„Stało się wielkie nieszczęście”. Po wypadku w kazimierskim wąwozie

1 dzień temu
Zdjęcie: „Stało się wielkie nieszczęście”. Po wypadku w kazimierskim wąwozie


Puławska prokuratura wszczęła dochodzenie w sprawie wypadku w Wąwozie Korzeniowym w Kazimierzu Dolnym. Tydzień temu (05.06) na wycieczkę szkolną spadł konar drzewa. Dziesięć osób trafiło do szpitala. Władze miasta utrzymują, iż był to nieszczęśliwy wypadek.

– Wąwóz pozostaje zamknięty, czekamy na opinię dendrologiczną, która oceni stan tych drzew – mówi burmistrz Kazimierza Dolnego, Artur Pomianowski. – Dopóki nie będziemy mieli informacji, która przynajmniej nas uspokoi w kontekście bezpieczeństwa, nie udostępnimy go dla turystów. Drzewostan w Wąwozie Korzeniowym obejmuje kilkaset drzew, więc stworzenie tej opinii jest na pewno pracochłonne. Ale to nie jest tylko kwestia drzew. Ściany tego wąwozu to skała lessowa, materiał bardzo pylasty, podatny na wszelkiego rodzaju warunki zewnętrzne, więc też trzeba przeanalizować korzenie tego drzewostanu.

– Stało się wielkie nieszczęście, ucierpieli ludzie, więc działania prokuratury są jak najbardziej zrozumiałe. Tę sprawę trzeba wyjaśnić – stwierdza burmistrz. – W Wąwozie Korzeniowym rośnie kilkaset drzew i każde z pozostałych równie dobrze mogło osunąć się czy odłamać. To nie był suchy konar, ale zdrowe drzewo. Traktujemy to jako nieszczęśliwy wypadek. Trudno było przewidzieć, iż akurat to drzewo może się odłamać.

– Odpowiadamy za trakty piesze. Codziennie pracownik w ramach swoich kompetencji i zadań ma w obowiązku rano przejść wąwóz. Przechodzą go również następni, którzy przychodzą na kolejną zmianę. Wieczorem także to się odbywa – wyjaśnia Krystyna Ścibior, wiceprezes Miejskiego Zakładu Komunalnego w Kazimierzu Dolnym. – o ile pracownik stwierdzi jakiekolwiek niebezpieczeństwo w wąwozie, zawiadamia, przeważnie mnie.

– Rano tego dnia, w którym doszło do wypadku, pracownik również przeszedł wąwóz, tak jak robi to co dziennie, pozbierał śmieci. Nic dziwnego, niebezpiecznego tam się nie działo – dodaje Krystyna Ścibior. – Nikt nie spodziewałby się, iż to drzewo się złamie. To było zdrowe drzewo, nie było ani jednej suchej gałązki, a korona była pełna liści. Warunki atmosferyczne były chyba niesprzyjające, ponieważ padało dużo deszczu. To był grab, ciężkie drzewo. Nabrało trochę wody. Był wiatr tego dnia, ale nie sądzę, żeby w tym rejonie wąwozu mógł spowodować to złamanie.

– Analizujemy różne możliwości zabezpieczenia tych drzew przed osuwaniem się. Bierzemy pod uwagę montaż podpór czy ewentualnie rozciągnięcie od góry siatki. Natomiast to wszystko nie jest tak jednoznaczne i proste w realizacji. Konsultujemy się w tej sprawie z różnymi osobami i słyszę przeróżne głosy, generalnie odradzające wykonanie podpór pod drzewa. Zawęzi to ciąg pieszy zlokalizowany w tym wąwozie, utrudni poruszanie się turystom, a nie do końca zagwarantuje bezpieczeństwo – stwierdza burmistrz Artur Pomianowski. – A drugą problematyczną rzeczą jest to, iż te drzewa, które rosną na skarpach mają prywatnych właścicieli. A nie możemy ingerować w prywatną własność.

A co z innymi wąwozami? – Wejście do wąwozów będących zarządzie gminy jest nieograniczone. Jest bezpłatne, gdyż z reguły mają one status dróg. W ramach obowiązujących przepisów sprawdzamy stan drzewostanu, natomiast nie jest to robione tak szczegółowo jak w przypadku ekspertyzy obejmującej Wąwóz Korzeniowy – dodaje burmistrz.

Dodajmy, iż dochodzenie puławskiej prokuratury jest prowadzone w kierunku artykułu 157 Kodeksu karnego. Dotyczy on spowodowania średniego lub lekkiego uszczerbku na zdrowiu.

A ekspertyza dendrologiczna ma być gotowa w ciągu kilku tygodni. Do tego czasu Wąwóz Korzeniowy będzie zamknięty dla turystów.

ŁuG / opr. ToMa

Fot. Łukasz Grabczak

Idź do oryginalnego materiału