Jedni spóźnili się 2 minuty, inni 30 sekund. Jeszcze kolejny przypadek: mieszkańcy wrócili do domu, po dodatkowe dokumenty, mieli wrócić kolejnego dnia rano. System już nie działał. W czwartek 28 listopada NFOŚiGW ogłosił wstrzymanie rządowego programu Czyste Powietrze. Zebraliśmy historie, które pokazują, co taka decyzja oznacza w praktyce.
Przyjmowanie wniosków wyłączono dokładnie w trakcie konferencji prasowej zarządu NFOŚiGW.
Przez podjętą z godziny na godzinę decyzję na lodzie zostało tysiące rodzin, które zainwestowały w remonty na rzecz wymiany źródeł ciepła i dostosowania domów do wymogów. Osoby te, nierzadko w trudnej sytuacji materialnej, zaciągnęły kredyty i inne zobowiązania, których nie są w stanie realizować. Obywatele nie zostali uprzedzeni o planach i na ten moment nie mają możliwości uzyskać obiecanego finansowania.
Urzędniczka pracująca w gminnym punkcie informacyjnym Czyste Powietrze: Beneficjent był w trakcie przekazywania mi informacji do złożenia wniosku. Całość wypisana, nie byliśmy w stanie zatwierdzić wniosku. Spóźniliśmy się 2 minuty – relacjonuje jedna z pracownic. – Wina pewnie moja, bo przecież za bardzo chciałam, żeby rozumieli program (…). Dotacja na piec gazowy dla osób z prawie zerowym dochodem. Dla nich droga właśnie się skończyła – od nowego roku nie będą mogli zamontować pieca gazowego. Gdyby wiedzieli, przyszliby godzinę wcześniej. Bardzo dziękujemy za wspaniałą organizację – dodaje sarkastycznie.
- Czytaj także: To już oficjalne. Program „Czyste Powietrze” wstrzymany
Małopolska: dano nam pstryczka w nos
Ekodoradczyni z małopolskiej gminy: To jest śmiech przez łzy. Czekaliśmy na konferencję o zmianach, bo od dawna były informacje, iż będzie uszczelnianie programu. Ludzie cały czas pytali. Przyznaje, iż bardzo się na te zmiany cieszyła. Nie wiedziała jednak, jakie okażą się w istocie. – Nas, ludzi na dole, nikt nie zapytał o zdanie. To jest zatrważające. Nawet, jeżeli ludzie planują coś kombinować, to my już wiemy o ich dalszych krokach, o czym nie mają pojęcia osoby pracujące nad programem od strony merytorycznej. Nie przychodzi im to do głowy.
Pominięcie punktów konsultacyjnych i zdania osób, które bezpośrednio kontaktują się z beneficjentami jest jej zdaniem druzgocące. – Jest informacja, iż te zapisy będą poddane opinii społecznej. Myślę jednak, iż jak już opublikują zarys regulaminów, to nie będą chętni na zmiany, tym bardziej te drastyczne – mówi i przyznaje, iż „kompletnie nie zgadza się z połową publikowanych dotąd informacji”.
Z uwagi na dobro naszych potencjalnych beneficjentów programu #CzystePowietrze, przygotowujemy specjalne rozwiązanie, które uwzględni dłuższy okres kwalifikowalności kosztów oraz dopuszczalne źródła ciepła.
Zapewniamy, iż osoby, które zrealizowały inwestycje i nie złożyły… pic.twitter.com/U5MLHjwIzS
Zaciągnęli kredyty, nie dostaną dotacji. „Złość ludzi, agresywne telefony”
Osoba pracująca z beneficjentami: My jesteśmy bezpośrednio narażeni na złość tych ludzi, na chęć uzyskania od nas wszelkich informacji i wyjaśnień, bo to my tłumaczymy program, co zwykle trwa około godziny. Pracownicy gminnych punktów to są tytani. Właśnie dano nam pstryczka w nos.
