Marek Suski, polityk blisko związany z Jarosławem Kaczyńskim opowiadał na antenie TVP o… zamachu. Jego ofiarą miał być prezydent Lech Kaczyński z osobami, jakie wraz z nim znajdowały się na pokładzie samolotu Tu-154.
– Niewątpliwie wszystkie dowody wskazują na to, iż na pokładzie Tupolewa były dwa wybuchy. Znaleziono ślady materiałów wybuchowych, a Rosja nie oddaje wraku i niszczy dowody – wypalił Suski.
– Ponieważ oni [tj. Rosjanie] wiedzieli, iż Polacy będą bronić demokracji, wolności i suwerenności swojej i swoich sąsiadów. Więc ta katastrofa była próbą unicestwienia możliwość wsparcia tych, którzy zostaną napadnięci – opowiadał dalej polityk PiS.
I tak mamy całość „świata wg PiS”. W 2010 r. Rosjanie zorganizowali zamach na Lecha Kaczyńskiego, tylko po to by dwanaście (sic!) lat później zaatakować Ukrainę.
To czysta niedorzeczność.