałuże, to na drugi dzień ich nie ma. Nic dziwnego przy temperaturach wynoszących 30 stopni.
W tym roku w ogóle może nie być komarów lub będzie ich naprawdę bardzo mało, bo nałożyły się dwa czynniki związane z globalnym ociepleniem. To nie tylko brak odpowiednich opadów, ale i temperatury. Już w kwietniu było bardzo ciepło, szczególnie na początku miesiąca, co dało pole do zaniku wód powierzchniowych. Średnia temperatura w kwietniu 2024 była 1,9 st. C wyższa niż zwykle. Na początku miesiąca mieliśmy wręcz prawdziwe lato. W drugiej połowie kwietnia zrobiło się zimno, co nie służyło komarom, jednocześnie też mało padało.
Suchy maj przypieczętował los komarów
Potem przyszedł maj, który był dosłownie koszmarem dla komarów. Rok temu było zimno, co zatrzymało rozwój tych owadów. W tegorocznym maju zapanowało lato, był to trzeci najcieplejszy miesiąc w historii pomiarów z temperaturami przekraczającymi każdego dnia 20 stopni w ciągu dnia. W tym roku bez zimnej Zośki i zimnych ogrodników.
Warunki więc wydawałoby się dobre dla komarów. Jest jedno „ale”: maj był bardzo suchym miesiącem, przez wiele dni nie padało. Powyższe mapy potwierdzają, iż maj był nie tylko ciepły, ale wybitnie suchy. W znacznej części Polski spadło jedynie 50-60 proc. normy opadów, które w dodatku były nieregularne. W rezultacie wyschły wszystkie możliwe zbiorniki, w których rozmnażają się i rozwijają się komary.
Z drugiej strony dzięki temperaturom w maju i wilgotnemu w miarę czerwcowi co nieco obecności tych owadów można było doświadczyć. Lipiec, który jest szczytem ich aktywności, okazał się miesiącem praktycznie ich całkowitego braku. Zbyt mała ilość komarów późną wiosną, obecność nawalnych opadów, które przy wysokich temperaturach nic nie dały – to nie są warunki dla dobra populacji tych owadów.
Prognozy na sierpień nie są dobre dla komarów
Komarów po prostu zabrakło. Tylko z wyjątkiem zachodnich krańców Polski, gdzie było w miarę wilgotno, ale choćby nad Odrą tych owadów obserwuje się bardzo mało. Jest ich choćby mniej niż w maju, kiedy zaczynają się pojawiać w naszym otoczeniu. Pojawia się więc pytanie: Co dalej? Wszystko będzie zależało oczywiście od pogody.
Prognozy wskazują, iż w sierpniu nie będzie zbyt dobrze. Jest co najmniej 60-procentowe prawdopodobieństwo, iż sierpień będzie u nas cieplejszy niż zwykle, a opady będą w normie. Co to oznacza? Będziemy mieli wysokie temperatury, przy opadach w normie. Opady przy takich temperaturach będą miały tylko jedną postać – opadów nawalnych, związanych często z burzami.
Nie będą to więc warunki dla rozwoju komarów. Już wyżej wspomnieliśmy, rozwój owada wymaga dwóch tygodni. Po nawałnicach wszystkie kałuże gwałtownie wyschną, stan wód nie poprawi się, więc susza może rozkręcić się na dobre. W takiej sytuacji komarów w tym roku raczej nie będzie.
Brak komarów to nie powód do radości
Czy powinniśmy się cieszyć? Prawdopodobnie większość z nas odpowie, iż tak, iż problem tych natrętnych owadów zniknął. Okazuje się, iż ich zanik zwiastuje jednak problemy. Komary są istotną częścią łańcucha pokarmowego, a to oznacza głód dla wielu gatunków zwierząt. Nietoperze, wiele gatunków ptaków, płazy i gady, oraz drapieżne stawonogi. Jednym słowem mówiąc, całkiem pokaźny zwierzyniec, dla którego komary są stałym elementem diety, jednym z ważnych źródeł pożywienia.
Kolejnym z takich gatunków jest popularny jerzyk. To wędrowny ptak, który przylatuje do nas w maju i chce jeść komary. Jest podobny do jaskółki i zawsze był sprzymierzeńcem człowieka w walce z dużą ilością tych owadów. Teraz jest problem, bo komarów nie ma. Obliczono, iż w momencie karmienia młodych, para jerzyków łapie dziennie choćby 20 tys. owadów, w tym właśnie komarów.
Przez wiele lat jerzykom zagrażało nasze budownictwo. Jeszcze kilkanaście lat temu nad wieloma polskimi miastami można było zobaczyć hałaśliwe chmary polujących jerzyków, liczące choćby kilkaset osobników. Teraz tak nie jest. Nowe formy architektoniczne, w tym z przykrością tu stwierdzić – termomodernizacja domów – to czynniki, które doprowadziły do redukcji tego gatunku. Oczywiście zakładanie budek lęgowych zaczęło w ostatnich latach sytuację jerzyka poprawiać, ale teraz przyszło nowe zagrożenie – brak komarów. Bez nich jerzyki długo nie pociągną.
Komary nie są szkodnikami
Oczywiście jerzyk to tylko jeden z wielu gatunków, więc brak komarów może przełożyć się na poważne zmiany w naszej faunie w przyszłości.
– Nie cieszyłbym się, bo konsekwencje takiego obrotu spraw mogą być poważne. Nie wiemy wszystkiego o komarach, zatem nie wiemy też wszystkiego o tym, co spowoduje ich brak. Na pewno zakłóci równowagę w środowisku, ale z nimi może być tak jak z niedużą śrubką w samolocie. Gdy wypadnie, choćby tego nie zauważymy. Z czasem jednak taki brak małej śrubki może doprowadzić do katastrofy – tłumaczy wspomniany prof. Tryjanowski.
Problemem jest choćby kwestia zapylania roślin. Samce komarów żywią się nektarem kwiatowym, tak samo, jak pszczoły. Samice również to robią. Tylko w okresie, gdy składają jaja, to szukają krwi do wypicia. Warto też dodać, iż larwy są jak miniaturowe oczyszczalnie. Przetwarzają środowisko, w którym żyją, uzupełniając je w tlen. Jednocześnie pobierają z wody np. jednokomórkowe glony i zmieniają je w tkanki własnego ciała. Komary są nie tylko oczyszczalnią wody, ale też fabryką składników odżywczych.
To nie jest tylko nasz problem. Badania pokazują, iż populacja owadów spada w całej Europie. Przyczyną jest także stosowanie chemii w rolnictwie, ale w przypadku komarów duży problem to globalne ocieplenie.
Zmiany klimatu dotykają całą Europę. Lato staje się coraz cieplejsze i coraz bardziej suche. Jednocześnie gwałtowne wariacje pogodowe w związku z rozpadem wiru polarnego w coraz cieplejszej Arktyce będą utrudniały życie komarów wiosną. Duże spadki temperatur, brak opadów wiosną źle wpływa na rozmnażanie tych owadów. Lato niedługo się skończy. Może komary wrócą we wrześniu, jak rok temu, ale tylko na chwilę, bo za rogiem będzie chłodna jesień.
–
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Emvat Mosakovskis