Powołuje się na historię z czwartku 28 listopada. – Wniosek z godziny 14:14 wyszedł a 30 sekund później, wniosek akceptowany na drugim komputerze, już nie. Inni mieszkańcy w trakcie składania wniosków przyszli do nas rano, bo czegoś brakowało. Odesłaliśmy ich i powiedzieliśmy, żeby przyszli następnego dnia, czyli w piątek 29 listopada. Jak wrócili, okazało się, iż nie mogą złożyć wniosku.
– Teraz mam głównie agresywne telefony typu: „Nie dowierzamy, iż nie wiedzieliście wcześniej!”, „Czemu nie ogłosiliście, iż wstrzymanie programu będzie już?”, „Jak to możliwe? Ale pani mówiła, iż ja mam przyjść za tydzień!” – A ja mówiłam, jeszcze na początku tego tygodnia, np. jeżeli chodzi o piece gazowe, żeby dali sobie czas na złożenie wniosków do połowy grudnia, bo później pewnie będzie wstrzymanie. Brakło tych dwóch tygodni okresu przejściowego. Myślę, iż miało to na celu rzeczywiście zablokowanie wniosków od firm domokrążców i pseudodoradców. Ale gminne punkty informacyjne wykonują to kompleksowo. Można było choćby dać ludziom czas do końca przyszłego tygodnia. W momencie, gdy rozkręciliśmy to oddolnie, pokazaliśmy, iż program działa, człowiekowi zamknięto drzwi przed nosem. Nie spodziewałam się, iż instytucja państwowa potrafi potraktować obywateli w tak wstrętny sposób.
Wtedy, jak mówi, doradcy położyliby nacisk na wnioski zwłaszcza na piece gazowe oraz na inwestycje budżetochłonne (wymiana stolarki: 40 tys. zł, wymiana źródeł ciepła: 30 tys. zł, docieplenie 60-70 tys.), na które dotacja na najwyższym poziomie wystarczała.
Według NFOŚiGW zamiast wspomnianych „domokrążców” i „pseudodoradców” powstać ma instytucja operatora. Był to także jeden z postulatów Polskiego Alarmu Smogowego. Ma to być dedykowana osoba, która w każdej gminie przeprowadzi osobę przez inwestycję od złożenia dokumentów, aż po wykonanie robót. Jednak dziś urzędnicy boją się, iż to kolejny obowiązek, który spadnie na nich bez zwiększania liczby pracowników.
– Plan zrobienia z nas operatorów bez konsultacji z nami, bo to robienie zmian na górze, gdy ogrom roboty jest na dole. Ja mam w gminie jeszcze 500 kopciuchów i tysiąc budynków do kompleksowej termomodernizacji. jeżeli urzędnik stanie się domokrążcą, to będzie wyzywany. W każdym urzędzie powinien powstać wydział ochrony powietrza, żeby móc to przeprowadzić.
- Czytaj także: Rafał Trzaskowski: Wszyscy walczymy o czyste powietrze. „Będziemy naciskać”
Bydgoszcz walczy o wyjaśnienia
Bydgoski Alarm Smogowy: Jesteśmy zaskoczeni nagłym poinformowaniem o zawieszeniu programu i natychmiastowym zamknięciem możliwości składania wniosków – mówi nam członkini „alarmu”, który jest w stałym kontakcie z gminnymi urzędnikami, bo przez ostatnie lata wspólnie zachęcali mieszkańców do wymiany trujących kopciuchów.
Podkreśla, iż potencjalni beneficjenci programu powinni być poinformowani o terminie jego zawieszenia. Niepokoi ją, iż wiele osób podjęło zaawansowane działania mające na celu realizację inwestycji. – Byli w trakcie realizacji przygotowań, składali wnioski o różne zaświadczenia, podpisywali umowy kredytowe oraz umowy z wykonawcami – dodaje. – Często więc były zaciągnięte różne zobowiązania. Mało prawdopodobne, żeby umowy kredytowe zawierały klauzulę z możliwością odstąpienia już zawartej umowy w razie zawieszenia programu.
