Stoimy na ramionach olbrzymów

10 godzin temu

Dokładnie w 80. rocznicę urodzin Alfreda Bondosa, nieżyjącego odpięciu lat bohatera podziemnej „Solidarności”, jego żona Alina, w towarzystwie wnuków odsłoniła poświęconą mu tablicę pamiątkową. Zawisła ona na ścianie bloku przy ul. Czereśniowej 12, w którym wraz z rodziną mieszkał 13 grudnia 1981r., kiedy komunistyczna władza wprowadziła stan wojenny i z którego przez balkon na drugim piętrze musiał uciekać przed funkcjonariuszami Służby Bezpieczeństwa. Potem były miesiące ukrywania się, więzienia i prześladowań ze strony reżimu. Po upadku komunizmu przez wiele lat zasiadał w Radzie Miasta Świdnik i Powiatu Świdnickiego. Był bardzo aktywnym działaczem społecznym pracując w stowarzyszeniu Wspólnota Świdnicka. Tablica powstała z inicjatywy Grzegorza Cela i stowarzyszenia.

– Dla nas, członków stowarzyszenia Wspólnota Świdnicka, był on człowiekiem absolutnie szczególnym. Jest naszym obowiązkiem, ale też honorem, iż w taki sposób możemy uczcić jego pamięć – mówił Andrzej Mańka, prezes stowarzyszenia.

– Patrzę na Świdnik przez pryzmat ludzi, którzy w nim żyli i działali dla jego dobra. W tym kontekście bardzo często myślę o Fredku. Nasze miasto jest bardzo młode i każda taka inicjatywa, jak dzisiejsza, każdy kamień milowy, który pojawia się w jego przestrzeni, pokazuje ludzi, którzy się dla niego zasłużyli. Byłoby mi wstyd wobec kolegów, którzy odeszli, a w przeszłości włożyli całe serca w pracę na rzecz dobra wspólnego, gdyby pamięć o nich została zaprzepaszczona. Wszyscy się starzejemy, rosną nowe pokolenia i warto uświadamiać im historię miejsca w którym żyją. Jak mawiali filozofowie, wszyscy stoimy na ramionach olbrzymów. Są nimi nasi przodkowie, którzy tu pracowali i walczyli o wolną ojczyznę – dodał starosta Waldemar Jakson.

– Nigdy za dużo gestów upamiętniających naszych bohaterów, bohaterów „Solidarności”. Od Fredka, mogę chyba tak o nim mówić, ponieważ znaliśmy się wiele lat, dużo się nauczyliśmy, korzystając z jego intuicji i doświadczenia, szczególnie podczas pracy w Radzie Miasta – przypomniał Jerzy Irsak, zastępca burmistrza Świdnika.

– Padają czasem pytania, czym Fredek zasłużył sobie na tę tablicę. Moim zdaniem również tym, iż pomimo wszystkich cierpień, których doświadczył, związanych ze stanem wojennym i rozłąką z rodziną, nie stracił pogody ducha i wewnętrznego ciepła. Potrafił na nowo podjąć pracę dla naszego miasta i ojczyzny, w nowych warunkach znaleźć miejsce dla siebie – dzielił się refleksją Janusz Królik, wiceprzewodniczący Rady Miasta.

– Jako koleżanka Fredka, z którym pracowałam jedenaście lat, a i po jego przejściu na emeryturę spotykałam się wielokrotnie, gratuluję wam pomysłu. Był wspaniałym człowiekiem. Radosnym, uśmiechniętym, oddanym ludziom. Najważniejsze dla niego były Polska, rodzina, przede wszystkim jego szczęście – żona Alina, trójka ukochanych dzieci i przeurocze wnuki, którymi zawsze się chwalił. Myślę, iż od dzisiaj będzie to miejsce, w którym zawsze możemy go wspominać. Jesteście wspaniali i jeżeli do tego jeszcze pamiętacie o innych wspaniałych ludziach, to znaczy, iż jeszcze Polska nie zginęła – podsumowała Renata Bielecka, radna Sejmiku Wojewódzkiego w Lublinie.

Idź do oryginalnego materiału