Podsumowaniem tego dialogu jest wspólny dokument. Kto zechce, może z samej objętości – blisko 10 stron tekstu – wnioskować, iż wspólnych tematów do rozmów i wspólnych ustaleń nie brakowało. Ten optymizm jest, niestety, większy przed lekturą niż po niej.
W takim właśnie tonie podsumowały berlińskie rozmowy niemieckie media. „Frankfurter Allgemeine Zeitung” pisze wprost, iż spotkanie, w którym brali udział kanclerza Friedrich Merz oraz premier Donald Tusk przypominało obowiązkowe ćwiczenie, które obie strony muszą znieść. Nie mniej krytyczny jest portal telewizji publicznej ARD. Optymizm był duży, ale rozczarowanie jeszcze większe. Stosunki polsko-niemieckie utknęły w martwym punkcie – donosi.
Po lekturze podpisanego przez obu premierów dokumentu trudno się z nimi nie zgodzić. Czytamy w nim o współpracy na wszystkich szczeblach, w tym bezpieczeństwa i obrony, o wsparciu dla Ukrainy, o ochronie granicy wschodniej Unii Europejskiej, o planach negocjowania nowej umowy obronnej, o zapowiadanych usprawnieniach transgranicznych w transporcie kolejowym i drogowym.
Wszystko ważne i potrzebne. Ale napisane dramatycznie niekonkretnie. „Uzgodniliśmy wzmocnienie współpracy między ministerstwami transportu poprzez zainicjowanie dialogu ministrów” – napisali obaj premierzy.
„Planuje się ponadto rozpoczęcie wspólnych analiz potencjału linii kolejowej dużych prędkości Warszawa – Berlin” – czytamy jeden akapit dalej.
Wszystko w planach, wszystko dopiero ma być. Jakby rząd niechętnej Niemcom Zjednoczonej Prawicy upadł wczoraj, a nie dwa lata temu. Jakby wojna nie toczyła się blisko polskiej, a więc i unijnej granicy. Cytowany już „FAZ” przypomina, iż po wrześniowym ataku dronów na Polskę, oba kraje zapowiedziały iż „zamierzają wnieść znaczący wkład w rozwój wspólnych standardów”. Osiem słów – żadnej treści.
Spotkanie Tusk – Merz. Były nadzieje, jest rozczarowanie
Dlaczego jest tak źle, skoro powinno być dobrze? Niemiecki portal „Deutsche Welle” przytacza całą listę przyczyn. Pierwszą jest dysproporcja między Polską a Niemcami, sięgająca czasów ustrojowego przełomu. Polska patrzy politycznie na Zachód i oczekuje akceptacji swego gospodarczego dorobku i wysiłku. I trudno, by się kierowała na Wschód. Ale Niemcy też patrzą na Zachód. W efekcie układ niemiecko-francusko-brytyjski ma się dziś o wiele lepiej niż Trójkąt Weimarski z udziałem Polski.
Relacje w obu krajach psuje też opozycja. AfD żyje w dużej mierze z niechęci do imigrantów. Merz ulega tym społecznym nastrojom, wprowadza kontrole na granicach i… psuje relacje z Polską. Prawo i Sprawiedliwość stale podtrzymuje obraz Niemiec jako wroga Polski. Wciąż wraca do sprawy reparacji. Nie osiąga niczego, bo sprawa jest praktycznie zamknięta.
Ale wywiera presję na Donalda Tuska, który namawiał rząd Republiki Federalnej, by możliwie gwałtownie w jakiejś formie zadośćuczynił nielicznym już żyjącym, a pokrzywdzonym przez Niemcy ofiarom wojny. Nie wykluczył, iż w przeciwnym razie zadośćuczynienie weźmie na siebie Polska. I… naraził się na zarzut prezydenckiego ministra, iż zaciera niemiecką odpowiedzialność za wojnę.
Podejście do historii dzieli nie tylko oba rządy, ale i społeczeństwa. Polska od lat oczekuje wybudowania w Berlinie pomnika Polaków – ofiar wojny i okupacji. Społeczeństwo niemieckie nie jest przeciw, ale wielu jego członków nie rozumie ani treści, ani przesłania takiego monumentu. Czy politykom powiedzie się tłumaczenie – nie ma pewności.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania

1 godzina temu




![Zostali Świętymi Mikołajami! Kolejny raz Konecczanie wspomogli placówkę Pałacyk [zdjęcia]](https://tkn24.pl/wp-content/uploads/2025/12/Konecczanie-dla-dzieci-z-Palacyku-w-Mroczkowie-Goscinnym-05.jpg)