Jest też duża grupa osób, które zrealizowały już inwestycje, wymieniły urządzenia. Miały pół roku na złożenie wniosku. – Pytanie, czy w momencie przywrócenia programu, będzie można ponownie złożyć wniosek? Bo termin będzie na pewno dłuższy niż pół roku.
Ekodoradca z okolic Krakowa ma nadzieję, iż nie będzie problemów z rozliczaniem wniosków wstecz. Pewności jednak nie ma. – Chodzi o osoby, które już mają faktury, a nie zdążyły złożyć wniosku o dofinansowanie. Do tej pory była możliwość cofnięcia się maksymalnie do 6 miesięcy względem już posiadanej faktury. jeżeli nabór nowych wniosków, zgodnie z obietnicą, będzie możliwy na wiosnę, większość osób nie powinna mieć problemów. Dobrze byłoby jednak, żeby dla takich osób wstrzymany został również czas odliczania pół roku od już posiadanych faktur na czas wstrzymania możliwości złożenia wniosku o dofinansowanie.
– Pewien problem mogą mieć osoby, które pożyczyły np. od rodziny czy znajomych pieniądze na realizację inwestycji lub jej części, bądź podpisały z wykonawcami umowy o prefinansowanie. Czas oczekiwania na możliwość złożenia wniosku o dofinansowanie działa tutaj na niekorzyść – przyznaje urzędnik. – Żyjemy jednak nadzieją, iż – zgodnie z obietnicami – po remoncie programu wszystko będzie prostsze i szybsze oraz zacznie działać zgodnie z zapisami z regulaminu. Wówczas szybkość oceny wniosków przez WFOŚiGW, a następnie wypłaty dofinansowania mogą rozwiązać aktualny problem.
Zawieszenie Czystego Powietrza to katastrofa – przede wszystkim komunikacyjna.
Nagła i niezrozumiała decyzja, o której dowiedziano się z mediów, dotyczącą najważniejszego programu termomodernizacyjnego, angażującego poważne środki po stronie obywateli.
Jak w takiej sytuacji…
Polski Alarm Smogowy: należy jak najszybciej przywrócić program
O tym, co zrobić, żeby uratować sytuację, opowiada nam Anna Dworakowska, współzałożycielka Polskiego Alarmu Smogowego: – Należy jak najszybciej przywrócić program, możliwość składania wniosków, opracować reformy w szczególe.
Zaznacza przy tym konieczność konsultacji, m.in. z gminami, ekodoradcami, organizacjami pozarządowymi oraz branżowymi. – I dopiero wtedy, kiedy będą znany szczegółowe założenia, jeżeli rzeczywiście będzie to konieczne, bo trzeba będzie wprowadzić bardziej zaawansowane zmiany w systemie internetowym, można zrobić przerwę techniczną, np. miesięczną, ale na pewno nie półroczną, nie bez zapowiedzi – mówi Dworakowska i podkreśla, iż niezbędne jest odpowiednio wczesne uprzedzenie o tych zamiarach.
– Kwestia odpowiedniego przygotowania pracownika pozwoliłaby wojewódzkim funduszom rozliczać ten cały program. Czasem błędy merytoryczne są bardzo duże i wnioski są odrzucane. Przy czym u mnie nie zdarza się odrzucanie wniosku, bo weryfikuję je pod takim kątem jak robi to WFOŚiGW. Więc pominięto najważniejsze ogniwo, które spowodowało ten natłok wniosków. Gdyby dano nam prowadzić program do grudnia miałabym równo 4-krotny wzrost ilości złożonych wniosków niż w 2023 r. Boli mnie pomijanie w konsultacjach osób robiących najgorszą robotę – tłumaczy małopolska doradczyni.
- Czytaj także: Czyste Powietrze wstrzymane. „Przejaw urzędniczej arogancji”. Apelują do Tuska
–
Zdjęcie tytułowe: Romberi/Shutterstock